Bardzo sobie cenię twórczość sióstr Brontë i jak dotąd nie zawiodłam się na żadnej ich powieści. Z Jane Eyre jest tak samo. Charlotte Brontë dała popis swoich pisarskich umiejętności tworząc niezapomnianą historię osieroconej dziewczyny. U mnie przygoda z losami tytułowej bohaterki zaczęła się od filmu. Zauroczona obrazem, grą aktorską i całą opowieścią nabrałam chęci na książkę. Początkowo trudno mi się było wczuć w klimat powieści, gdyż dobrze znałam bieg wydarzeń, ale w miarę upływu stron, czytało mi się coraz lepiej. Historia Jane Eyre jest niezwykle barwna i przejmująca. Nasza bohaterka od dzieciństwa nie ma lekko. Po stracie rodziców zostaje oddana pod opiekę ciotki (żony swego wuja), która jej nienawidzi i po pewnym czasie decyduje się ja odesłać do Zakładu Lowood (Jane spędza w nim osiem lat). Po dalszych perypetiach Jane Eyre daje ogłoszenie do gazety, iż podejmie pracę jako guwernantka. Otrzymuje posadę w posiadłości pana Edwarda Fairfaxa Rochestera. Ma się opiekować jego córką Adelką. Nie przypuszcza nawet jakież to niebywałości spotkają ją w tej dość ponurej rezydencji… A ja ze swojej strony mogę zapewnić, że każdy, kto sięgnie po tę powieść, z pewnością nie pozostanie wobec niej obojętny. Jane Eyre niezaprzeczalnie przyciąga!
Dane o książce: Charlotte Brontë, Jane Eyre. Autobiografia, Wydawnictwo MG 2013, s. 608.
_______________________________________________________________________________________________
Na 100-lecie pierwszego wydania Wydawnictwo MG zaserwowało czytelnikom powieść Prousta w nowej odsłonie. „W stronę Swanna” jest pierwszym tomem siedmiotomowego quasi-autobiograficznego cyklu - W poszukiwaniu straconego czasu. W ocenie krytyków cały cykl uznano za arcydzieło literatury światowej. A wszystko rozpoczyna się od zanurzonej w herbacie magdalenki, która to wywołuje w bohaterze falę wspomnień. Wraca on myślami do miasteczka Combray, do czasów swego dzieciństwa, pierwszych niepowodzeń i fascynacji. Autor posłużył się tu motywem reminiscencji wywołanej przypadkowo przez zewnętrzny bodziec, w tym przypadku małe francuskie ciastko. Za sprawą tego niepozornego zdarzenia narrator stawia sobie cel – zebrania wszystkich swoich przeżyć i nadania im odpowiedniego sensu. Kreśli nam portrety osób z otoczenia: matki, babki, służącej Franciszki. Powraca też pamięcią do spacerów szlakiem posiadłości pana Swanna, w której to mieszkała pewna księżna… Wspomnienia te są ukazane w dość obszerny sposób, język powieści jest niezwykle kwiecisty. Jedno zdanie potrafi się ciągnąć przez kilka linijek tekstu. Dlatego też książkę tę dedykuję fanom spokojnej narracji, nieśpiesznego przekazu, historii opowiedzianej z dbałością o szczegóły, takiej, którą można czytać z wolna przy aromacie gorącej herbaty.
Dane o książce: Marcel Proust, W stronę Swanna, Wydawnictwo MG 2013, s. 480.
Ja także mam duży problem, żeby przeczytać książkę, gdy wiem już jak ona się skończy. Pierwsza propozycja wydaje się interesująca. Zaciekawiłaś mnie opisem :) Zapraszam na moje podsumowanie miesiąca :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie stawiam na pozycję pierwszą. Parokrotnie widziałam film o losach Jane Eyre i bardzo mi się podoba cała ta historia. Muszę w końcu poznać i książkę!
OdpowiedzUsuń„W stronę Swanna” to już raczej nie moja bajka.
UsuńTwórczość sióstr Brontë ciągle przede mną, ale wierzę, że niebawem się to zmieni. W każdym razie zamierzam popytać się w mojej bibliotece o dzieła tych autorek.
OdpowiedzUsuń"W poszukiwaniu straconego czasu" to dobra nazwa ;) Ja wolę czasu nie gubić, więc daruję sobie tę lekturę. A "Jane Eyre" już czytałam i nie powiem, była to dobra powieść.
OdpowiedzUsuńObie książki ciekawe, o ile jednak Bronte ludzie czytają bo lubią, o tyle Prousta - by poczuć się mądrzejszymi. Ja nigdy po Prousta nie sięgnęłam - wystarczyło mi kilka fragmentów przerobionych w czasie studiów :)
OdpowiedzUsuń"Jane Eyre" już znam, a Prousta może kiedyś poznam. A z tą powyższą książką "Jane Eyre.Autobiografia" to naiwnie myślałam, że to coś nowego, jakaś wzbogacona o losy autorki powieść, a okazuje się (z opinii czytelniczek), że to ta sama znana historia...
OdpowiedzUsuńOglądałam Jane Eyre w wersji z Fassbenderem i Wasikowski i zaczarowała mnie ta historia. Wersja książkowa czeka na półce na trochę wolnego czasu :)
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo się podobała właśnie ta wersja filmowa.
UsuńPamiętam, że jak sama obejrzałam, zaraz zorganizowałam seans dla większej ilości osób 8)
Jane Eyre mnie zachwyciła, a W stronę Swanna mam na półce, ale jeszcze nie zaczęłam czytać :)
OdpowiedzUsuńPlanuję "Jane Eyre" za jakiś czas, ostatnio czytałam "Agnes Grey".
OdpowiedzUsuń