"Zdobywam
zamek" Dodie Smith to książka, którą smakuje się niczym wyborny koktajl. A
koktajl ten wykonano z bardzo dobrze dobranych składników. Jest i szczypta
humoru, wielki stary zamek, duża ilość nietuzinkowej rodziny z masą problemów,
są dwaj przystojni młodzieńcy, trochę miłości, co nieco romantyzmu i dramatu,
garść opisów, odrobina szaleństwa i nielicha porcja urokliwego krajobrazu. I aż
wierzyć się nie chce, że tyle lat (premiera angielska w 1948 roku) musieliśmy
czekać, na polskie wydanie tej powieści. Całe szczęście, że się doczekaliśmy!
Debiutancka
powieść Dodie Smith to historia siedemnastoletniej Cassandry. Dziewczyna wraz
ze swoją osobliwą rodziną mieszka w wielce czarownym zamku. Dla doskonalenia
warsztatu pisarskiego prowadzi pamiętnik, tyleż oryginalny, co niebywale
interesujący. A doprawdy ma o czym pisać! Jej ojciec to pisarz cierpiący na
niemoc twórczą, dziwak izolujący się od bliskich. Jej macocha – urodziwa młoda
kobieta o imieniu Topaz ma zwyczaj biegać nago po łąkach. Jest jeszcze piękna i
melancholijna siostra, która bardzo chce się wyrwać z biedy. I Stephen przepisujący
wiersze poetów, udając że to jego własne. Postaci jest jeszcze wiele, więc
rzeczywiście się dzieje! Dodać należy, że zamek pustoszeje w zastraszającym
tempie – rodzina nie ma pieniędzy i wyprzedaje wszystko co się da. Los jednak
bywa przewrotny i pewna nieoczekiwana wizyta dwóch dżentelmenów wywróci życie
Cassandry do góry nogami.
Trzeba
przyznać, że „Zdobywam zamek” ma narratorkę, która zna się na rzeczy. Cassandra
przewybornie opisuje sześć burzliwych miesięcy rodzinnego życia. Zabawne,
wzruszające i ogromnie ciekawe wpisy śpiewająco przykuwają uwagę czytelnika. I
kiedy historia zmierza do końca, aż chciałoby się by trwała dalej. Nie powiem,
że powieść Smith pozbawiona jest wad i że losy bohaterów potoczyły się
dokładnie tak jak chciałam, że nie irytowali mnie oni czasami, ale to wszystko
było nieważne… Ta publikacji to sam urok i wybaczyć jej można naprawdę wiele.
Podsumowując, przyznać muszę, że tej książki
i o tej książce nie da się opowiedzieć tak, by czegoś nie pominąć, ją trzeba po
prostu przeczytać! Wgryźć się w nią, poznać i przetrawić osobiście. Mnie
bezapelacyjnie powieść Smith ogromnie przypadła do gustu i tak jak się uśmiałam
na przygodzie sióstr ze spadkiem, tak się chyba jeszcze w życiu nie śmiałam
podczas czytania! Coś niebywałego. A zatem miłośnicy dobrych i wciągających
lektur – książka w dłoń!
PS
„Dla wszystkich, którzy pokochali powieść L.M. Montgomery Błękitny zamek” – taki napis kusi z okładki. U mnie zadziałał on na
odwrót… Po zachwyceniu się powieścią Dodie Smith sięgnęłam po rzeczony Błękitny zamek i przepadłam. Polecam!
Moja ocena: 5/6
Dane o książce: Dodie Smith, Zdobywam zamek, Świat
Książki 2013, s. 351.