False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

10 gru 2014

Droga serca - M. John Harrison

„Wszystko zaczyna się pewnego upalnego majowego wieczora, gdy troje studentów Cambridge odprawia rytuał, który zmienia ich życie. Po latach żadne z nich nie pamięta, co dokładnie się wtedy wydarzyło, jednak nad ich zamglonymi wspomnieniami unosi się przytłaczająca groza. Pam Stuyvesant jest epileptyczką, którą nawiedzają dziwaczne zmysłowe wizje. Jej mąż Lucas wierzy, iż prześladuje go karłowaty stwór. Samozwańczy mag Yaxley wpada w obsesję na punkcie innej rzeczywistości, przerażającej i nieuchwytnej. Pozornie najmniej doświadczony przez los uczestnik rytuału (dręczony wonią róż) usiłuje pomóc swoim przyjaciołom uciec przed cierpieniem, które ogarnęło ich życie”.

„Droga serca” była dla mnie drogą dość wyboistą, pełną przystanków potrzebnych na odpoczynek, pełną ucieczek i powrotów, drogą dość ciężką i niestety nieukończoną.

Kiedy zapraszano mnie do tej wędrówki, obiecywano mi wiele… Tajemniczy rytuał, nieco baśniową atmosferę, z pewnością atmosferę pełną klimatu, ciekawych bohaterów, nieco fantastycznego pierwiastka… Ogólnie rzecz ujmując - obiecywano kawał interesującej opowieści. I przyznać trzeba, że moje oczekiwania rozbiły się nieco o namacalnie otrzymaną literaturę. Książka Harrisona nie porwała mnie w nurt wartkiej akcji, wprowadziła mnie raczej w stan senności i znudzenia.

W powieści tej jest wiele niedomówień, czytelnik jest jakby obok opisywanych wydarzeń, jakby był tylko ich nikłym obserwatorem, a wręcz obserwatorem od niechcenia. Nie jest łatwo wciągnąć się w chaotyczny tok wydarzeń, w poszarpaną akcję. Narrator opowieści nie trzyma się chronologii, co powoduje, że akurat w tym przypadku, wytwarza się jeden wielki mętlik. „Droga serca” liczy sobie nieco ponad dwieście stron, a mimo to trzeba poświęcić niemało czasu na jej przeczytanie. Zawarta w niej historia wymagają skupienia. To nie jest książka z gatunku lekkich – takich w sam raz na autobusowy chaos czy wieczorne odprężenie. Tutaj trzeba poszukać drugiego dna, trzeba poświęcić maksimum uwagi, inaczej cała treść wyda się czytelnikowi bardzo niezrozumiała.

Dane o książce: Harrison M. John, Droga serca, Wydawnictwo Mag 2014, s. 240.
Źródło opisu książki: http://www.mag.com.pl

18 paź 2014

„Kochankowie dawnej Japonii”

Po dość długiej nieobecności chciałabym Was przywitać recenzją zaprzyjaźnionej osoby - założyciela strony Nasza Japonia. Przenieśmy się zatem na chwilę ku odległym lądom...

„Kochankowie dawnej Japonii” to trzecia już, po „Wojownikach dawnej Japonii” oraz „Japońskiej księdze duchów i demonów” publikacja z serii Legendy Japonii. Motywem przewodnim książki jest miłość, jaką darzą się tytułowi kochankowie, ale także lojalność i wierność żony do męża, dziecka do rodziców czy wasala do swojego pana.

Podobnie jak w przypadku poprzednich pozycji z tej serii, mamy tu do czynienia ze zbiorem opowiadań, tym razem przybliżających nam historie skupiające się na losach zakochanych, których motorem napędowym są żarliwe uczucia. W książce nie zabraknie również opowieści, gdzie na pierwszy plan wysuwają się zupełnie inne wartości, rzecz jasna równie pozytywne. Jak wiadomo droga do szczęścia, a szczególnie w miłości, nie zawsze jest usłana różami, co znajduje odzwierciedlenie w zebranych opowiadaniach. Nie wszystkie przedstawione historie mają szczęśliwe zakończenie, a nawet jeśli już tak się zdarzy, to do dobrego finału prowadzi bohaterów droga pełna cierpień, wątpliwości czy niepewności. Jest to ogromny plus „Kochanków (…)”, ponieważ naprawdę można wczuć się w tragiczne losy postaci, dopingować je w ich dążeniach i pragnieniach, wspierać w trudnych momentach i zwyczajnie przeżywać każdą opowieść.

Ponieważ chcę zdradzić jak najmniej z treści poszczególnych opowiadań, ograniczę się do wymienienia tych, które zrobiły na mnie najlepsze wrażenie. Od razu zaznaczyć muszę, że właściwie wszystkie historie oprócz jednej przeczytałem z zaciekawieniem. Do moich faworytów należy otwierający kompilację rozdział „Wyprawa po miecz”, którego główny bohater, ronin Jūrōbei, chcąc ponownie wkraść się w łaski swojego pana, musi dla niego odzyskać skradziony rodowy talizman – miecz Kunitsugu. Jak się później okaże, będzie musiał poświęcić coś bardzo cennego w drodze do upragnionego celu…
Także rozdział „Lojalni aż po grób, czyli historia rodziny Sugawarów” koncentruje się na uczuciach silniejszych niż miłość do swoich bliskich, czyli na tytułowej lojalności. Matsuō, wasal Michizane Sugawary, wraz ze swoją żoną Chiyo chcąc ratować synka swego pana staną przed niełatwym wyborem. Ich historia jest nie mniej tragiczna od poprzedniej.

O ile w poprzednich tomach z serii nie każde opowiadanie potrafiło w równym stopniu mnie zaciekawić, tak tutaj trudno mi wskazać takie, które nie wciąga i nie trzyma w napięciu, niekiedy do samego końca. W zbiorze, oprócz typowo „realistycznych” historii, nie brakuje też takich osadzonych w klimatach fantastycznych, np. „Zjawa z latarni” czy „Dama z malowidła”. Ich tytuły doskonale oddają, czego można się po nich spodziewać. Z kolei „Powtórne narodziny Tamy” oraz „Jak Kinu wróciła z zaświatów” udowadniają, że miłość potrafi niekiedy przechytrzyć nieprzychylny los. Jak wspomniałem wcześniej, praktycznie wszystkie opowiadania bardzo mi się spodobały. Nieraz zakończenie jest zupełnie zaskakujące i podczas lektury aż do ostatniej strony trudno jest przewidzieć co się wydarzy. Największą zaletą zebranych historii jest to, że naprawdę można się wczuć w historię bohaterów i przeżywać wszystkie emocje razem z nimi. Problem mam jednak z ostatnim opowiadaniem, pt. „Świątynia nawiedzona przez jenota”. Nijak jego treść nie odpowiada motywowi przewodniemu i uważam, że równie dobrze mogłoby go nie być, bowiem nieco psuje dobre wrażenie, jakie zostawia po sobie pozostałe dziesięć tekstów. Na szczęście jest on bardzo krótki i szybko się o nim zapomina.

Jeśli chodzi o tłumaczenie właściwie nie mam zastrzeżeń. Książkę czyta się bardzo przyjemnie, nie czuć „zgrzytów”, chociaż zdarzyło się kilka, może kilkanaście pomniejszych literówek, które jednak nie wpłynęły na odbiór całości. Przypisy tłumaczki także wzbogacają treść, jak chociażby te opisujące różnice między tłumaczeniem samej autorki (książka napisana była bowiem po angielsku) a oryginałem japońskim. Rozdziały przeplatają czarno-białe drzeworyty, które nawiązują do treści poszczególnych opowiadań, co jest miłym dodatkiem. Format oczywiście jest identyczny z poprzednimi tomami z serii, dlatego „Kochankowie dawnej Japonii” ładnie wpasują się w resztę kolekcji na półce. Do samego wydania zastrzeżeń nie mam: dobry jakościowo papier, czytelna czcionka; książkę z pewnością można będzie czytać wielokrotnie i nie martwić się o to, że łatwo zostanie zniszczona.

Do kogo skierowana jest ta pozycja? Na pewno do osób, którym przypadły do gustu poprzednie książki z serii Legendy Japonii. „Kochankowie (…)” doskonale nadają się na lekturę w podróży czy na spokojne posiedzenie przy herbacie. Można ją ukończyć w jedno, dwa posiedzenia i do niektórych opowiadań z pewnością wrócicie z przyjemnością. Mam nadzieję, że nie jest to ostatni tom z serii i ciekawi mnie, na co możemy liczyć w przyszłości.

Dane o książce: Yei Ozaki, Kochankowie dawnej Japonii,  Kirin 2014, s. 226.

30 maj 2014

Katarzyna Grochola – "Zagubione niebo"

„Zagubione niebo” to książka mozaika, składająca się z piętnastu opowiadań dotykających rozmaitych sfer życia. Są to zarówno historie nowe jak i wcześniej publikowane na łamach różnych gazet. Gdyby pokusić się o wyciągnięcie wspólnego mianownika tych krótkich form, można by powiedzieć – po prostu życie. Na tych kilkudziesięciu stronach odnajdziemy zawiłe relacje międzyludzkie, przekonamy się o przypadkowości zdarzeń, będziemy śledzić zmienne koleje losu i poznamy niejedno oblicze miłości. 

Nowa książka popularnej polskiej pisarki – Katarzyny Grocholi, to lektura lekka i ciepła. Większość ukazanych w niej historii kończy się dobrze, wręcz baśniowo. Dobro zwycięża zło, a prawdziwa miłość potrafi przetrwać rozmaite burze i zawsze dokona słusznego wyboru. 

Czytelnik niepostrzeżenie staje się świadkiem wzlotów i upadków całej palety bohaterów. Jest tu między innymi: Agata, która w wyniku niezwykłej pomyłki trafia ze swoim biletem na dolną kuszetkę o nr 13, zajętą przez brodatego blondyna... Jest przedziwny rozwód Magdy i Janka, którym jak się okazuje bliżej do siebie niż do rozłąki. Jest i wiceprezes Marta, która zdecydowała się zaopiekować podmiejskim domem znajomych, wywróciwszy tym samym swój dotychczasowy system wartości. Jest i jasnowłosa dziewczyna z Pilawki Górnej, pracująca w zakładzie optycznym, marząca o tym, by świat zmienił kolory…

Jest barwnie. Szkoda tylko, że wszystkie zawarte w publikacji historie są takie ulotne… Nie odciskają się w pamięci, nie skłaniają do refleksji, bardzo szybko się o nich zapomina. Być może, będzie to zaletą dla osób oczekujących łatwej lektury, takiej, która umila czas na chwilę. 

Dane o książce: Katarzyna Grochola, Zagubione niebo, Wydawnictwo Literackie 2014, s. 308.

6 maj 2014

"Nomen omen" -> Marta Kisiel

Do przeczytania nowej książki Marty Kisiel zachęciła mnie lektura jej „Dożywocia” (debiutanckiej powieści). Opowieści o Lichotce i jej niecodziennych mieszkańcach były zgrabnie opisane, ciekawe i wciągające. Ba, nawet zabawne. I tak oto mile połechtana stylem autorki, sięgnęłam czym prędzej po jej kolejną publikację. „Nomen omen”.

W książce tej czekała na mnie Salomea Przygoda i jej zwariowana rodzina. Ów młoda niewiasta, chcąc rozpocząć samodzielne życie, wyprowadza się z rodzinnego domu do zrujnowanej piętrowej willi rodem z filmów grozy. Jej nowymi towarzyszkami codziennych dni stają się trzy zbzikowane siostry w podeszłym wieku i papuga – fantazyjni domownicy wrocławskiego domostwa. Któregoś pięknego dnia do tej gromadki dołącza jeszcze brat Salki, niejaki Niedaś, który miesza jeszcze bardziej w tej i tak już barwnej rzeczywistości.

I miało być tak pięknie… Miało być zabawnie, osobliwie i tekst miał porywać. Na to liczyłam sięgając po „Nomen omen” i z żalem muszę stwierdzić, że ani razu się nie uśmiechnęłam w trakcie lektury. Częściej za to miałam zdziwiony i dość znudzony wyraz twarzy. Wielość wątków zaproponowanych przez autorkę nudziła i wprowadzał jedynie niepotrzebny zamęt. Dodatkowo te liczne niemieckie i łacińskie wtrącenia, sentencje, młodzieżowy styl, slang, którego używają niemalże wszyscy bohaterowie, czy to młodzi, czy dość wiekowi. W moim odczuciu również sposób prowadzenia akcji był nonsensowny i można by odnieść wrażenie, że opisywane wydarzenia zmierzały donikąd. Czytałam i czytałam, a tekst był dla mnie coraz odleglejszy. Nie udało mi się wciągnąć w wykreowany przez autorkę świat. Raczej nieustannie mnie on zdumiewał aniżeli interesował.

Książkę tę polecam czytelnikom lubiącym pewną dozę absurdu i dość specyficzny żart. Ci, którzy szukają w lekturze emocji i głębi, tutaj tego raczej się nie doszukają…

Dane o książce: Kisiel Marta, Nomen omen, Uroboros 2014, s. 420.

17 kwi 2014

"Na Pragę nie wrócę" – Elżbieta Wichrowska

Kiedy pierwszy raz zetknęłam się z opisem książki „Na Pragę nie wrócę”, pomyślałam sobie, że to ciekawe połączenie – skomplikowane postaci kobiet i ich losy, połączone z wnikliwym obrazem Warszawy, tej dawnej i tej dzisiejszej. Zaintrygowało mnie, jak autorka przedstawi sławetną Pragę i jak też wplecie historię całego miasta w losy bohaterów. 

Historia w tej książce ujęta jest dwojako… Jako historia życia głównych bohaterów i wspomniana wcześniej historia Warszawy. I tak oto wędrując po starych podwórkach, odwiedzając wieloletnie kamienice, przechadzając się po praskich cmentarzach i blokowiskach, jednocześnie zgłębiamy koleje życia rozmaitych osób. Poznajemy losy kilku przyjaciółek na czele z Magdaleną, pisarką i matką dorosłej Anny. Zarówno ona, jak i jej współtowarzyszki nie mają bezproblemowego życia. Nieudane związki, rozmaite przeszkody, trudne relacje międzyludzkie… I choć przyjaciółki bardzo różnią się od siebie, to jednak są sobie bliskie i wzajemnie się wspierają. 

Do tego zacnego grona kobiet należałoby jeszcze dodać całą paletę postaci, które przeżywają rozmaite przygody, a są to stali mieszkańcy stolicy, bądź odwiedzający ją goście. Nie ominą nas zatem liczne anegdoty, nie raz zabawne, czasem z pieprzykiem, a i nawet fragmenty z wątkiem kryminalnym. Trafi nam się też dość specyficzny przewodnik po lokalach gastronomicznych warszawskiej Pragi. Gdyż, jak się okazuje, ten prawy brzeg został już nieco oddarty ze złej sławy i stał się modny miejscem odwiedzin wielu grup społecznych. 

I cóż można powiedzieć o tym miszmaszu…? Tak, słowo miszmasz bardzo dobrze tu pasuje. Książka „Na Pragę nie wrócę” ma w sobie coś niespójnego, za wiele w niej nieścisłości, luźnych myśli, jakby spisywanych przed snem. Panuje w tym chaos – losy bohaterów, anegdoty, historie pomników, lokale gastronomiczne, zagraniczne eskapady, choroba psychiczna, miłość, rozpusta… Tyle tego wszystkiego, jest tak różnorodnie, że aż momentami człowiek się nie może skupić, natłok w tym przypadku rozprasza, sprawia, że ucieka się od lektury, bo najzwyczajniej w świecie można się w niej pogubić… 

Dane o książce: Elżbieta Wichrowska, Na Pragę nie wrócę, Wydawnictwo MG 2014, s. 236.

9 mar 2014

"Wieczorem w Paryżu" - Nicolas Barreau


Moim pierwszym skojarzeniem z książką „Wieczorem w Paryżu” są makaroniki, czyli słodkie ciastka. I niech to nikogo nie zmyli – bynajmniej nie jest to książka kulinarna! Jednakże ma w sobie wiele uroku i słodyczy, a jej akcja osadzona jest we Francji, więc makaroniki nie są w tym przypadku tak bardzo odległym skojarzeniem.

Czas zatem zaserwować ten francuski przekładaniec literacki…  

Rozsmakujemy się w nim za sprawą właściciela małego kina studyjnego – to właśnie Alain Bonnard poprowadzi nas przez paryskie ulice i pozwoli nam uczestniczyć we fragmencie swojego życia. Czeka nas nie lada przygoda – bo do Cinema Paradis zawita reżyser światowego formatu, który chce nakręcić nowy film, a wraz z nim piękna aktorka. Nim to jednak nastąpi, nasz główny bohater – typ romantyka, zauroczy się w pewnej kobiecie w czerwonym płaszczu, która regularnie odwiedza jego kino. Gdy Alain w końcu zbierze się na odwagę i zaprosi nieznajomą na kolację, a następnie spędzi z nią niezapomniany wieczór i zyska pewność, że spotkał miłość swojego życia – ta niepostrzeżenie zniknie bez śladu. Rozpoczną się poszukiwania, przeplatane nagłą sławą i całą masą niecodziennych wydarzeń. I tak oto wciągnie nas iście filmowa historia! 

Kto zatem może się odnaleźć w powieści Nicolas Barreau?

Miłośnicy romantycznych i pozytywnych publikacji napisanych z iście hollywoodzkim rozmachem powinni być zadowoleni. „Wieczorem w Paryżu” jest książką idealną do schrupania w wolnej chwili. Lekką, ciepłą i przyjemną. Z wartką akcją, paroma złotymi myślami i rozmaitymi zbiegami okoliczności. Książką przesyconą kinem, pełną nawiązań do świata filmu, trochę nastrojową, trochę zaskakującą. Ogólnie rzecz ujmując – smakowitą, ale bez nadmiaru lukru. 

 Dane o książce: Nicolas Barreau, Wieczorem w Paryżu, Bukowy Las 2014, s. 288.