Miłość niejedno ma imię. Miłość niejeden ma odcień. Przekonać się o tym
można poznając treść „Nagiej” Megan Hart. Autorka odważnie kreśli historię
kobiety i mężczyzny, którzy po wielu perturbacjach życiowych trafiają na
siebie. Ich relacja jest bardzo namiętna. Niemniej jednak nad zalążkiem ich
związku wiszą widma przeszłości. Co też skrywa przystojny pan Alex Kennedy, a
może i Olivia ma coś do ukrycia…
Ileż emocji wzbudziła we mnie ta lektura…! Po kilkunastu pierwszych stronach
miałam chęć rzucić nią o ścianę. A wszystko po to, by zaraz ją podnieść i
jednak czytać dalej. A to mnie ogarniała irytacja, a to niedowierzanie (o matko
– co ty czytasz?!), zawód, zainteresowanie, znużenie, ciekawość, zniesmaczenie…
I tak w koło.
W ocenie tej powieści jestem rozdarta niczym kartka papieru, z napisem TAK (nawet
mi się podobało) i NIE (w ogóle mi się nie podobało). I już nie wiem, czy
bliżej mi do tego TAK, czy jednak do NIE. Pewne jest, że nie do końca
odnalazłam się w tym nurcie – powieści z wątkiem erotycznym. Jakoś nie czuję
wewnętrznej potrzeby, żeby czytać o wyuzdanym seksie na co dziesiątej stronie
lektury. Ani mnie to wzbogaca, ani podnieca, ani ziębi, ani chłodzi. A w sumie
na tym głównie opierała się cała ta historia. Dwoje ludzi, którzy się poznali –
przez dziesięć stron czytamy rozmowy między nimi (dialogi, dialogi i dialogi),
potem oni idą do łóżka i znowu dialogi, dialogi i gdzieś idą i idą do łóżka…
Fani dialogów z pewnością będą usatysfakcjonowani, bo jest ich naprawdę dużo.
Jedne są bardziej wciągające i trzymają jakiś poziom, inne są wręcz irytujące.
Jednego nie można „Nagiej” odebrać – czyta się ją naprawdę szybko, pomimo
całkiem sporej ilości stron. Na swój sposób jest i coś ciekawego w tej dość
‘zepsutej’ opowieści. Udało mi się nawet wyłonić dwa przewodnie słowa w toku
czytania: ‘kutas’ i ‘futon’. I cóż więcej… Bohaterowie jakich stworzyła Megan
Hart – ich życie i problemy, to nie moja bajka, więc raczej byłam gdzieś daleko
za tym, zamiast we wszystkim uczestniczyć. To chyba najlepsza puenta… Byłam
gdzieś obok tej historii, a ona wraz z przemijającymi literami szła swoim
torem. Nasze drogi się rozminęły.
Moja ocena: 3-/6
Dane o książce: Megan Hart, Naga,
Wydawnictwo CZARNA OWCA 2013, s. 480.
No właśnie - myślę, że wiele osób miało podobne odczucia po przeczytaniu różnych książek z tego rodzaju, nawet przy znanych 50 twarzach Greya - wiele rzeczy jest do dupy, tak po prostu, ale i tak to czytamy - z ciekawości :)
OdpowiedzUsuńDokładnie. Z ust mi to wyjęłaś 8)
UsuńO seksie można czytać tak samo jak o skrzatach albo podróżach. Trzeba po prostu lubić ten temat. Jak ktoś nie lubi zbrodni to nie czyta kryminałów, ktoś nie lubi gotować to nie czyta książek kucharskich itd. Trochę to złośliwie zabrzmiało ;) Chodzi mi o to, że jak się nie lubi czytać o "wyuzdanym seksie" to lepiej omijać takie książki. One wielką fabułą nie grzeszą. W nich liczy się wiadoma rzecz.
OdpowiedzUsuńPS Ciekawe zmiany poczyniłaś na blogu. Przez chwilę myślałam nawet, że źle trafiłam ;)
UsuńZmiana totalna. Z czarnego na białe 8)
UsuńKsiążkę czytałam i nieco lepiej ją oceniam. Na tle innych banalnych erotyków ta przynajmniej niesie jakieś pewne minimalne wartości. Takie jest w każdym razie moje zdanie;)
OdpowiedzUsuńJa takie książki omijam szerokim łukiem! Dla mnie to bardziej rozbudowane harlequiny. To trochę jak powrót do disco polo...
OdpowiedzUsuńNowa szata Twojego bloga wygląda super, chociaż wcześniejszą też bardzo lubiłam :)
Chociaż twoją recenzję czytało mi się bardzo dobrze chyba sama sięgnę po tą pozycję żeby się przekonać jaka ona jest ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście książka przypadła mi do gustu. Może nie było to dzieło wybitne, ale wspominam ją pozytywnie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńJa lubię takie książki. Tę akurat czytałam i uważam, że na tle swoich koleżanek wypada naprawdę dobrze. Sceny seksu są, ale jest też sporo wartościowych treści.
OdpowiedzUsuńNie lubię powieści erotycznych. I to by było na tyle w tym temacie :)
OdpowiedzUsuńPS Ale się u Ciebie zabieliło, czyżby to były przygotowania na nadejście zimy?
oj raczej nie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJakoś nie mogę się przekonać do modnych ostatnimi czasami erotyków...
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że ja też nie. "Naga" była moją pierwszą próbą i stwierdzam, że to nie mój świat...
Usuń