Kompozytor powieści, zabiera nas w podróż do przeszłości, do wczesnych lat XVIII wieku. Tam poznajemy losy chłopca obdarzonego anielskim głosem – Mojżesza. Syna księdza i głuchoniemej dziewczyny. Nim nasz bohater, stanie się słynnym Lo Svizzero, który swoim śpiewem doprowadza publikę do łez, zostanie wielokrotnie poddany życiowej próbie… Wychowywany w otoczeniu gór, przy wtórze dzwonów, wykształci w sobie niezwykłą wrażliwość na dźwięki. Będzie słyszał, to, czego inni nie słyszą. Dźwięki staną się dla niego jedynym przyjacielem. Odrzucony przez mieszkańców wioski, z trudem uniknie śmierci i za sprawą dwóch mnichów, trafi do klasztoru. Tam, w kościelnym chórze, muzyka stanie się jego miłością i przekleństwem. Poddany kastracji, będzie śpiewakiem o najczystszym głosie, mężczyzną, pozbawionym męskich cech, aniołem, który ponad wszystko będzie pragnął miłości. Jednak czy znajdzie kobietę, która pokocha kastrata…?
DZWONY czyta się tak, jakby ktoś opowiadał nam własną historię… Może to wpływ pierwszoosobowej narracji, a może bardzo dokładne podejście do tematu. Przyznaję, że nim przystąpiłam do lektury, zapoznałam się szerzej z pojęciem „kastrat”, oraz z całym procederem kastrowania młodych chłopców w celu uczynienia z nich musico. Raczej niepotrzebnie, gdyż w książce jest to doskonale wyjaśnione. Aż trudno uwierzyć, że proceder ten, cieszył się popularnością niemalże przez trzy stulecia! Kompozytorzy rozpisywali role specjalnie dla kastratów, a ci zdobywali sławę i cieszyli się niegasnącym uznaniem ze strony zamożnej publiki.
Na ponad czterystu stronach powieści, odnalazłam tak wiele „magicznych” fragmentów, idealnie trafiających w mój gust czytelniczy, że książką jestem nie inaczej, jak zauroczona. „Dzwony” to dla mnie crême de la crême w niezliczonej liczbie nowości wydawniczych. Jest to niezwykła „książkowa opera”, rozpisana na III akty, czerpiąca z mitu o Orfeuszu i Eurydyce. A odnajdą się w niej nie tylko miłośnicy muzyki, ale i klimatycznych historii.
Podsumowując - „Dzwony” to opowieść, która na długo zostaje w pamięci. Zakrada się w myśli, niczym ulubiona melodia. A potem wystarczy jeden dźwięk, jakiś szelest, powiew wiatru, by dzwony rozbrzmiały powtórnie…
WSŁUCHAJ SIĘ w tę melodię…
۹♪ ♫ ♪ ♫ ♪ ۹♪ ♫ ♪ ♫ ♪
Moja ocena: 6/6
Dane o książce: Richard Harvell, Dzwony, Wydawnictwo W.A.B. 2011, s. 432.
Lubię kiedy książka działa na zmysły... dlatego mam ją już zamówioną ;)
OdpowiedzUsuńJak Ty robisz, że trafiasz na takie niezwykłe książki.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze nieziemska okładka!Ta soczysta zieleń połączona z delikatnością i przepychem.Genialne!
No historia również wydaje się niezwykła.
Już dodałam do listy i teraz będę na nią polować :)
Przy okazji polecam Ci książkę, którą ostatnio przeczytałam.
Recenzja u mnie na blogu, ale znając twoją wrażliwość myślę, że będziesz nią zachwycona tak jak ja :)
Zapisuję na listę.Piękna recenzja
OdpowiedzUsuńIsabelle - ciekawa jestem, jak Tobie się spodoba... :)
OdpowiedzUsuńBiedronka - trafiłam na nią zupełnie przypadkowo - o jej istnieniu dowiedziałam się dzięki stronie RMF Classic i od razu mnie oczarowała 8) Ja to mam słabość do takich historii :)
A widzisz... listonoszka właśnie przyniosła ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka ma magiczną okladkę i tematyka muzyczna mnie przyciąga. Nie słyszałam o niej, ale chyba chcę bardzo przeczytać!
OdpowiedzUsuńPostanowiłam Cię dzisiaj nie chwalić (za dużo tych pochwał z mojej strony :] ), ale jedno muszę napisać, że ta recenzja to poezja... Aż, trudno sobie wyobrazić, jaką "poezją" jest książka, która wywołała tyle pozytywnych odczuć... Obowiązkowo muszę przeczytać! :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tej powieści, ale przyznam, że kusisz swoją najwyższą oceną. Super ^^
OdpowiedzUsuńz postacią kastratów zapoznałam się już dzięki Anne Rice, ale chętnie zgłębię wiedzę na temat :)
OdpowiedzUsuńPolskie wydanie książki zdecydowanie bije na głowę inne wydania, można zobaczyć tutaj: http://www.richardharvell.com/pages/bells_international.xml -oczywiście według mojej opinii. Nie wiem, czy to mój typ literatury, ale recenzja naprawdę zachęcająca.
OdpowiedzUsuńUwielbiam baśniowość w książkach, więc to chyba lektura dla mnie:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
To coś dla mnie :D Jestem maksymalnie uzależniona od muzyki, więc i Dzwony przygarnę ;)
OdpowiedzUsuńWow, jestem pod wrażeniem recenzji, na chwilę również znalazłam się w tym świecie.
OdpowiedzUsuńTen proceder to jakaś masakra moim zdaniem.
Ciekawa jestem jak wtedy zmienia się głos, nie potrafię sobie tego wyobrazić.
Bardzo mi się podoba Twoja recenzja ;) Książkę jakiś czas temu wpisałam sobie na listę, ale to twoje opinia przesądziła sprawę.
OdpowiedzUsuńTo coś zdecydowanie dla mnie!
Pozdrawiam serdecznie !
no Kochana zaintrygowałaś mnie, jak zwykle z resztą, gdzie ty wynajdujesz takie perełki?
OdpowiedzUsuńPrzyszedł mi na myśl film "Farinelli: ostatni kastrat", też podejmował podobną tematykę.
OdpowiedzUsuńRecenzja przepiękna, ciekawa i klimatyczna :)
Oj, chyba poczarowałaś w tej recenzji :) Też chcę przeczytać - odnotowuję :)
OdpowiedzUsuńAch, tak napisałaś, że MUSZĘ mieć tę książkę. Wczuwając się w Twoje uczucia, które dałaś nam odczuć w tej recenzji (tak, robię to specjalnie ;p), czuję, że to jest to, co najbardziej kocham w książkach. A ponieważ kocham muzykę ponad wszystko, to tym bardziej jest to książka dla mnie. Mam nadzieję, że kiedy już trafi w moje ręce, to się nie zawiodę :). A ciekawostka taka, że ja dzisiaj akurat dostałam książkę, też o kastratach i też w XVIII wieku - "Krzyk w niebiosa" Anne Rice :).
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zachęciłam WAS do lektury :)
OdpowiedzUsuńA za te wszystkie ciepłe słowa, bardzo, bardzo DZIĘKUJĘ --<-@@
MERCI - ARIGATO - GRACIAS moi mili czytelnicy 8)
Mr Joker – widziałam okładki z innych wydań i w pełni się z tobą zgadzam – nasza najlepsza. Można by powiedzieć dobre, bo polskie ;)
Po takiej recenzji sięgnę na pewno! :) Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale po tej jednej opinii czuję się skutecznie zachęcona do przeczytania i nie mogę tego przegapić. Lecę zapisać tytuł :)
OdpowiedzUsuńUmiesz zachęcić do książki. Świetna recenzja, a ta okładka i opis aż wołają, żeby zajrzeć do środka ;)
OdpowiedzUsuńAch jak się u Ciebie miło zrobiło! Otworzyłam bloga i... pobiegłam zrobić sobie kawę :)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam w rękach rewelacyjnej książki, takiej na 6.0 nie muszę więc pisać, że czuję się baaardzo zachęcona :)
"Słyszysz - jak biją DZWONY...?"
OdpowiedzUsuńPrawie słyszę ;)
Cudowna recenzja!
Miłość to krew, która wyciekła z żyły malarza... Piękne. Jeśli cała książka usiana jest takimi aforyzmami to biorę ją bez zastanowienia. Cała historia, którą opisujesz jest taka magiczna, nietuzinkowa, po prostu piękna. Jak tylko znajdę trochę więcej wolnego czasu, to poświęcę go właśnie tej powieści.
OdpowiedzUsuńA co do Twojego pytania, to owszem, cytat pochodzi z "Konspiratorów" :)
Książki przeplatane muzyką są przepiękne! Ta zapowiada się niezwykle smacznie, a z taką recenzją nie pozostaje mi nic innego, jak rozpocząć intensywne poszukiwania :)
OdpowiedzUsuńObserwuję Wasze reakcje i widzę, że książka wzbudza spore zainteresowanie. Mimo, iż przeczytałam ją kilka dni temu -dokładnie 3 maja, to wciąż pozostaję pod jej urokiem -niezmiennie i wiernie jestem nią zachwycona 8)
OdpowiedzUsuńPragnę się pochwalić, że zakupiłam sobie "Dzwony" i jestem zachwycona wydaniem!!! Już nie mogę się doczekać chwili wytchnienia z książką w dłoni, ach :))
OdpowiedzUsuńŻyczę przyjemnej lektury 8)
OdpowiedzUsuń