False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

4 sty 2014

Pamiętniki Casanovy ♥ Giovanni Giacomo Casanova

Wraz z pamiętnikami Casanovy wyruszyłam w niezwykle barwną literacką podróż. Zwiedziłam niemałą część Europy i ucztowałam na niejednym wielkim dworze. Z ogromnymi pokładami zainteresowania śledziłam losy „kochanka wszech czasów” – jego coraz to nowsze znajomości, podróże i awanturnicze przygody. Trzeba przyznać, że jako autorowi – nie brakowało mu fantazji. I choć według badaczy Casanova nieco ubarwia niektóre wydarzenia, coś dodaje, coś pomija, to ani trochę nie przeszkadza to w odbiorze całości. Parę pomieszanych dat, czy nazwisk, w żadnym razie nie może zaszkodzić intrygującej prawdzie przekazu. Ale ileż pikanterii dodaje fakt, że czytamy o rzeczach prawdziwych!

Te niezwykłe i autentyczne zarazem dzieje opisane zostały na ponad dwóch tysiącach czterystu stronach materiału! Niebywałe miał zatem zadanie Tadeusz Evert, który to z kilkuset kartek zapisanych przygodami Casanovy, wybrał dla czytelnika te zgoła najciekawsze. W pigułce podaje nam się opowieść o losach człowieka, który swoimi przeżyciami mógłby obdzielić tuzin, a nawet dwa tuziny osób.

Czemu można przypisać tak niebywały sukces Pamiętników w skali światowej…? Co takiego to pisarstwo miało w sobie, że zaintrygowało niejednego wydawcę i niejednego czytelnika… Przede wszystkim nasuwa się tu fenomenalny obraz epoki: ludzkie zwyczaje - te dobre i te złe. Serwuje nam Casanova całą paletę rozmaitych postaci: od mniszek, poprzez wielkie damy, panie lekkich obyczajów, aż do królów, lokajów, magnatów i księży. Pozwala nam doświadczyć wielkich namiętności, szalonych miłostek, pojedynków, licznych intryg oraz hazardowych uciech. Tak wodzi czytelnika, że ten niezauważenie przepada w jego świecie. I z alkowy, zaraz umyka przed wystrzałem z broni, by po chwili uciekać z rąk rzezimieszków, wierzycieli, czy licznych zazdrośników. A jakże to wszystko przyjemne! Rzec by można, że nie czytamy o przygodach Casanovy, ale przeżywamy je razem z nim.

Z tak wyborną lekturą zakończyłam miniony rok i rozpoczęłam nowy (książkę zaczęłam czytać pod koniec grudnia 2013r.). I mam nadzieję, że jaki początek, taki będzie cały rok – obfitujący w niezwykle wciągające publikacje. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko ukłonić się i podziękować za tak wyborną literacką ucztę. Dziękuję po stokroć i żałuję wielce, że się skończyła. Zostałam bezsprzecznie kupiona, zauroczona i jakkolwiek by tego nie nazwać, powiem po prostu, że książka ta była niesamowita!

Alchemik i szarlatan, awanturnik i kochanek - Giovanni Giacomo Casanova powrócił w bardzo dobrym stylu! Nie lękajcie się, czytajcie!
♥♥♥
Moja ocena: 6/6
Dane o książce: Giovanni Giacomo Casanova, Pamiętniki Casanovy, Wydawnictwo W.A.B. 2013, s. 416.

25 gru 2013

ZIMOWY CZAS



Brak śnieżnego krajobrazu i lawinę zajęć oddalający mnie od małych przyjemności dnia codziennego, rekompensuję sobie dobrą lekturą. Gdzieś na półce czeka „Dziecko śniegu” Eowyn Ivey, a parę dni temu skończyłam czytać „Charlotte Isabel Hansen”(autor: Tore Renberg). Druga z wymienionych książek, to był po trochę taki mój symboliczny powrót do Norwegii. Będąc w sierpniu na wakacyjnym wyjeździe właśnie w tym kraju, zachwyciłam się nim do tego stopnia, że w mniejszym, bądź większym stopniu norweska aura towarzyszy mi po dziś dzień. I wiele z tej aury odnalazłam w opowieści, w której Jarle Klepp gra pierwsze skrzypce. Dopóki na jego drodze nie pojawi się siedmioletnia jasnowłosa osóbka…

Jarle Klepp to student literaturoznawstwa na berneńskim uniwersytecie. Prowadzi dość swobodne i bezproblemowe życie. Za dnia pisze pracę magisterską, a wieczorami imprezuje ze swoimi uczelnianymi znajomymi. Prowadząc filozoficzne dysputy przy wtórze alkoholu. Nie stroni też od uciech cielesnych. Pozostaje w luźnym erotycznym ‘związku’ z bogatą i urodziwą doktorantką Herdis Snartemo. Cały ten tryb zostaje pewnego dnia zaburzony… Jarle zostaje wezwany przez policję do testu na potwierdzenie ojcostwa. Wynik jest pozytywny. Okazuje się, że siedem lat wstecz, na zakrapianej imprezie (w czasach licealnych) dał początek nowemu życiu… Charlotte Isabel Hansen – tak ma na imię jego siedmioletnia córka. Dziewczynka zostaje wysłana przez matkę pod opieką ojca. I od tego momentu wiele się zmieni w studenckim życiu Jarle’a…

Jest 6 września 1997- pogrzeb księżnej Diany. Tak rozpocznie się znajomość ojca – w ogóle nie przygotowanego do tej roli i jego żywiołowej córki. Córki, która na przemian chce oglądać transmitowany w telewizji pogrzeb księżnej i tańczyć do przeboju zespołu Aqua Barbie Girl” - czym wprowadzi swojego nowego tatę w osłupienie. A jeśli do tego doda się specjalną pastę do smarowania kanapek, Spice Girls i modne wówczas tamagotchi (elektroniczna zabawka) to przyznać trzeba, że Jarle Klepp nie będzie miał łatwego zadania. 

Książka ta wymalowana jest dość ostrymi barwami. Nie brakuje w niej wulgaryzmów, ostrych uwag, czy fizyczności. Ale obok tego namalowano też wiele ciepła i takiej prawdy życia, dziecięcego spojrzenia na świat, poplątanych kolei ludzkiego losu. Jest więc barwnie. A najlepiej, że to wszystko dobrze ze sobą współgra, tworząc filozoficzno-obyczajową wciągającą całość.

Być może patrzyłam na tę publikację przez pryzmat oczarowania Norwegią w ogóle, dlatego też łatwiej było mi przebrnąć, przez długie (czasami zbędne) opisy autora. Może aż nazbyt filozoficzne, pokręcone, górnolotne. Niemniej jednak tekst następujący po ów opisach na nowo interesował i rekompensował chwilowy spadek zainteresowania.

Powieść tę mogę polecić fanom nieśpiesznie napisanych historii. Historii sentymentalnych, z wątkiem małej zagubionej w świecie dorosłych dziewczynki, wreszcie fanom historii zabawnych i odkrywczych. I co tu dużo ukrywać – miłośnikom stylu skandynawskiego – prostego i jednocześnie wielokolorowego w wyrazie.

*              *               *           *                       *        *        *    **                         *                  *                   *      *                  *              *                *        *                *     *         *                   *    *  *    *         *      *  *            *   *             *                *          *   *               *

Tak oto dobre lektury, choćby takie jak powyższa, umilają mi ten zimowy czas. Liczę, że w tej mroźnej części roku uda mi się nadrobić chociaż część czytelniczych zaległości. Na półkach w domowej biblioteczce czeka wiele wspaniałych tytułów. Będzie i trochę wolnego od pracy, więc może uda mi się zaszyć gdzieś w ciepłym fotelu, w domowym zaciszu, z książką w rękach. Oby. Czego sobie i Wam życzę w ten zimowy czas.


Wesołych Świąt Czytelnicy!

7 lis 2013

BETA – Rachel Cohn

Witajcie na Dominium! Przedstawiam wam wyspę, na której powietrze ma słodki smak, woda jest podgrzewana, fale regulowane, a mieszkańcom we wszystkim usługują klony. Stworzone po to by cieszyć, wyręczać, zabawiać i spełniać każdą zachciankę właściciela. Klony bez duszy i bez emocji, tylko, czy aby na pewno…?

Elizja jest klonem nastolatki – betą (wersją próbną). Zostaje kupiona do domu gubernatora by towarzyszyć jego żonie i dzieciom. Jak się okazuje jest świetną pływaczką, zatem jej Pierwsza (osoba z materiału której ją stworzono) także musiała być w tym dobra. Okazuje się, że pod wodą Elizja ma wizje – wspomnienia swoje Pierwszej. To źle. Jedzenie czekolady sprawia jej przyjemność, a nie powinno – klony nie czują smaku. A kiedy poznaje Tahira –enigmatycznego młodzieńca serce zaczyna jej bić szybciej… To może być znak, że jest defektem, a defekty się dezaktywuje! W straszny sposób.

Ta fantastyczna wizja świata nie raz wprowadzi czytelnika w osłupienie. Tym bardziej, że nie pozbawiona jest ona przemocy, spraw ludzi dorosłych, zbrodni, kwestii intymnych i wielu odcieni ludzkich emocji. To nie jest jedynie landrynkowo-lukrowana historia rajskiej wyspy i jej mieszkańców. Jak się okaże, pod lukrem kryje się naprawdę wiele okropieństw.

„Beta” to przede wszystkim przykład na to, jak bardzo dobry pomysł na książkę może przerodzić się w coś namacalnego. Historia opisana na tych ponad trzystu stronach jest przemyślana i sensownie przekazana czytelnikowi. Czytając ją, ma się wrażenie, że wszystko to jest na wyciągnięcie ręki – choć takie dziwne, takie niewiarygodne…

Książka Rachel Cohn jest jedną z ciekawszych dystopii, jakie dane mi było przeczytać. I choć nie było tak, iż każde słowo spijałam ze strony i z wieloma rzeczami się nie zgadzałam, to naprawdę mi się podobała. Z chęcią zatem sięgnę po jej kontynuację. A to dobry znak, bo niejedną serię skończyłam na części pierwszej.

BETA potrafi zasiać ziarno czytelniczego zainteresowania. Trzeba je zatem pielęgnować, by wzbiło się wraz z nadejściem drugiego tomu i rozkwitło razem z ostatnim.

Moja ocena: 5-/6
Dane o książce: Rachel Cohn, Beta, Wydawnictwo Czarna Owca 2013, s. 320.

2 lis 2013

* Wilcza księżniczka * Cathryn Constable

*           *                       *               *                        *                             *                        *                    *
         *            *                     *                        *                         *                            *                 *
Dawno, dawno temu… Tak mogłabym zacząć opowieść o pewnej osieroconej i biednej panience o imieniu Sophie. A potem dodałabym, że rzecz się dzieje w zaśnieżonej Rosji w ogromnym i skrywającym niejedną tajemnicę Pałacu Zimowym. Zaś tłem wydarzeń jest gęsty las i czerwone ślepia stada wilków. Zagadka goni zagadkę i nic nie jest do końca jasne. I jak to w bajkach bywa, ten dobry bohater nie raz zostanie skrzywdzony. Ale czy nie jest tak, że dobro zawsze zwycięża…?

Młodziutka uczennica angielskiej szkoły dla dziewcząt po cichu marzy o tym, by jej sny stały się rzeczywistością. I choć marzenia nie zacerują jej znoszonych ubrań, wydarzy się coś, co na zawsze odmieni jej życie. W wyniku ‘niefortunnego’ zbiegu okoliczności Sophie wraz z dwiema przyjaciółkami trafi na wycieczkę do Rosji. Kiedy ich opiekunka wysiądzie z pociągu na pierwszej lepszej stacji, a rozwścieczony konduktor chwilę po tym wyrzuci je za drzwi, do akcji wkroczy księżna Anna Wołkońska i jej towarzysze…

W tym momencie należy przerwać opowieść, gdyż zbyt wiele szczegółów mogłoby zepsuć smak lektury. A jest w czym smakować. Autorka dość zgrabnie napisała tę współczesną baśń okraszoną przygodą i rosyjskimi akcentami. Książka potrafi zaciekawić i wciągnąć w wykreowany świat. Jest lekturą przystępną w odbiorze, może niepowalająca na kolana, ale z pewnością posiadającą swój urok. Jeżeli czytelnik przymknie oko na kilka niuansów, to ta bajkowa narracja może go oczarować. I chyba tak trzeba podejść do tej książki, jak do baśni, w której wiele się może wydarzyć, i nawet jeśli to przewidzieliśmy (odgadliśmy już na wstępie), to i tak przyjmujemy taki obrót spraw… W baśniach już tak bywa, że nawet najbardziej nierealne rzeczy stają się prawdziwe.

Może nie do końca tego się spodziewałam sięgając po „Wilczą księżniczkę”, może czuję mały niedosyt, ale w ogólnym rozrachunku będę wspominać tę lekturę dobrze. Wszak w takich czytelniczych spotkaniach jak to, nie mogło być inaczej. BAJKOWOŚĆ to taki świat, z którego wielu nigdy nie wyrasta. I dobrze im z tym. Takim właśnie osobom dedykuję „Wilczą księżniczkę”.

Moja ocena: 5=/6
Dane o książce: Cathryn Constable, Wilcza księżniczka, Wydawnictwo Bukowy Las, 2013, s. 272.