„Sobieski i Marysieńka to z pewnością jedno z
najosobliwszych w świecie zdarzeń miłosnych, ucieleśniona bajka. Jedna miłość
wypełniająca całe życie człowieka, rzucająca to życie bez wahania pod nogi
kobiety, prowadząca go poprzez małostki do wielkości, zwycięsko opierająca się
przeszkodom, rozłące, znosząca grzech i naganę opinii, czasem kaprysy i
niewdzięczność, wzbijająca bohatera wyżej niego samego i wiodąca tę niedobraną
na pozór, a w istocie świetnie dobraną parę na tron – czyż to nie jest historia
z bajki?” – takie oto słowa napisał kiedyś i takie też pytanie postawił w
swojej książce Tadeusz Boy-Żeleński. A jest to książka o tyle ciekawa, iż
pomiędzy fantazyjnymi uwagami autora, wiele w niej prawdy, uczuć i historii.
Opisując ten słynny romans Boy-Żeleński w dużej mierze
opierał się na korespondencji jaką wymieniali ze sobą Maria Kazimiera i Jan
Sobieski. Listy miłosne powstały głównie w czasie rozłąki zakochanych. A to wyjazd Marysieńki do Paryża, a to
kampania wojenna, odsiecz wiedeńska i tak to cięgle rozchodziły się drogi
naszej dwójki. Warto wspomnieć, iż oprócz listów, autor korzystał także z
innych materiałów i prac, często podejmując polemikę z ich twórcami. W swojej
obszernej pracy zaprezentował, jak wielki wpływ miała niepozorna kobietka na hetmana,
a później króla.
Można by o niej powiedzieć „kobieta znikąd”. Urodzona w
zubożałym rodzie d'Arquien, córka francuskiego markiza i ochmistrzyni. Zostaje
damą dworu Ludwiki Marii i wraz z nią przybywa do Polski. Odtąd zmienne jej losy
w końcu doprowadzą ją na królewski tron…
Aby nie zdradzać więcej z treści, pozostawić to ziarenko
niepewności, niedopowiedzenia, przejdę już do oceny. Zatem „Marysieńka
Sobieska” okazała się być lekturą wyśmienitą, wręcz pyszną, jeżeli można to tak
określić. Ale nim stworzę tu swoistego rodzaju „surducik pochwalny” (pochwałę
szytą na miarę tej publikacji), napiszę, że ja w ogól bardzo lubię historię
pokazaną w taki oto „domowy sposób”. Historię gdzie data też jest ważna, ale o
ileż ważniejsze są smaczki z osobistego życia bohaterów. Głośne skandale,
miłostki, lęki, zapędy, które niejednokrotnie miały wpływ na sprawy wielkiej
rzeczy. Niezwykle dobrze przedstawił to wszystko Boy-Żeleński. W sposób
przystępny i ciekawy, mimo, iż nie brak w książce archaizmów, a styl w którym
pisane były listy i powieść jest zgoła inny od dzisiejszego. Treść jest tak
wciągająca i płynna, że nie sposób w niej utonąć czy się zgubić. Podsumowując,
ani przez chwilę nie męczyłam się i nie nudziłam czytając o losach Sobieskiego i
Marysieńki. Ach…, chyba ja to po prostu lubię. Lubię czasami zagłębić się w
dawnych dziejach, przenieść się w całkiem inną rzeczywistość.
Jeżeli ktoś także ceni sobie takie historie, w takim
wydaniu, to nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć – książka czeka.
Moja ocena: 5/6
Dane o książce: Tadeusz Boy-Żeleński, Marysieńka Sobieska,
Wydawnictwo MG 2012, s. 336.
- Za książkę dziękuję Wydawnictwu MG -
Czytałam już jedną recenzję tej książki i od razu przypadła mi do gustu. Ja cenię sobie takie historie, a i autor jest mi dobrze znany więc tym bardziej jestem przekonana, ze ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJestem jak najbardziej na tak! Historię lubię, zwłaszcza taką w wydaniu iście powieściowym, zawierającą wątek miłosny. "Marysieńkę Sobieską" biorę więc bez zastanowienia!
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, ze tez mi sie spodoba, wezme, jak gdzies trafie :-).
OdpowiedzUsuńWarto było było przeczytać tą pozycje. Zapraszam do mnie i pozdrawiam!;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że to niekoniecznie moje klimaty, ale kto wie może kiedyś uda mi się po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tym razem raczej nie dla mnie ;(
OdpowiedzUsuńNa chwilę obecną nie interesują mnie książki z tematyką dawnych dziejów. Jakoś nie czuje zainteresowania tym. Może mi się jeszcze gust zmieni.
OdpowiedzUsuńCzytałam kiedyś listy Sobieskiego do Marysieńki, zadziwiające, że ten twardy król miał w sobie takie pokłady romantycznych uczuć :).
OdpowiedzUsuńJeśli tylko książka wpadnie mi w łapki to przeczytam, wspominam miło tamte listy, więc chętnie zatopię się i w tej pozycji :).
Warto poznawać literaturę w całej jej okazałości, a więc i tą traktującą o dawnych dziejach i tą współczesną. Lubię sobie przeplatać książki historyczne z fantastyką, biografie z powieściami... A idąc dalej drogą tej rozmaitości, z chęcią sięgnę po "Marysieńkę Sobieską".
OdpowiedzUsuńja ostatnio mam manie czytania książek historycznych bo z nutką rzeczywistosci zawsze jest ciekawiej, wiadomo że takie coś se wydarzyło..
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :)
To nie są raczej moje klimaty.
OdpowiedzUsuń