Na taką książkę warto czekać. Taka książka może sobie liczyć
setki stron, a nie znudzi choćby jedną. Takiej książki po prostu nie można
przegapić. I całe szczęście, że lektura, którą miałam na myśli kreśląc
poprzednie zdania, doczekała się polskiego tłumaczenia. Nie wyobrażam sobie
bowiem, że nie dane by mi było poznać „Lokatorki z Wildfell Hall”. Książki,
która swojego czasu wywołała skandal na rynku wydawniczym - uznana została za
zbyt odważną w wyrazie, wręcz feministyczną. Autorka nie bała się przedstawić w
osobie swojej bohaterki śmiałych poglądów, nie pozbawiła jej także równie
śmiałych poczynań. A jeżeli ów autorka to jedna z trzech sióstr Brontë, to
liczyć można na naprawdę wyborną lekturę. Zaiste talentu do pisania tym pannom
nie brakowało!
Powieść, o której mowa, rozpoczyna się wraz z pojawieniem we
dworze Wildfell Hall tajemniczej Helen Graham. Kobieta ta niechętnie mówi o
sobie, a już najbardziej strzeże swojej przeszłości… Jej osoba wywołuje lawinę
plotek wśród okolicznego towarzystwa – mieszkańcy
uważają, że kobieta skrywa jakiś niebywały sekret. Skryta i unikająca odwiedzin
Helen tylko potęguje tworzenie coraz to nowszych mitów na swój temat. A jaka
jest prawda, i co też skłoniło młodą niewiastę do ukrywania się w starym
dworze, dowiemy się z dziennika, który pozwoli przeczytać pewnemu dżentelmenowi…
Początkowo książkę osnuwa aura tajemniczości. Stopniowo
poznajemy losy Helen i jej przyjaciół. Dowiadujemy się co też wydarzyło się w
jej małżeństwie, że zdecydowała się opuścić męża, co w ówczesnych czasach
zakrawało na przestępstwo. I przyznać trzeba, że im dalej, tym jest ciekawiej.
I choć nie ze wszystkimi decyzjami bohaterki zgadzałam się w stu procentach, a
czasami wręcz dziwił mnie jej upór, nieprzebłagalność i denerwowały mnie jej
żelazne zasady, to niewątpliwie obdarzyłam tę postać sympatią. Dlatego tez
część powieści opowiedziana z jej perspektyw (dziennik) przypadł mi do gustu na
równi z relacją narratora w męskiej postaci.
Nie omieszkam wspomnieć, że całą książkę wypełniały
zajmujące dialogi, co ważne dialogi o czymś, nie o pogodzie, czy intensywności
zieleni… Czytało się ja niemalże jakby się było uczestnikiem dyskusji. A ileż w
tych konwersacjach znaleźć można było prawd o ludzkim zachowaniu, o życiu w
ogóle! Z zaciekawieniem śledziłam rozmowy bohaterów oraz i ich wewnętrzne
rozterki. Bardzo wymownie to wszystko zostało przedstawione. Do tego stopnia,
że pod sam koniec lektury, autorka co rusz mnie zwodziła, serwując liczne
zwroty akcji. A ja ufnie wciągnięta w soczystą słowną grę, przewracałam stronę
za stroną i z niecierpliwością oczekiwałam rozwiązania akcji. Chociaż z drugiej
strony nie obraziłabym się, gdyby czekało mnie jeszcze kilkadziesiąt kartek tej
zajmującej lektury.
Cóż mogę dodać. Bezapelacyjnie zachwyciłam się tą powieścią.
I choć miałam przyjemność czytać „Jane Eyre” oraz „Shirley” autorstwa Charlotte Brontë, to lektura „Lokatorki
z Wildefell Hall” zdeklasowała obie te pozycje i od dziś umiejscawiam ją na pierwszym
miejscu ‘Listy powieści kobiet z rodziny Brontë’. Nie muszę już chyba dodawać,
że gorąco polecam tę publikację… Naprawdę warto się z nią zapoznać.
Moja ocena: 6/6
Dane o książce: Anne Brontë, Lokatorka Wildfell Hall, Wydawnictwo MG 2012, s. 528.
-Za książkę dziękuję Wydawnictwu MG -
Ja chcę, ja chcę...!
OdpowiedzUsuńJa też!
UsuńBardzo się cieszę, że pojawiło się tłumaczenie tej książki. Uwielbiam powieści w stylu "Jane Eyre" - obszerne, których akcja idzie niespiesznie, ale jest ciekawa i klimatyczna. Z pewnością sięgnę po tę książkę! Masz to jak w banku ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ale narobiłaś mi na nią ochoty !!!
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie już pierwszym zdaniem! Kolejne nie zmieniły mego nastawienia. Koniecznie muszę przeczytać (i kupić?) Lokatorkę Wildfell Hall :)
OdpowiedzUsuńAle, żeby na pierwszym miejscu? Oj nie wiem czy przebije ukochane "Wichrowe Wzgórza" ale o tym to muszę się osobiście przekonać :)
Uwielbiam twórczość dwóch pozostałych sióstr. Z Anne nie miałam jeszcze przyjemności się zetknąć. Ale wszystko jest do nadrobienia. Ale mi narobiłaś ochoty :)
OdpowiedzUsuńMoim faworytem w zestawieniu powieści sióstr Bronte z pewnością byłyby "Wichrowe wzgórza". Chociaż kto wie, na które miejsce wskoczyłaby "Lokatorka z Wildfell Hall"... Przeczytamy, zobaczymy :)
OdpowiedzUsuńJak tylko zobaczyłam w zapowiedziach to chciałam ją przeczytać, teraz chcę jeszcze bardziej! ;D Ale mnie zachęciłaś :) Ja jeszcze sióstr Bronte nie czytałam nic, ale muszę to zmienic.
OdpowiedzUsuńPrzebija moją Jane i jej siostrzyczkę Shirley? Już bez tego powieść jest dla mnie obowiązkowa, a po takiej rekomendacji ja muszę ją mieć teraz zaraz!!!
OdpowiedzUsuńSiostry Bronte to fenomen! Moim pierwszym spotkaniem z ich twórczością były "Wichrowe wzgórza" Emily Bronte (cudowne), potem była "Jane Eyre" (wspaniała) autorstwa Charlotte, a teraz mam nadzieję poznać dzieło trzeciej z nich. Już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Mam nadzieję, że uda mi się ją w najbliższym czasie przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCiekawa ksiązka. Dużo ciekawych ejst a ja mam coraz mniej czasu. Cóż
OdpowiedzUsuńNo to pięknie, ja i bez takiej recenzji byłam napalona jak szczerbaty na suchary :D
OdpowiedzUsuńSiostry Bronte są niesamowite, jak tylko będę miała okazję, to zabieram się za tę książkę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKsiążka z gatunku moich ulubionych :) Koniecznie do "zdobycia" i przeczytania. Czas poznać kolejną z sióstr Bronte.
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetna lektura, uwielbiam takie klimaty i na pewno nie przegapię tej książki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńmuszę się w końcu zabrać za powieści sióstr, bo coraz bardziej czuję, że tracę coś cennego.
OdpowiedzUsuńWprost uwielbiam siostry Bronte, szczególnie twórczość Charlotte. Jestem tak szczęśliwa, że wydali tą książkę w Polsce, na pewno zakupię w najbliższym czasie ;) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńJa niestety do pań Bronte jestem uprzedzona (czytanie ich utworów po angielsku z musu nie jest tak wyjątkowe jak zapewne jest po polsku). Sięgnę po tę książkę z ciekawości, by sprawdzić jak spodoba mi się Anne Bronte po polsku i nie z musu :)
OdpowiedzUsuńOoo, muszę się za nią rozejrzeć ;D
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci wszystkiego dobrego z okazji świąt Wielkiej Nocy. ;)
OdpowiedzUsuńJestem zachęcona do przeczytania.:-)
OdpowiedzUsuńProszę, proszę, oto powieść trzeciej z sióstr Brontë, za którymi bardzo przepadam. Koniecznie muszę ją mieć!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mi też się bardzo podobała, chociaż u mnie nr 1 to "Wichrowe wzgórza" :) Ale na pewno "Lokatorka" jest lepsza od "Shirley". A książkę osnuwa aura tajemniczości pod warunkiem, że nie przeczyta się opisu z okładki ;)
OdpowiedzUsuńPrzyznam się szczerze, że pisząc recenzję zupełnie zapomniała o "Wichrowych wzgórzach"... Może dlatego, że czytałam tę powieść dość dawno. Ale skłonna byłabym umieścić obie książki na pierwszym miejscu, ze wskazaniem jednak na "Wichrowe wzgórza" 8)
Usuń