False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

13 mar 2012

Tara Duncan w pułapce Magistra


Czary niby to istnieją tylko w bajkach, tak jak latające dywany, trolle, elfy, czy wilkołaki. I jeżeli czytelnik ma chęć zanurzyć się w odmiennej rzeczywistości, gdzie niemalże wszystko jest możliwe, sięga właśnie po powieści pełne magicznych zdarzeń i krain. Taką oto powieścią jest „Tara Duncan w pułapce magistra”. Można by rzec: „czego ta książka w sobie nie ma…?’ Jest w niej taka rozmaitość wątków, nawiązań do znanych filmów czy publikacji, są i stwory, smoki, przedziwne maszyny, urządzenia, a i wampir z wilkołakiem się trafią. A najlepsze jest to, że ten odważny miszmasz wypada bardzo dobrze, absolutnie nie odnosi się wrażenia, że autorka upycha w swoim dziele to, co tylko się da. Zaś dzięki takiej mnogości tematów nie sposób się znudzić…

Osobą, która wiedzie prym w tym osobliwym towarzystwie jest Tara – nastoletnia czarydziejka (istota zaznajomiona ze sztuką magii), a dodatkowo spadkobierczyni potężnego królestwa. Posiada ona niezwykłą moc, o istnieniu której dowiaduje się, gdy Magister (człowiek w masce) usiłuje ją porwać. Wraz z odkryciem prawdy o sobie, przyjdzie jej poznać jeszcze niejeden sekret. Wszak, gdy przekroczy się wrota TamtegoŚwiata (magicznej planety), nic już nie jest takie jak było. Mało, że trzeba uważać na śmiertelnego wroga, to i piraci mogą napaść twój statek, a i trolle bywają groźne, nie mówiąc już o wampirach… A jak  z tym wszystkim ma sobie poradzić młoda osóbka, której raczej w głowie Robin (półelf o kryształowych oczach), niż ciągłe wyciąganie cesarstwa i jego mieszkańców z tarapatów… O tym już każdy musi się przekonać sam.

Ja ze swojej strony dodam, że naprawdę dzieje się na kartach tej powieści, oj dzieje! Książkę tę przyrównałabym do mieniącego się wieloma barwami kryształu. Czyli dla każdego nastolatka, dla młodzieży, znajdzie się coś miłego. Jest i coś dla lubiących ciekawe rady, typu: „jeżeli wybierasz się na bal wampirów, nie ubieraj kreacji z dekoltem”, dla fanów miłostek, miłosnych podchodów – są zaloty, a dla miłośników akcji, totalnej demolki, zapewniam, że krew się leje, a broń nie zawsze mija cel… O ile ironiczne i zabawne wstawki mi się podobały, potwory i ich rozróby także, o tyle fragmenty o „tomtosiowaniu” (kochaniu się), nie wywarły na mnie dobrego wrażenia, ale to już kwestia gustu – co kto lubi i w jakich ilościach. Przyznam też, że niczego sobie jest wydanie książki: twarda oprawa z wszytą zakładką, ciekawe ilustracje, kojarzące się z kreskówkami i przyjemna dla oka czcionka.

Wspomnę jeszcze, że książka o której mowa, jest szóstym tomem z cyklu o Tarze Duncan. Można go jednak śmiało czytać niezależnie od wcześniejszych części. Ewentualne niejasności wyjaśniono w przypisach, bądź w szczegółowym leksykonie. Ja sama płynnie się odnalazłam w losach głównej bohaterki i jej przyjaciół.

Cóż można dodać… Pani Audouin-Mamikonian, francuskiej pisarce ormiańskiego pochodzenia, udało się stworzyć pomysłową serię. Zgrabnie splatając to, co już z fantastyki znane i to, czego jeszcze w niej nie było. Nie dziwi więc fakt, że docenili to czytelnicy, wszak nie ma to jak stare sprawdzone motywy z powiewem świeżości.


Dane o książce: Audouin-Mamikonian Sophie, Tara Duncan w pułapce Magistra, Wydawnictwo W.A.B. 2012, s. 526.


 - Za książkę dziękuję Wydawnictwu W.A.B. -

10 komentarzy:

  1. Wydaje mi się, że to coś dla mnie. Poszukam w bibliotece.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwsze słyszę o takiej książce. Jako dociekliwa osoba sprawdziłam sobie co nieco w internecie i okazuje się, że nawet jest serial animowany o Tarze!
    Książka ta wygląda mi raczej na książkę dla młodszego czytelnika. A ponoć teraz taka moda w "młodzieżówkach" na "tomtosiowanie", dorosłą miłość, czytaj seks, jeśli dobrze zrozumiałam to określenie.
    Sama raczej nie sięgnę po tę książkę, ale chętnie komuś o niej napomknę.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "A ponoć teraz taka moda w "młodzieżówkach" na "tomtosiowanie", dorosłą miłość, czytaj seks, jeśli dobrze zrozumiałam to określenie."

      Coraz odważniejsze są książki kierowane do młodego odbiorcy. Zapewne wszystko zależy od autora, od tego na co kładzie nacisk w swoim dziele. Jeżeli wątki intymne mają swoje uzasadnienie, to nie widzę w nich nic złego.

      Usuń
  3. Ależ tu u ciebie różnorodność panuje: od dramatu, poprzez obyczaj, aż po fantastykę. I za to cię lubię ;)
    Nie bardzo się widzę jako czytelniczkę Tary Duncan, ale z pewnością znajdzie ona swoich fanów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tara Duncan zdecydowanie nie w moich klimatach, ale recenzje przeczytalam z przyjemnoscia :-).

    OdpowiedzUsuń
  5. Tomtosiowanie :D
    No cóż... przyznam, że i ja nie słyszałam o autorce ani o jej książkach (wybacz...). Ale mimo wszystko recenzja mnie zachęciła. Wygląda na to, że szerokie grono odbiorców, mimo wszystko, zostanie zainteresowane tą książką :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja również słyszę po raz pierwszy o tej książce i autorce, jednak zachęciłaś mnie. Nawet mimo tego, że nie lubię sięgać od środka (no i co z tego, że nie ma to znaczenia? 6 tom to zawsze nie pierwszy) to tym razem się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubie wszelkie czary mary, więc bardzo chętnie dopadłabym tę pozycję, ale tak czytają Twoją recenzje zastanawiałam się czy nie jest to przypadkiem lektura, która może zachęcić nastolatka do czytania. Mam kilka takich leserów w domu, ta książka wydaje się na tle interesująca że mogłabym przypaść im do gustu, nawet z tym tomtosiowaniem w tle :). Szkoda tylko, że to już szósty tom, ale w końcu nic straconego.

    OdpowiedzUsuń
  8. Od dawna mam książkę na oku, ale Twoja recenzja ostatecznie przekonała mnie do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń