„Niech inni prowadzą wojny, a ty, szczęśliwa Austrio, żeń się!”. Tak oto rozpoczyna się opowieść o losach jednej z
najbarwniejszych kobiet w historii Europy – Marii Antoninie. Publikacja
Bukowego Lasu przeniesie nas w czasie najpierw na dwór austriacki, następnie do
Francji i dawnego Wersalu. Pomiędzy szykownymi strojami, intrygami i polityką
zaznajomimy się lepiej z arcyksiężniczką austriacką i prześledzimy drogę, jaką
musiała pokonać, by stać się władczą królową.
A cała ta historia
nie byłaby taka sama bez Marii Teresy Habsburg, matki szesnaściorga
dzieci, w tym jedenastu córek, które, trzeba było odpowiednio wydać za mąż. I
tak też się stało w przypadku Marii Antoniny. Jej idylliczne dzieciństwo prędko
zatem dobiegło końca, gdy na plan pierwszy weszły polityczne ambicje matki. Wówczas
czas beztroskich zabaw zastąpiły rozmaite zabiegi pielęgnacyjne i upiększające,
m.in. prostowanie zębów, a także nauka języka, historii, zachowania i wielu
innych rzeczy. Wszystko zaś po to, by wyruszyć do Francji i poślubić dość
osobliwego i nieśmiałego chłopca, przyszłego króla Ludwika XVI.
Pierwsza część trylogii poświęcona postaci Marii Antoniny z
pewnością zadowoli wielbicieli i wielbicielki powieści obyczajowo
historycznych. Juliet Grey w barwny i przystępny sposób przybliża czytelnikom losy
żony delfina Francji. ‘Sprzedaje’ wiele smaczków z życia francuskiego dworu,
intymnych relacji Marii Antoniny i Ludwika, oraz pobocznych bohaterów tamtych
wydarzeń. W bardzo ciekawy sposób opisuje panującą ówcześnie etykietę, zasady
higieny, bądź ogólny brak jej przestrzegania, np. załatwianie swoich potrzeb w
towarzystwie innych, wprost na posadzkę, smród unoszący się od niektórych
dostojników i temu podobne.
Doprawdy pyszna to lektura! Nie chciałabym się tu uciekać do
cukierniczych porównań, ale wprost nie mogę się powstrzymać… Książka „Maria
Antonina. Z Wiednia do Wersalu” to iście wyborna delicja, wyśmienita słowna
uczta, pralina, którą smakuje się z wolna i wprost nad nią rozpływa. Tak
opisaną relację historyczną czyta się z zapartym tchem, a tuż przy końcu woła
się o więcej! Całe szczęście dalszy ciąg nastąpi, a ja nie omieszkam poznać późniejszych
losów francuskiej delfiny i jej świty. Takiej opowieści po prostu nie można
przegapić!
Dane o książce: Juliet Grey, Maria Antonina. Z Wiednia do Wersalu,
Wydawnictwo Bukowy Las 2013, s. 392.
Takie lektury to ja lubię! Już sobie na nią pazurki ostrzę!
OdpowiedzUsuńTematyka książki jak najbardziej mi odpowiada, koniecznie muszę ją przeczytać!
OdpowiedzUsuńOhh miałam ogromną nadzieję, że ta książka właśnie taka będzie. Już nie mogę się doczekać kiedy wpadnie w moje ręce.
OdpowiedzUsuńMniej więcej orientuję się w historii życia Marii Antoniny i Ludwika XVI. Kiedyś oglądałam film o tejże parze i potem zaciekawiona tematem pogłębiłam wiedzę o ich losach. Z chęcią też sięgnę po książkę, o której tutaj napisałaś.
OdpowiedzUsuńPrzyda mi się ta książka, zwłaszcza dlatego, że wykonuję projekt gimnazjalny na temat Marii Antoniny :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytam i chyba będziemy miały podobne zdanie :)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo, bardzo chcę przeczytać tę książkę! Uwielbiam takie fabularyzowane biografie! Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńTo zdecydowanie książka dla mnie. Lubię taką tematykę, a i postać samej Marii Antoniny całkiem mnie intryguje, zwłaszcza po tym, jak obejrzałam film z K. Dust. ;)
OdpowiedzUsuńMaria Antonina w każdej postaci jest teraz bardzo modna :) Ale to dobrze, bo warto sięgać po klasykę. Z chęcią przeczytałabym i tę książkę :)
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią bym przeczytała, poszukam jakiejś promocji. Kocham fabularyzowane biografie, takie uprzystępnienie historii, to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńBukowy Las ma bardzo ciekawą ofertę jeżeli chodzi o takie historyczne, obyczajowe i oscylujące wokół sztuki powieści. Na "Marię Antoninę..." mam ogromny apetyt i na pewno go zaspokoję. Nie mogę sobie odmówić tak pysznej książki ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię czytać o historii delikatnie tylko podkoloryzowanej i zamkniętej w klamry powieści. Znając moje upodoabnia zapewne się skuszę na poznanie takich właśnie losów Marii Antoniny.
OdpowiedzUsuńJuż piewszy akapit wystarczył, żebym bardzo pozazdrościła Ci tej lektury. A końcowe cukiernicze porównania nie pozostawiły wątpliwości. Żeby moja doba miała z 60 godzin, nie wahałabym się ani minuty. :)
OdpowiedzUsuńMałymi kroczkami próbuje przekonać się do literatury historycznej, dlatego niczego nie obiecuje, ale postaram się poszukać i przeczytać "Marię Antoninę. Z Wiednia do Wersalu".
OdpowiedzUsuńPióra wieczne Ci tylko przesłać za te recenzje, bo już tylko fajnych książek przeczytałem ;)
OdpowiedzUsuń