„Jest takie rosyjskie powiedzenie, że na Syberii 100 kilometrów to
nie odległość, minus 20 stopni to nie mróz, a wódka to nie alkohol” i o tym
między innymi przeczytamy w publikacji o tytule „Moje syberyjskie podróże”. By
oddać książce sprawiedliwość dodam, że tak naprawdę można się z niej dowiedzieć
wielu ciekawych rzeczy o życiu na Syberii. A o wszystkim w przystępny i
obrazowy sposób doniesie nam sympatyczny ks. Kazimierz Sowa.
Razem z nim odwiedzimy miejsce odnowy „higieniczno-towarzyskiej” czyli tzw.
banię, a tam w stroju Adama zasmakujemy w cieple i jedzeniu oraz „okładach” z
wierzbowych witek. Następnie napotkamy niejednego niedźwiadka – miejscową
atrakcję. Obowiązkowo przejedziemy się koleją transsyberyjską i nie raz, nie
dwa skorzystamy z marszrutki (stary rosyjski minibus). Odwiedzimy też wiele
okazałych, wręcz bajkowo wyglądających cerkwi (np. Cerkiew Wasyla – tzw. piernikowa
cerkiew). Zobaczymy strzeliste minarety meczetów, oraz katolickie kościoły. Pojedziemy
także w głąb tajgi, a tam skosztujemy rożnych darów lasu. Będziemy uciekać od
chmar komarów, które żądlą niezwykle zaciekle i boleśnie. Z pewnością udamy się
i na rybałkę, czyli wędkowanie. Nauczymy się jeść buriackie pierogi. Poznamy najstarszą
i najbardziej dziurawą ulice Tomska oraz syberyjskim Śląsk (Kuzbas), gdzie
czarny siny dym i ogólny krajobraz sprawiają wrażenie jakby czas się tu
zatrzymał pół wieku temu. A to nie koniec, to dopiero początek! Wspomnę
jeszcze, że w międzyczasie tych wszystkich atrakcji i wypraw spożyjemy sporą
ilość alkoholu, od którego na Syberii uginają się sklepowe półki. Będzie się
działo!
Można powiedzieć, że za sprawą tej książki autor odczarował nieco wizerunek
Syberii przez wielu nazywanej „nieludzką ziemią”. Wiadomo, lata carskich zsyłek
i czas komunistycznego terroru zrobiły swoje, ale dziś ta ogromna kraina to
miejsce całkiem normalnego życia. Żeby się o tym przekonać warto byłoby sięgnąć
po „Moje syberyjskie podróże”, a potem pozostaje już tylko spakować walizki i
ruszać w drogę!
Dane o książce: Kazimierz Sowa, Moje syberyjskie podróże, Wydawnictwo Świat Książki 2013, s. 304.
Nie przepadam za czytaniem książek podróżniczych. Zdecydowanie bardziej wolę sama podróżować :)
OdpowiedzUsuńCzytałam już o tej książce u giffin, i muszę przyznać, że jestem zainteresowana tą pozycją. Podróż po Syberii może być ogromnie interesująca.
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu "Moje syberyjskie podróże" przykuły moją uwagę, choć z reguły nie czytam podróżniczych książek. Ta jednak ma w sobie coś wyjątkowego, dlatego chciałbym poznać bliżej w/w wizerunek Syberii.
OdpowiedzUsuńMalo czytam książek podróżniczych ale ta mnie zaciekawiła!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodróżować lubię zdecydowanie bardziej w rzeczywistości niż za pomocą lektury, chociaż chętnie też czytam o wyprawach innych. W ten sposób można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy, jak również zapałać chęcią do samodzielnego odwiedzenia opisywanych miejsc.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie swoją recenzją i mimo iż nie jestem wielkim zwolennikiem książek podróżniczych, to czasami warto przeczytać porządną pozycję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO tak, tę książkę chciałabym przeczytać - chociaż tyle dobrego, bo pewnie na Syberię nigdy nie pojadę, a chciałabym zobaczyć to miejsce :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię literaturę podróżniczą, a więc jestem jak najbardziej na tak :D
OdpowiedzUsuńNie będę ukrywać, że na temat Syberii wiem wszystko, albo bardzo wiele, dlatego przydałoby mi się zapoznać bliżej z tą książką. Chętnie na nią zapoluję!
OdpowiedzUsuńZapowiada się niezła wyprawa!
OdpowiedzUsuńCzyli to jedna z tych książek podróżniczych, które naprawdę zabierają w podróż, kiedy człowieka nie stać na bilet? Bo jeśli tak, to koniecznie muszę przeczytać. Po Hugo-Baderze mój apetyt na tamte regiony tylko się wzmógł. Swoją drogą, jak ktoś dobrze pisze, to i o Szklarskiej Porębie napisze książkę na miarę opisów z dżungli.
OdpowiedzUsuń