False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

26 maj 2012

Paryż na widelcu ──I≡


Za sprawą książki „Paryż na widelcu” odkryłam inne oblicze francuskiej stolicy, niż to znane z filmów, powieści, czy zwykłych przewodników. Książka Clarke’a otwiera oczy na Paryż z całym jego jestestwem, wadami, denerwującymi zwyczajami i niepisanymi prawami mieszkańców. Ta prawdziwa i niewątpliwie interesująca odsłona smakuje o wiele lepiej, albo przynajmniej tak samo dobrze, jak powszechnie znany wizerunek miasta. Clarke zdejmuje z Paryża gwiazdorski kostium pokazując, że ten „zachwyca nawet bladym świtem, bez makijażu i z resztkami snu na oczach”.

Metro, ulice, Paryżanie, jedzenie, miłość, moda, historia, kino, woda, seks… Co łączy ze sobą wszystkie te hasła? Nic innego jak publikacja Stephena Clarke’a, która barwnie i nierzadko żartobliwie porusza każdą z tych kwestii. I tak dowiemy się z niej, które z paryskich stacji metra są najciekawsze, jak opłakiwano likwidację ulicznych pisuarów, ileż to bakterii kryje w sobie bagietka, kiedy hitem było szczurze salami, którzy mężczyźni płacą więcej za seks, jakie jest najlepsze miejsce na romantyczny spacer czy kolację, oraz jak uniknąć kolejek w muzeach i w końcu: ile kosztuje zgoda na filmowanie urokliwych paryskich zakątków. A to zaledwie początek, podnóże „góry informacji” o słynnym mieście zakochanych. Potencjalnego czytelnika zapewniam, że jest o czym czytać! Zaś niektóre z opisanych w książce tematów z pewnością zaskoczą nawet zapalonych bywalców francuskiej aglomeracji.

W publikacji tej próżno szukać nużących opisów rodem z przewodnika: trasa nr 1, trasa nr 2, a najlepiej udać się tam metrem, a potem kierować się w stronę taką a taką i oczywiście obowiązkowo odwiedzić muzeum i… Nie, nie, to nie tego typu książka! Autor nie zabiera nas na Wieżę Eiffla, nie reklamuje pięciogwiazdkowych hoteli i nie zachwala Luwru, on pokazuje to, czego żaden przewodnik pokazać nie chce. Dzięki temu jest intrygująco i swojsko, bowiem przydatne wskazówki przeplatają się z anegdotami.

Cóż można dodać, by nie zdradzić co lepszych smaczków z kart książki…? Clarke to świetny obserwator paryskich zwyczajów potrafiący zgrabnie przekazać ów obserwacje innym. Dlatego też jego książkę czyta się dobrze – wszak prosty i łatwo przyswajalny styl nie nastręcza czytelniczych problemów, co najwyżej sprawia, że lektura jest lekka i przyjemna. Można by rzec – w sam raz na letni relaks. Idealna dla lubiących Paryż, czytanie i podróże!
 
Moja ocena: 4+/6
Dane o książce: Stephen Clarke, Paryż na widelcu: Sekretne życie miasta, Wydawnictwo W.A.B. 2012, s. 336.

15 komentarzy:

  1. jakoś niespecjalnie jestem zachęcona do lektury
    więc sobie ją podaruję póki co
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać, nie każdy lubi Paryż, albo nie każdy chce czytać o Paryżu w tak rozległym wydaniu tematycznym... Ja jednak, w przeciwieństwie do koleżanki, skłonna byłabym sięgnąć po tę książkę. Potraktowałam bym ją w charakterze ciekawostki i przyjemnej rozrywki na letni czas.

      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. ja przeciwnie, wszystko, co opowiada o Paryżu czytałbym z wielkim zaciekawieniem.

      Usuń
  2. Paryż nie jest miastem, którym jestem zainteresowana. Wolałabym przeczytać taką książkę o Barcelonie, Sewilli lub innym hiszpańskim mieście ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. każdy ma swoje typy i gusta, widzę, że Ciebie ciągnie do ciepłych krajów..

      Usuń
  3. Książka, która nie jest napisana w formie przewodnika, a jednak nim jest, zapewne jest ciekawa^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie "przewodniki" są zdecydowanie najlepsze!

      Usuń
  4. Uwielbiam takie książki! I taki sposób poznawania miasta. Ostatnio nawet stworzyłam swoją prywatną, prymitywną teorię, że stacja metra mówi dużo o samym mieście. Koniecznie zabiorę tę pozycję w swoją podróż do Paryża (mam nadzieję, że już niedługo).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta teoria z metrem coś w sobie ma... 8) Ja często na wyjazdach robię sobie dłuższe zwiedzanie metra, że tak to określę, czyli kupuję bilet całodobowy i jeżdżę metrem do oporu - wiele ciekawych rzeczy się wtedy obserwuje.

      Usuń
    2. Właśnie! Ja po powrocie z Barcelony byłam chyba pod największym wrażeniem metra - nie tylko masa ludzi czytający opasłe tomiszcza, co mówi dużo o mieszkańcach tego pięknego miasta, ale też zupełni brak śladów wandalizmu i piękne malowidła czy mozaiki na niektórych stacjach. Niesamowite!

      Usuń
    3. Wtrącę i swoich uwag kilka. To miło, że w wielu krajach stawia się na ciekawą formę podziemnych korytarzy: robiąc tam wystawy, czy ciekawie ozdabiając ściany. Dla mnie to duży plus - bo wchodzisz do metra nie jak do piwnicy, a właśnie takiego podziemnego korytarza ze swoim specyficznym klimatem :)

      Usuń
  5. Można by sięgnąć, bo Paryż to cudne miasto. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja z wielką przyjemnością sięgnęłabym po tę książkę (nie będę wspominała już o tym, że ostatnio jak tylko zobaczę coś związanego z Francją to czytam :D). Myślę, że jest to taka literatura z listy nadprogramowej dla osób, które jadą do Paryża :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Paryż bardzo lubię, a ta książka świetnie się zapowiada :)

    OdpowiedzUsuń
  8. W Paryżu nie byłam, ale z chęcią wybiorę się w taką podróż na kartkach książki :)
    monweg.blox.pl

    OdpowiedzUsuń