Za sprawą książki „Paryż na widelcu” odkryłam inne oblicze francuskiej stolicy, niż to znane z filmów, powieści, czy zwykłych przewodników. Książka Clarke’a otwiera oczy na Paryż z całym jego jestestwem, wadami, denerwującymi zwyczajami i niepisanymi prawami mieszkańców. Ta prawdziwa i niewątpliwie interesująca odsłona smakuje o wiele lepiej, albo przynajmniej tak samo dobrze, jak powszechnie znany wizerunek miasta. Clarke zdejmuje z Paryża gwiazdorski kostium pokazując, że ten „zachwyca nawet bladym świtem, bez makijażu i z resztkami snu na oczach”.
Metro, ulice, Paryżanie, jedzenie, miłość, moda, historia, kino, woda, seks… Co łączy ze sobą wszystkie te hasła? Nic innego jak publikacja Stephena Clarke’a, która barwnie i nierzadko żartobliwie porusza każdą z tych kwestii. I tak dowiemy się z niej, które z paryskich stacji metra są najciekawsze, jak opłakiwano likwidację ulicznych pisuarów, ileż to bakterii kryje w sobie bagietka, kiedy hitem było szczurze salami, którzy mężczyźni płacą więcej za seks, jakie jest najlepsze miejsce na romantyczny spacer czy kolację, oraz jak uniknąć kolejek w muzeach i w końcu: ile kosztuje zgoda na filmowanie urokliwych paryskich zakątków. A to zaledwie początek, podnóże „góry informacji” o słynnym mieście zakochanych. Potencjalnego czytelnika zapewniam, że jest o czym czytać! Zaś niektóre z opisanych w książce tematów z pewnością zaskoczą nawet zapalonych bywalców francuskiej aglomeracji.
W publikacji tej próżno szukać nużących opisów rodem z przewodnika: trasa nr 1, trasa nr 2, a najlepiej udać się tam metrem, a potem kierować się w stronę taką a taką i oczywiście obowiązkowo odwiedzić muzeum i… Nie, nie, to nie tego typu książka! Autor nie zabiera nas na Wieżę Eiffla, nie reklamuje pięciogwiazdkowych hoteli i nie zachwala Luwru, on pokazuje to, czego żaden przewodnik pokazać nie chce. Dzięki temu jest intrygująco i swojsko, bowiem przydatne wskazówki przeplatają się z anegdotami.
Cóż można dodać, by nie zdradzić co lepszych smaczków z kart książki…? Clarke to świetny obserwator paryskich zwyczajów potrafiący zgrabnie przekazać ów obserwacje innym. Dlatego też jego książkę czyta się dobrze – wszak prosty i łatwo przyswajalny styl nie nastręcza czytelniczych problemów, co najwyżej sprawia, że lektura jest lekka i przyjemna. Można by rzec – w sam raz na letni relaks. Idealna dla lubiących Paryż, czytanie i podróże!
Moja ocena: 4+/6
Dane o książce: Stephen Clarke, Paryż
na widelcu: Sekretne życie miasta, Wydawnictwo W.A.B. 2012, s. 336.
jakoś niespecjalnie jestem zachęcona do lektury
OdpowiedzUsuńwięc sobie ją podaruję póki co
pozdrawiam
Jak widać, nie każdy lubi Paryż, albo nie każdy chce czytać o Paryżu w tak rozległym wydaniu tematycznym... Ja jednak, w przeciwieństwie do koleżanki, skłonna byłabym sięgnąć po tę książkę. Potraktowałam bym ją w charakterze ciekawostki i przyjemnej rozrywki na letni czas.
UsuńPozdrawiam!
ja przeciwnie, wszystko, co opowiada o Paryżu czytałbym z wielkim zaciekawieniem.
UsuńParyż nie jest miastem, którym jestem zainteresowana. Wolałabym przeczytać taką książkę o Barcelonie, Sewilli lub innym hiszpańskim mieście ;)
OdpowiedzUsuńkażdy ma swoje typy i gusta, widzę, że Ciebie ciągnie do ciepłych krajów..
UsuńKsiążka, która nie jest napisana w formie przewodnika, a jednak nim jest, zapewne jest ciekawa^^
OdpowiedzUsuńTakie "przewodniki" są zdecydowanie najlepsze!
UsuńUwielbiam takie książki! I taki sposób poznawania miasta. Ostatnio nawet stworzyłam swoją prywatną, prymitywną teorię, że stacja metra mówi dużo o samym mieście. Koniecznie zabiorę tę pozycję w swoją podróż do Paryża (mam nadzieję, że już niedługo).
OdpowiedzUsuńTa teoria z metrem coś w sobie ma... 8) Ja często na wyjazdach robię sobie dłuższe zwiedzanie metra, że tak to określę, czyli kupuję bilet całodobowy i jeżdżę metrem do oporu - wiele ciekawych rzeczy się wtedy obserwuje.
UsuńWłaśnie! Ja po powrocie z Barcelony byłam chyba pod największym wrażeniem metra - nie tylko masa ludzi czytający opasłe tomiszcza, co mówi dużo o mieszkańcach tego pięknego miasta, ale też zupełni brak śladów wandalizmu i piękne malowidła czy mozaiki na niektórych stacjach. Niesamowite!
UsuńWtrącę i swoich uwag kilka. To miło, że w wielu krajach stawia się na ciekawą formę podziemnych korytarzy: robiąc tam wystawy, czy ciekawie ozdabiając ściany. Dla mnie to duży plus - bo wchodzisz do metra nie jak do piwnicy, a właśnie takiego podziemnego korytarza ze swoim specyficznym klimatem :)
UsuńMożna by sięgnąć, bo Paryż to cudne miasto. :)
OdpowiedzUsuńA ja z wielką przyjemnością sięgnęłabym po tę książkę (nie będę wspominała już o tym, że ostatnio jak tylko zobaczę coś związanego z Francją to czytam :D). Myślę, że jest to taka literatura z listy nadprogramowej dla osób, które jadą do Paryża :)
OdpowiedzUsuńParyż bardzo lubię, a ta książka świetnie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńW Paryżu nie byłam, ale z chęcią wybiorę się w taką podróż na kartkach książki :)
OdpowiedzUsuńmonweg.blox.pl