False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

7 lut 2011

Literacka podróż...

Czyli o tym, że i książka potrafi zabrać w nieznane. 

Kiedy nie mam możliwości wyjechać, gdzieś dalej, a jeździć lubię, wtedy wyruszam w drogę wraz z bohaterami powieści. Tak było w przypadku książki „Za zakrętem” [Marika Krajniewska], w której tłem wydarzeń jest współczesna Rosja. Przewracając kolejne strony powieści, odwiedziłam balet rosyjski, jechałam marszrutką, piłam czaj, szukałam wyciszenia w cerkwi –wszystko przy okazji poznawania losów dwóch kobiet. I mimo, że to był Petersburg, to mnie przypominała się wyprawa na Ukrainę i może dlatego, książka, była jakby bliższa.

Często, gdy odzywa się we mnie tęsknota za rzeczywistą wyprawą, sięgam po książki, w których miejsce wydarzeń jest mocno sprecyzowane. Paryż, Londyn, Barcelona, Rzym. I tak, Zafón zabrał mnie do Hiszpanii, z Ligocką zwiedziłam kilkanaście europejskich stolic, a nawet Amerykę, pani Elizabeth Kim pokazała mi Koreę, Kapuściński – Afrykę, a jeszcze ktoś inny Meksyk, Francję… 


Jak to dobrze, że czasem nie potrzeba biletu, walizki, a wystarczy usiąść wygodnie na kanapie i przenieść się w dowolne miejsce na globie. Nieprawdaż? 

Lubicie takie podróże? 

12 komentarzy:

  1. Oj! Tego typu podróże są czymś naprawdę pięknym.

    OdpowiedzUsuń
  2. Takie podróże stanowią jedną z moich ulubionych zalet czytelnictwa ;) Książki przenoszą nas do miejsc, których często nie dane nam będzie odwiedzić osobiście. Wszak w jaki sposób miałabym zwiedzić tereny rdzennych Indian jeśli nie biegnąc boso za Cejrowskim? ;)

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja osobiście uwielbiam, gdy wyobraźnia wędruje wraz z bohaterami, przeżywam wtedy to co oni (o ile książka jest wciągająca ). Fantastyczne uczucie odciąć się od realnego świata.

    OdpowiedzUsuń
  4. Miło jest spotkać literackich podróżników, choćby i wirtualnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię, nawet bardzo :) Nie mam możliwości (pieniędzy), aby podróżować po całym świecie, a dzięki książkom mogę dotrzeć wszędzie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Lubimy oj bardzo lubimy :)

    Wiem, że są miejsca do których pewnie nigdy nie dotrę stąd towarzyszę autorowi w jego podróżach.

    Ale lubię też czytać książki z akcją w mieście, które zwiedziłam. Tak miałam z Cieniem wiatru Mariną i Barceloną. Choć byłam tam dawno i niekoniecznie w tych samych miejsach, to czytając te książki jednocześnie wspominałam własny spacer po uliczkach miasta. Uwielbiam taką podróż do wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałam zapytać, czy zdjęcia z postu są Twojego autorstwa, bo bardzo mi się podobają, a ten zielony bus, to wygląda identycznie, jak mój środek transportu po Ukrainie :) Rozbudziłaś moje wspomnienia ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Kinga -> Ja również lubię sobie powspominać własne podróże, czytając o danym miejscu w książce :)
    Felicja -> Tak, zdjęcia zrobiłam podczas wizyty w Kijowie. Zielony bus na fotografii to marszrutka (ros. Маршрутное такси) tani miejski środek transportu, też nim jechałam [udało mi się złapać miejsce siedzące] ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. :-)

    Dziękuję za odpowiedź i ślę pozdrowienia!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam takie rosyjskie klimaty, muszę poszukać lektury, o której wspominasz ;]
    Nie myślałaś, o tym, żeby założyć też blog na temat podróży? Ja zawsze mam słomiany zapał i nie wychodzi mi prowadzenie blogów. P.S. Pozwolę sobie poobserwować tę stronkę. Pozdrawiam :]

    OdpowiedzUsuń
  11. Marianno - nie planuję na razie bloga o podróżach, ale na pewno będę przemycać wątki podróżnicze tutaj ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. W takim razie będę ich uważnie szukać ;]
    Pozdrawiam raz jeszcze!

    OdpowiedzUsuń