Roberto Bolaño
– chilijski poeta i prozaik to autor, który do czasu „Rozmów telefonicznych”
był mi nieznany. I tak oto któregoś marcowego dnia wkroczyłam do świata
powikłanych ludzkich spraw, czyli prościej rzecz ujmując – poznałam jego
opowiadania. I przyznać muszę, że nie od razu zapałam sympatią do stylu, w
jakim ów pisarz do mnie ‘przemawiał’, do tematów, jakie poruszał, do bohaterów,
o których opowiadał. Trzeba mi było stoczyć małą bitwę z formą i treścią, by
dać szansę bądź, co bądź uznanemu latynoamerykańskiemu pisarstwu.
Zbiór krótkich form prozatorskich w wykonaniu Bolaño potrafi zainteresować, ale nie zwala z nóg. Spotkałam się z opinią, iż „Rozmowy telefoniczne” to tom bardzo spójny i solidny, po trochu humorystyczny i refleksyjny. Znajdziemy w nim opowieści o dość zróżnicowanych ludzkich losach. Od literata, poprzez aktorkę porno, aż po rosyjską mafię. Wachlarz doboru postaci doprawdy może zadziwić. Niemniej jak koleje ich życia. W kilku opowiadaniach przewija się wątek kobiety fatalnej czy pisarza. Zwłaszcza ten drugi jest dość mocno zobrazowany. Można wręcz odnieść wrażenie, że samotność związana z procesem tworzenia – to temat bliski samemu autorowi. A zatem pojawia się w jego twórczości i element autobiograficzny. Choć zaznaczyć trzeba, że jego bohaterowie choć często szaleni, popadający w obłęd, bardziej jawią się jako zagubieni. Bolaño ma bowiem tendencje do przesady. W swoich utworach często ukazuje różne aspekty chilijskiej mentalności. Mieszając fikcję literacką z autentycznymi zdarzeniami.
Fani wartkiej akcji mogą czuć niedosyt. „Rozmowy telefoniczne” serwują mnogość pomysłów i nieprzewidywalność zakończeń, ale raczej z wolna, bez pośpiechu. Prowadzą czytelnika przez istny labirynt, w którym co rusz kogoś się spotyka. Jest i młody student, który prosi znaną aktorkę o autograf na „Upadku" Camusa. Jest i Andaluzyjczyk walczący na froncie, którego ratuje przekleństwo „cono" zrozumiane jako „Kunst" (sztuka). Są i dwaj pisarze prześcigający się w konkursach literackich. Są upadłe gwiazdy filmów erotycznych. Są i policjanci rozmawiający niczym bohaterowie z „Pulp fiction”. W dwóch słowach – jest barwnie.
I cóż… Nie do końca udało mi się wpleść, wsiąknąć w przedstawiony przez autora krajobraz. Nić, która powinna łączyć mnie ze słowami z książki, co rusz pękała, plątała się i gdzieś gubiła… Rezultat był taki, że opowiadania szybko przemijały, a ja czytałam sobie dalej… Ewidentnie nie zaiskrzyło na linii Bolaño – ja, czytelniczka. Być może nie urzekł mnie ten gawędziarski wydźwięk jego opowieści. Albo po prostu nie jest to moja literacka bajka. Mimo wszystko zachęcam do poznania zbioru opowiadań i innych dzieł pana Bolaño. Gdyż wiele dobrego słychać o jego pisarstwie. A jak ów pisarstwo trafi na odpowiedni grunt (odpowiedniego czytelnika) z pewnością go uwiedzie.
Dane o książce: Roberto Bolaño, Rozmowy telefoniczne. Opowiadania, Muza 2013, s. 208.
Zbiór krótkich form prozatorskich w wykonaniu Bolaño potrafi zainteresować, ale nie zwala z nóg. Spotkałam się z opinią, iż „Rozmowy telefoniczne” to tom bardzo spójny i solidny, po trochu humorystyczny i refleksyjny. Znajdziemy w nim opowieści o dość zróżnicowanych ludzkich losach. Od literata, poprzez aktorkę porno, aż po rosyjską mafię. Wachlarz doboru postaci doprawdy może zadziwić. Niemniej jak koleje ich życia. W kilku opowiadaniach przewija się wątek kobiety fatalnej czy pisarza. Zwłaszcza ten drugi jest dość mocno zobrazowany. Można wręcz odnieść wrażenie, że samotność związana z procesem tworzenia – to temat bliski samemu autorowi. A zatem pojawia się w jego twórczości i element autobiograficzny. Choć zaznaczyć trzeba, że jego bohaterowie choć często szaleni, popadający w obłęd, bardziej jawią się jako zagubieni. Bolaño ma bowiem tendencje do przesady. W swoich utworach często ukazuje różne aspekty chilijskiej mentalności. Mieszając fikcję literacką z autentycznymi zdarzeniami.
Fani wartkiej akcji mogą czuć niedosyt. „Rozmowy telefoniczne” serwują mnogość pomysłów i nieprzewidywalność zakończeń, ale raczej z wolna, bez pośpiechu. Prowadzą czytelnika przez istny labirynt, w którym co rusz kogoś się spotyka. Jest i młody student, który prosi znaną aktorkę o autograf na „Upadku" Camusa. Jest i Andaluzyjczyk walczący na froncie, którego ratuje przekleństwo „cono" zrozumiane jako „Kunst" (sztuka). Są i dwaj pisarze prześcigający się w konkursach literackich. Są upadłe gwiazdy filmów erotycznych. Są i policjanci rozmawiający niczym bohaterowie z „Pulp fiction”. W dwóch słowach – jest barwnie.
I cóż… Nie do końca udało mi się wpleść, wsiąknąć w przedstawiony przez autora krajobraz. Nić, która powinna łączyć mnie ze słowami z książki, co rusz pękała, plątała się i gdzieś gubiła… Rezultat był taki, że opowiadania szybko przemijały, a ja czytałam sobie dalej… Ewidentnie nie zaiskrzyło na linii Bolaño – ja, czytelniczka. Być może nie urzekł mnie ten gawędziarski wydźwięk jego opowieści. Albo po prostu nie jest to moja literacka bajka. Mimo wszystko zachęcam do poznania zbioru opowiadań i innych dzieł pana Bolaño. Gdyż wiele dobrego słychać o jego pisarstwie. A jak ów pisarstwo trafi na odpowiedni grunt (odpowiedniego czytelnika) z pewnością go uwiedzie.
Dane o książce: Roberto Bolaño, Rozmowy telefoniczne. Opowiadania, Muza 2013, s. 208.
************************
Życzę wszystkim czytelnikom
zdrowych, ciepłych i radosnych Świąt Wielkanocnych! Choć za oknem niekoniecznie jest wiosennie, to z pewnością niejednemu z
Was nie zabraknie wiosennego nastroju! A zatem raz jeszcze w e s o ł e g o!
Co do książki, tematycznie mnie nie zaciekawiła niestety, więc spasuje.
OdpowiedzUsuńDziękuje za życzenia i wzajemnie życzę Wesołych Świąt.
Jestem mocno zaciekawiona. Uwielbiam opowieści o jednostkach ciekawych, nieszablonowych, wybitnych. Zapisuję sobie tę książkę.
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia, wzajemnie życzę spokojnych i radosnych świąt :-)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o ten zbiór opowiadań, to nie wiem co o nim myśleć... W sumie lubię krótką formę, ale wolę kiedy jest dynamiczna, jednak nie mówię nie, cóż, zobaczymy...
Ja kończę czytać te opowiadania. Wkrótce napisze o swoich odczuciach.
OdpowiedzUsuńOkładka do tej książki jest niezła, tematyka już mnie tak bardzo nie rajcuje, ale nie mówię tej książce nie - może ja się "dogadam" z twórczością tego pana? Zobaczymy ;)
OdpowiedzUsuńWesołych!
Okładka ciekawa, a sam tytuł przywodzi mi na myśl, że te opowiadania to będą zapisy rozmów telefonicznych, ale pewnie się mylę. W sumie to nie rozumiem czemu wielu czytelników broni się tak bardzo przed opowiadaniami, ja doceniam je na równi z powieścią.
OdpowiedzUsuńOczywiście życzę Ci wielu wielkanocnych chwil czytelniczych ;)
Wesołych Świąt!
Wesołego Alleluja!
OdpowiedzUsuńLubię opowiadania, zwłaszcza te o rozmaitej tematyce. Bolano nie jest mi znany, więc myślę, że ta książka to dobra okazja by go poznać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że święta dobrze Ci minęły :)
OdpowiedzUsuń"Rozmowy telefoniczne" mam na półce i niedługo biorę się za czytanie. Mam nadzieję, że spodobają mi się :)
Święta minęły mi dość śnieżnie 8) Żartobliwie można by powiedzieć, że przezimowałam je w warunkach domowego ciepła.
UsuńCiekawe czy w Twoim przypadku grunt okaże się odpowiedni i docenisz pisarstwo Roberto Bolaño... Czekam na recenzję! 8)
Dla mnie to też autor nieznany. Ale brzmi ciekawie, nawet pomimo tych kilku wad. Myślę, że mogłoby mi się spodobać.
OdpowiedzUsuńA ja właśnie przymierzam się do przeczytania powieści 2666 tegoż autora, ale jest to tak opasła księga, że nie wiem kiedy znajdę na nią czas. Mam nadzieję, że 2666 tak mi się spodoba, że sięgnę i po "Rozmowy telefoniczne" :-)
OdpowiedzUsuńKrótkie formy to raczej nie moja bajka. Rzadko sięgam po coś z tego gatunku. Chyba jednak nie dam szansy i tej książce.
OdpowiedzUsuńMoże wydać się ciekawa, odwiedzić sklep z whisky trzeba i poczytać przy trunku.
OdpowiedzUsuń