Do osób, które dzieje Polski Ludowej znają jedynie z
podręczników historii, wiele treści z „Ocalenia Atlantydy” może nie trafić. Nie
dlatego, że są one napisane w skomplikowany sposób, ale dlatego, iż opisują
skomplikowane i odległe czasy. Autorka dość sprawnie ukazała zagubienie
ludności, której przyszło żyć w zgodzie z „ludową demokracją”. Obserwujemy jak
tworzą się małe społeczności, jak przesiedleńcy walczą o dobre życie, jak rodzą
się między nimi wzajemne sympatie i antypatie. W wannie znalezionej na
korytarzu kamienicy kąpią się wszyscy na zmianę, ale jak trzeba to i chętnie na
sąsiada doniosą.
Temat, o którym traktuje lektura, jawił się niezwykle
ciekawie. Wystarczyło tym tematem odpowiednio pokierować, rozbudować go,
wzbogacić o barwne postacie… Niestety, odnoszę wrażenie, że realizacja nieco
zawiodła. Sporo w lekturze pani Oryszyn chaosu. Powracania do sentencji sprzed
kilkunastu stron. Trochę to wszystko przypomina zbiór „anegdot” z dość fatalnym
finałem. Nie łatwo jest zżyć się z bohaterami (mało wyrazistymi), toteż i
niełatwo śledzi się ich losy. Książkę czyta się trochę dla samego czytania. Ma
fragmenty, które potrafią zaciekawić, ale wiele jej treści rozmywa się, rozciąga,
wprowadzając zamęt i niejasność.
Nasuwa się pytanie: czy nastąpił zgrzyt na linii młody
odbiorca – lektura o czasach peerelu, czy książka ogólnie nie zachwyca? Mnie
osobiście książka nie urzekła i na pewno nie zaliczę jej do grona lektur, o
których długo się pamięta. Miałam nadzieję na kawał literatury, a zdecydowanie
czuję się głodna…
Dane o książce: Zyta Oryszyn, Ocalenie Atlantydy, Świat Książki 2012, s. 272.
Książka ta wydaje się idealnie wpasowywać w jesienno-melancholijny klimat, jednak ja nie do końca mam chęć na tego typu lekturę. Schyłek drugiej wojny światowej, peerel - ten etap historii już mnie trochę męczy.
OdpowiedzUsuńCzytałem ciekawy tekst w Gazecie Wyborczej à propos tej książki. Ja bym po nią sięgnął.
OdpowiedzUsuńPo Twojej recenzji, zdecydowanie będę stronić od tej książki.
OdpowiedzUsuńWidzisz a ja właśnie dziś przeglądałam katalog Weltbild i zachęcona opisem książki (żadna nowość, większość opisów książek jest zachętą do lektury) postanowiłam ją zdobyć. Poszukiwałam nawet recenzji, widziałam, że przeczytałaś, oceny się nie dopatrzyłam. Teraz wiem na czym stoję. Dzięki! :)
OdpowiedzUsuńZanim podejmiesz ostateczną decyzję, polecam Ci przeczytać opinię o książce mężczyzny z rocznika 78, który odebrał "Ocalenie Atlantydy" zupełnie inaczej niż ja...
Usuńhttp://krytycznymokiem.blogspot.com/2012/09/ocalenie-atlantydy-zyta-oryszyn.html
widziałam tę książkę na liście możliwych pozycji do recenzji w sklepie Merlina, jednak się nie zdecydowałam
OdpowiedzUsuńale po recenzji, kto wie, może dam się namówić :)
Z trudem, bo z trudem, ale udało mi się przeczytać wiersz- senstencję na okładce. Bardzo wymowne słowa. Jeżeli pod tą obiecującą oprawą kryje się więcej takich treści, ja dałabym tej książce szansę.
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie też kwestia, skąd taki tytuł: "Ocalenie Atlantydy"?
Takie powieści są świetnymi podręcznikami historii. Szkoda, że pani Oryszyn nie zdecydowała się na zbudowanie fabuły wokół jednej, rozbudowanej historii
OdpowiedzUsuń