„Sheila Roberts pisze o sprawach, które są bliskie sercu
każdej kobiety: o rodzinie, przyjaźni i o… czekoladzie”. Hasło to faktycznie
znajduje odzwierciedlenie w powieści zatytułowanej „Uliczka aniołów”. W skrócie
można powiedzieć, iż książka ta to z wolna snująca się historia o przemianie
bohaterów, a także szczegółowy opis życia mieszkańców małego miasteczka o
nazwie Heart Lake (ich radości i zmartwień) – taka ciepła, lekka lektura.
Można by zadać sobie pytanie: czy po tego typu książkach należy
oczekiwać, że dostarczą niesamowitych wrażeń, bądź pochłoną czytelnika bez
reszty? Wydaje mi się, że nie taka ich rola. Publikacje pokroju „Uliczki
aniołów” są proste w odbiorze, napisane nieskomplikowanym językiem, raczej
odprężają niż zaskakują, raczej towarzyszą niż absorbują. Są niewymagające,
momentami zaciekawią, trochę podrażnią, ale fajerwerków raczej nie powinniśmy
się spodziewać.
Powieść autorstwa pani Roberts zaprasza nas do świata Emmy,
Sarah i Jamie – właścicielek niewielkich sklepików. Każda z wymienionych
postaci chciałaby, aby ludzie w miasteczku byli dla siebie milsi i dobrzy. Z
tego pragnienia rodzi się pomysł na kampanię „Miej serce”. Czyli zrób coś
bezinteresownie dla drugiej osoby. Nie wszystko jednak idzie po myśli naszych
bohaterek. Pomijając fakt, iż sklep z materiałami jednej z nich ledwo przędzie,
a w Barze Czekoladowy u drugiej też nie ma tłumów, to dodatkowo wszystkie trzy
są na swój sposób samotne i za kimś tęsknią. Czy zatem zdarzy się cud i w Heart
Lake zapanuje spokój i szczęście…? Cuda ponoć się zdarzają…
Książkę tę czyta się trochę jak obszerną relację z kilkunastu
dni życia paru mieszkańców. A to do sąsiedniego domu ktoś się wprowadził, a to
trzeba zrobić zakupy, czy ugotować obiad, trochę i poplotkować, ponarzekać do
przyjaciółek, a to zająć się dziećmi, czy zabłąkanym kociakiem. I tak wszystko
powolutku zmierza do pomyślnego końca. Chociaż można odnieść wrażenie, że
autorka bardziej lubi opisywać niedolę bohaterów – tych treści jest bowiem
znacznie więcej, niż radosnych kart zakończenia.
Gdybym miała tej książce wystawić ocenę, była by to ocena
dostatecznie dobra. Czyli za mało przekonująca treść na d o b r ą notę, zaś za
ogólny wydźwięk i sposób ujęcia tematu - ocena d o s t a t e c z n a byłaby
nazbyt krzywdząca. Podsumowując – jest apetycznie, lecz lektura nie do końca czyni
sytym. Rada może być tylko jedna - niech każdy sam spróbuje tej powieści!
Dane o książce: Roberts Sheila, Uliczka aniołów, Świat Książki 2012, s. 368.
Na książkę mam ogromną ochotę, odkąd pojawiła się w zapowiedziach. :)
OdpowiedzUsuńprzyciąga mnie okładka, jest urocza, sama treść? trochę mniej
OdpowiedzUsuńale być może kiedyś dam jej szansę
Bardzo lubię czytać takie książki w okresie świątecznym. Kiedy śnieżek lekko prószy, a ja siedzę w domu pod ciepłym kocem. Z pewnością się w nią zaopatrzę.
OdpowiedzUsuńTwoja rada jest bardzo dobra :). Niespecjalnie ciągnie mnie do tej książki, ale piękna okładka i w sumie czarujący pomył na fabułę są bardzo zachęcające.
OdpowiedzUsuńz chęcią przeczytam tę książkę:)
OdpowiedzUsuńnie wiem;)
OdpowiedzUsuńCzytam olejną fajną i w miarę pozytywną recenzję tej książki :) Mam ochotę przekonać się na własnej skórze o co w niej chodzi :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta uliczka i myślę, że to jest coś w stylu który lubi, dlatego na pewno ja przeczytam. I mam nadzieję, że się na niej nie zawiodę ;)
OdpowiedzUsuńJa lubię takie nieskomplikowane, ciepłe historie o życiu. "Uliczka aniołów" to coś w sam raz dla mnie!
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, może kiedyś przeczytam.
OdpowiedzUsuń