False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

12 lut 2012

"Dziedzictwo Adama" - Astrid Rosenfeld * Minął rok... *

„Dziedzictwo Adama” to pierwsza książka napisana przez Astrid Rosenfeld. Brakuje jednak informacji skąd pomysł na taką, a nie inną powieść, czy jest w niej pierwiastek prawdy, czy może wszystko, o czym czytamy to fikcja… Powołując się na fragment tejże prozy można by zapytać: „Czy zaczynamy pisać dlatego, że jest ktoś, komu chcemy wszystko opowiedzieć? Czy zaczynamy opowiadać, bo myśl, że to, co było, ma po prostu zniknąć, jest nie do zniesienia?”. To już pozostanie sekretem autorki i ewentualnym wyjściem do rozmyślań dla czytelników. Ja mimo wszystko, będę ufać, że na kartach powieści uchowało się ziarnko czyjejś historii…

Może znajduje się ono w Berlinie w 2004 roku, gdzie młodzieniec o imieniu Edward prowadzi dość nieuporządkowane życie. A może nieco wcześniej, kiedy to Edward jest jeszcze młody i spotyka mężczyznę przypominającego Elvisa Presleya. Albo też ziarnko prawdy tkwi w pomieszanych relacjach rodzinnych, przemocy, o której nikt nie pamięta, w przypadkowym seksie, w okradaniu kościołów, czy w życiu bez szkoły, żadnej wiedzy? Najpewniej znaleźć by je można we wspomnieniach wojennych. W opowieści Adama o miłości w niezwykle trudnych czasach. A także w opowieści o getcie, o traktowaniu Żydów, o zachowaniu niemieckich oficerów i żądzy pieniądza. Może…

Książka została podzielona na trzy części: Edward, Adam, Dziedzictwo Adama. Pierwsza z nich podobała mi się najbardziej. Ze względu na sposób prowadzenia narracji, na samą treść, dodatkowo za nawiązanie do Elvisa i nietuzinkowy humor. Swobodna i barwna – tak bym ją w skrócie określiła i aż żal mi było, kiedy dobiegała końca. Część druga bowiem traktuje już o innym bohaterze. Tutaj akcja nieco spowalnia, robi się mniej wesoło…, a to za sprawą tematyki. Trwa wojna, w miastach wydzielane są getta, ktoś znika, ktoś ginie, ktoś kogoś szuka. I mimo, że nie jest brutalnie, nie czuje się lęku, albo choćby napięcia, to jest po prostu inaczej. Trzecia – ostatnia część to takie podsumowanie całej historii, rozwiązanie wątków, w pewnym sensie ukazanie zmiany, jaka zaszła w Edwardzie po zapoznaniu się z historią stryjecznego dziadka.

Złośliwiec mógłby napisać, że im dalej tym mniej zajmująco, a ja napiszę, że wraz z upływem stron opowieść nabiera coraz to nowszego wydźwięku. I trudno przewidzieć jak te zmiany, na kogo podziałają… Dla jednych to pierwsza część może być nużąca, a ta traktująca o czasie wojny – ciekawa i wciągająca. A jeżeliby rozpatrywać jakość całej publikacji, biorąc pod uwagę, że jest to debiut literacki, to wypada ona całkiem dobrze. Nie nudzi, nie irytuje, potrafi zaskoczyć trafna myślą, odważnym dialogiem, czy nieoczekiwanym zwrotem akcji.

Pokuszę się o małe porównanie… Książka „Dziedzictwo Adam” z pewnością nie jest rwącym górskim potokiem, raczej spokojnie płynąca rzeczką, która co jakiś czas ma mocniejszy poryw. Zatem wszyscy, którzy nie lubią skrajnych wrażeń, a cenią sobie równowagę, odnajdą się w tej lekturze wyśmienicie.

Moja ocena: 4-/6
Dane o książce: Astrid Rosenfeld, Dziedzictwo Adama, Wydawnictwo MUZA SA 2012, s. 320.
__________________________________________________________________________



5.02.2011.

I tak minął rok…
Wzlotów i upadków.
Lepszych recenzji i gorszych.
Książek ciekawych i tych nużących.
Owocnej współpracy z wydawnictwami.
Miłych odwiedzin i komentarzy.


Mam nadzieję, że kolejny rok działalności mojego bloga będzie równie intensywny i że London Boulevard doczeka się sędziwego wieku 8)

20 komentarzy:

  1. Po pierwsze - chcę Ci pogratulować 1-szej rocznicy. Moja już miała miejsce miesiąc temu, więc wiem co czujesz. :)
    Co do samej książki - to brzmi kusząco, chociaż fabuła jest trochę pokręcona i ten wątek z gettem, żydami nie zbyt mnie zachęca. Non stop w kinie czy na rynku czytelniczym można spotkać pozycje poruszające temat biednych, pokrzywdzonych przez los Żydów. Te tematy już brzydną człowiekowi, zwłaszcza, że nie byli oni już tacy święci, tak jak nie każdy Niemiec był zły.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i jestem ogromnie zadziwiona, szczerze, jestem niesamowicie pełna podziwu, że dałaś jej tak wysoką ocenę. Ok, może jestem czepialska, ale moim zdaniem obydwaj narratorzy są identyczni, dla mnie w pierwszej części autorka zupełnie nie miała pomysł jak powiązać wątek znalezienia przez Edwarda dziennika, dlatego zrobiła tam nudny zlepek słów, który zajmował sto stron. Autorka miała duże pole do popisu, bo temat Holocaustu w Polsce i zaginione dzienniki to nie lada gratka dla czytelnika, jednak zaprzepaściła ten pomysł i napisała coś bardzo słabego. Jedyną dobrą postacią była babka Adama, Edda. Świetna kobieta. : )
    A teeeraz sto lat sto lat. Życzę wytrwałości i żeby Twoje recenzje były cały czas tak wspaniałe. Żałuję, że czytam Twój blog od niedawna, ale teraz będę bardzo często do niego zaglądać. : ))

    OdpowiedzUsuń
  3. Moje gratulacje!! Życzę kolejnych owocnych lat w blogowym świecie, całe góry książek i życzliwych osób, w realu jak i w wirtualnej rzeczywistości:))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, myślę, że moja irytacja Żydami jest związana z tym, że nigdy specjalnie ich nie lubiłam, a ich historia mnie jakoś bardzo nie ruszała. Owszem, było mi ich żal, ale tylko tyle.
    Na domiar złego, weszliśmy już w Oświecenie, więc ich temat jest cały czas wałkowany. Nie wspomnę już o tym, że oglądaliśmy (teraz mam ferie) o nich cały czas filmy, cały czas gadali o filmie "W ciemności" i - o zgrozo - omawialiśmy "Kamizelkę" i teksty, w których oczywiście Żydzi są strasznie traktowani. Masakra.
    Co do rocznic, to dobrze. Obserwuję wiele blogów i spora ich część się niestety wykruszyła. Teraz powstają nowe, jednak nie wszystkie dotrwają do np. roku, jak my :D Ogólnie, to mam nadzieję, że uda mi się dobić do co najmniej 5 lat. Tobie też tego życzę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że często nawiązuje się do czasów wojny - czy to w filmie, czy literaturze. To trochę taki temat "studnia bez dna". Wiele lektur obowiązkowych w szkole dotyczy Holocaustu, obozów pracy, ogólnie wojny. I to czasami może doprowadzić do zniechęcania tematem - zwłaszcza jeżeli przybiera formę przymusu (jak w przypadku lektury), a nie jest wynikiem zainteresowań danej osoby.

      Usuń
  5. Ależ cichaczem przeszedł ten właściwy dzień "narodzin" bloga. Mimo to, życzenia będą! Życzę sobie czytać wiele Twoich świetnych recenzji :D

    Ach te debiuty literackie, które niby coś w sobie mają i kuszą, a nie do końca zachwycają. Nie wiem jeszcze czy dam szansę tej książce. Poczekam i zobaczę.

    OdpowiedzUsuń
  6. zastanawia mnie ta książka, z jednej strony kusi nietuzinkowym humorem i pomysłem, ale z drugiej, coś mi tu nie gra...

    Gratuluję rocznicy i życzę kolejnych równie udanych blogowych lat :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie wyszło bo na torcie pali się jedna świeczka, a reszta zgasła, czyli roczek został podkreślony.

    Ciekawie opisałaś książkę "Dziedzictwo Adama", zwłaszcza jej treść. Chętnie bym ją przeczytała.

    OdpowiedzUsuń
  8. Moje gratulacje gorące! Rocznice są najlepsze ;*
    Bardzo podobał mi się wstęp do recenzji. Nie za bardzo lubię książki o wojnie, ale początek mnie zaciekawił ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratuluję rocznicy i życzę kolejnego udanego roku :) A co do książki to sama nie wiem, tematyka wojenna bardzo mnie interesuje, ale jakoś nie jestem przekonana do tego tytułu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początek również przyjmij moje gratulacje co do blogowej rocznicy.
      Odnośnie książki, to raczej nie skuszę się na nią, bo widzę, że jest przeciętna, więc wolę poszukać coś bardziej ambitniejszego.

      Usuń
  10. Na pierwszy rzut oka okładka tej książki skojarzyła mi się z militariami (nie wiedzieć czemu), ale to nie znaczy, że mi się nie spodobała. Lubię takie książki w których jeden z bohaterów odkrywa przeszłość innego.

    Masz bardzo ciekawego bloga, więc życzę Ci, by rozwijał się on dalej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Gratuluję roczku !!! I życzę kolejnych :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Książkę dostałam do recenzji, jak na razie "leżakuje" ;) Sądzę, że mi się spodoba :)
    Gratuluję i życzę kolejnych owocnych lat! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Sto lat, niech ci się dobrze pisze! I samych wspaniałych lektur.
    O książce nie pogadam, bo nie czytałam, ale nie sądzę, zebym po nią sięgnęła, bo mam na półce tyle książek, które wiecej niż na pewno będą mi się podobać, a tę musiałabym specjalnie sprwadzać z Polski, ze po prostu odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  14. O kurczę masz już rok! :) Ja jeszcze muszę czekać do maja. W każdym razie, życzę Ci w dalszym ciągu samych sukcesów, samych dobrych i miłych we wspomnieniach książek :D (średnio po polsku to brzmi...) oraz wszystkiego co najlepsze! Oby Twój blog rósł w siłę :D

    A jeśli chodzi o recenzję, to wydaje mi się być dziwna ale zarazem intrygująca. Także jak tylko uporam się z rosnącymi egzemplarzami recenzyjnymi... to zacznę o niej myśleć. Z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Gratulacje ;) A co do książki to brak mi na nią i czasu i ochoty.
    Pozdrawiam i życzę wytrwania

    OdpowiedzUsuń
  16. Spokojne rzeczki również potrafią być niezwykle urokliwe.

    Gratuluję rocznicy. I życzę jeszcze wielu, wielu. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Został jeszcze kawałeczek tortu? :)
    Najlepszego dla London Boulevard! Kolejnych owocnych lat życzę! :)

    A co do "Dziedzictwa Adama", jak na debit to faktycznie można wybaczyć drobne niedosięgnięcia i przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo serdecznie gratuluję, życząc jednocześnie kolejnego roku z nami spędzonego. ;* ;) I tego, co poprzednicy - samych wspaniałych lektur, weny twórczej, uśmiechu, wszystkiego najlepszego dla bloga, a przede wszystkim dla Ciebie. ;)

    Jeśli chodzi o książkę - choć brzmi intrygująco, raczej sobie podaruję, zupełnie mnie do "Dziedzictwa Adama" nie ciągnie. ;)

    OdpowiedzUsuń