Jak podaje definicja, cyrk to namiot, w którym arenę otacza
widownia, a także widowisko rozrywkowe składające się z występów klownów,
tresury zwierząt oraz pokazów akrobatycznych. Jednak „Cyrk nocy” to coś zgoła
innego. W powieściowym Le Cirque des Rêves spektakle rozpoczynają się po
zmierzchu, a ich dodatkową atrakcją są najprawdziwsze czary. Historia
rozgrywająca się na tle namiotów w czarno-białe paski ma w sobie duży
potencjał, ma i coś z baśniowości, ewidentnie widać, iż opisała ją osoba z dużą
wyobraźnią, ale czy to wystarczyło, żeby oczarować czytelnika…?
Z pewnością zachwyca już samo wydanie. Oprawa upstrzona
połyskującymi gwiazdami, kunsztownie rozpoczynające się rozdziały – to wszystko
tworzy dość klimatyczną aurę. Ogólny zarys treści także obiecuje nam coś
wyjątkowego: zarysowuje świat, w którym czym prędzej chcemy się znaleźć, by
choć na chwilę stać się jego częścią.
W
przestrzeni wykreowanej przez Erin Morgenstern mamy do czynienia z
wędrownym cyrkiem, który stanowi arenę dla rozgrywki dwóch mistrzów
magii. A właściwie dla ich podopiecznych: Celii i Marca - bezwiednych
marionetek w rękach swoich nauczycieli. Kto z nich okaże się lepszy –
córka
jednego z magików, czy wyciągnięty z przytułku sierota…? Czyje zdolności
okażą
się być zwycięskimi? Młodzi adepci nieświadomi zagrożenia i reguł gry
prześcigają się w niezwykłości magicznych sztuczek. Drzewo życzeń,
lodowy
ogród, pobudzanie przedmiotów do życia, manipulacja wyglądem – to tylko
nieliczne wytwory ich pracy. A między tym wszystkim: magią, rywalizacją,
niewiadomym celem gry, zrodzi się uczucie… Tylko czy ma ono prawo bytu w
świecie iluzji…?
Nasuwa mi się jeszcze jedno pytanie: czy tak interesującej
fabule można zaszkodzić? Niestety okazuje się, że można. Niby magiczne
zdarzenia przeplatają się przez karty powieści, niby cyrk podróżuje z miasta do
miasta, a o rozgrywce między Marco i Celią co rusz się czytelnikowi przypomina.
Tylko dokąd to zmierza? Aura tajemnicy towarzyszy nam tak długo, że już się
nawet zapomina, że coś ma zostać odkryte. A kiedy następuje ów kulminacyjny
moment wszystko odkrywa się samo. Nim jednak nastąpi rozwiązanie powieściowej
zagadki, trzeba będzie przebrnąć przez opisy kilku oderwanych od siebie
historii, które pozornie bliżej końca się ze sobą połączą. Na przemian bowiem
poznajemy dzieje młodych adeptów, ich rywalizacji i uczucia, by za chwilę
zgłębiać opowieść o zegarmistrzu konstruującym osobliwe zegary i poznawać losy nastoletniego
chłopca o imieniu Bailey (oczarowanego cyrkiem) oraz towarzyszących mu bliźniąt
Murray. Dodatkowo są liczne doniesienia z przyjęć towarzyskich cyrkowców oraz
tzw. ‘rêveurs’ – swego rodzaju siatki wywiadowczej, śledzącej trasę cyrku. Natomiast
między tą lawiną opisów ginie gdzieś sens całej lektury. Ta zaś zaczyna nużyć.
Kreacje bohaterów także pozostawiają wiele do życzenia. Trudno
odgadnąć naturę postaci z samych opisów strojów i wyglądu włosów… Autorka tyle
uwagi poświęciła na ‘szczegóły szczególików’, że zapomniała o tym, co istotne.
W ten sposób myśli głównych bohaterów można poznać jedynie z dialogów, zaś
uczucie pomiędzy Marco i Celią po tym jak to wszystko dookoła wiruje, mieni się
i elektryzuje.
Gdyby forma nie
przerosła treści, mielibyśmy do czynienia z dziełem niezwykłym. Takim, które
zapada w pamięć, które czaruje i wciąga w wykreowany świat. A tak głównym
atutem powieści jest cała związana z nią otoczka – po pierwsze tematyka: cyrk
przez duże C, po drugie dopracowane detale: zgrabna czcionka, ozdobne zawijasy
przy kolejnych rozdziałach, po trzecie – aura niesamowitości. Szkoda tylko, że
ta cała niezwykłość gdzieś po drodze się gubi, traci na wyrazistości, by
ostatecznie zniknąć pomiędzy rozległą, całkiem zwyczajną treścią.
Moja ocena: 4/6
Dane o książce: Erin
Morgenstern, Cyrk nocy, Świat Książki
2012 s. 432.
A ja i tak wciąż mam na nią ogromną ochotę :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko nadal chcę przeczytać:)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko mam ogromne oczekiwania względem tej książki - nawet już ją kupiłam, więc niedługo przekonam się, cóż ciekawego jest w tym Cyrku nocy :))
OdpowiedzUsuńTak czy siak książkę mam w planach. Nie wiem czemu, ale strasznie mnie intryguje ^^
OdpowiedzUsuńKiedy czytałam "Cyrk nocy" cały czas miałam przed oczami wizję, co to by była za opowieść, gdyby wyszła spod pióra C.R.Zafona.
OdpowiedzUsuńMiałam też wrażenie, że bohaterka wpadła w zachwyt nad cyrkiem, jeszcze zanim i czytelnik zdążył go pokochać.
Historia, gdyby koncentrowała się bardziej na dwójce bohaterów, byłaby o wiele lepsza i choć interesowały mnie losy ‘rêveurs’ to masz rację - ciut za duże odejście od akcji.
Z tym Zafonem, to z ust mi to wyjęłaś - miałam podobne myśli czytając "Cyrk nocy"! 8) Niestety pani Morgenstern trochę pogubiła się w tym bajkowo-cyrkowym świecie...
UsuńAaa! Właśnie zobaczyłam, że czytasz "Czerwień rubinu"!!! Nie mogę się doczekać twojej recenzji!!! ;*
OdpowiedzUsuńJak na razie mogę powiedzieć, iż lektura ta jest bardzo wciągająca!
UsuńMimo tych kilku minusów, zapoznam się z książką. Historie o cyrku, z cyrkiem spodobały mi się po "Wodzie dla słoni" :)
OdpowiedzUsuńMnie powieść Morgenstern bardzo się podobała. Wszystkie historie poboczne śledziłam z zainteresowaniem i wcale nie odczuwałam znużenia. Świat wykreowany przez pisarkę porwał mnie całkowicie.
OdpowiedzUsuńChociaż mam całkowicie odmienne zdanie o tej powieści, to Twoja recenzja bardzo mi się podoba. W rzeczowy sposób przedstawiłaś wszystko to co w książce może się nie spodobać - wiadomo, że każdy dysponuje innymi upodobaniami i elementy, które mnie zachwycało innych mogą irytować.
Chociaż cyrku nie lubię, to lubię o nim czytać w książkach. Bardzo przypadła mi do gustu powieść Zafóna "Książę Mgły" z motywem upiornego cyrku, "Woda dla słoni" także była ciekawa, "Paskudna dziewczyna" choć prezentująca raczej jednoosobowy gabinet osobliwości też ma coś z tego nurtu. Wspomnę i o "Prestiżu", ale on idzie bardziej w stronę przedstawień iluzjonistycznych - chociaż jak widzę w "Cyrku nocy" również jest o tym mowa. Dlatego pomijając te klika minusów, chętnie poznałabym tę powieść.
OdpowiedzUsuń"Książę Mgły" traktuje o cyrku w najlepszym tego słowa znaczeniu. Czytanie tej książki, to była czysta przyjemność!
UsuńJakoś mnie nie ciągnie ani trochę do "Cyrku".
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog ;)
http://zaczytana-w-chmurach.blogspot.com/2012/11/liebster-blog_11.html
W związku z szalejącą po blogach zabawą "Liebster blog" pozwoliłam sobie Cię otagować :) Zapraszam do zabawy, szczegóły u mnie.
OdpowiedzUsuńCiągnie mnie do tej książki, sama nie wiem dlaczego. Będę musiała po nią sięgnąć :).
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa recenzja. Oby książka, która jak miałam okazję się dowiedzieć - parę wad posiada, okazała się równie ciekawa, bo raczej chciałabym ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńI jestem w kropce. Pojęcia nie mam, co sądzić o tej książce, czy kupować ją czy może raczej nie. Najpierw same ochy i achy (jak to zwykle bywa), teraz wyłaniają się pierwsze krytyczne recenzje.
OdpowiedzUsuńMnie po prostu ta książka nie urzekła w takim stopniu jak niektórych. Ale są i bardzo zachwyceni czytelnicy, więc trudno powiedzieć... Każdy chyba musi przekonać się sam.
UsuńNigdy nie przepadałam za cyrkiem w typowym tego słowa znaczeniu, ale motyw cyrku w literaturze mi nie przeszkadza, zwłaszcza okraszony magią. Dlatego jestem na tak.
OdpowiedzUsuńKsiążkę jestem zainteresowana i jeśli tylko ją znajdę to na pewno przeczytam.
OdpowiedzUsuńRecenzja świetna jak zwykle zresztą a książka mnie zaintrygowała :)
OdpowiedzUsuń