False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

5 lis 2011

Carlos Ruiz Zafón – Światła września

Czasami odczuwam zagubienie, próbując odnaleźć coś wartego uwagi w bezkresnym morzu lektur. Jak tu trafić na ‘perłę’ pośród tych setek tysięcy rozmaitych fal…? Chyba najprościej jest zawitać do bezpiecznej przystani… Dla mnie taką przystanią jest Zafón.
 
Czytelniczą przygodę z jego twórczością rozpoczęłam od „Mariny”. Ta nietuzinkowa publikacja rozbudziła we mnie chęci do sięgnięcia po pozostałe dzieła pisarza. Kolejno poznałam bestsellerowy „Cień wiatru”, oraz powieści z cyklu dla młodzieży: „Książę Mgły” i „Pałac Północy”. Zafón jest mistrzem w kreowaniu klimatu oraz utrzymywaniu napięcia. Jego książki czyta się tak, jakby ktoś na papierze kreślił dobry film. Nie sposób się od nich oderwać. Nie dziwi więc fakt, że oprócz powieściopisarstwa, hiszpański twórca pała się także pisaniem scenariuszy filmowych. 

Czas zatem zacząć „projekcję” trzeciej z książek w dorobku pisarza – Panie i Panowie, przedstawiam wam  „Światła września”…

Jesteśmy w Paryżu, jest rok 1936. Młoda wdowa z dwójką dzieci ledwo wiąże koniec z końcem. Wybawieniem z tej trudnej sytuacji ma być posada ochmistrzyni w pewnej nadmorskiej rezydencji. Simone Sauvelle wraz z rodziną, przeprowadza się do posiadłości tajemniczego wynalazcy – właściciela fabryki zabawek. Dom Lazarusa Janna przywodzi na myśl panoptikum cudów i osobliwości. Setki zabawek i automatów o świecących szklanych oczach to nie tylko elementem wystroju wnętrz, ale i ochrona dla mrocznego sekretu fabrykanta… Pani Sauvelle wraz z czternastoletnią córką Irene i młodszym synem Dorianem przekonają się na własnej skórze jak dalece niebezpiecznym okaże się ich nowy dom…

Co przyciąga w tej historii? Nastrojowość, wielość zagadek, odkrywanych stopniowo, kawałek po kawałku, motyw ekscentrycznego wynalazcy, starego domostwa, dziwna choroba żony Lazarusa, momentami cyrkowa iluzja, legenda o cieniu… Można by rzec, że Zafón wie, gdzie uderzyć, żeby wydobyć to, co najlepsze. On składa swoją opowieść ze starannie dobranych elementów – tutaj nie ma przypadkowości, tutaj każdy kolejny fragment współgra z poprzednim i następnym. 

Zafón pisze bardzo plastycznie. Czytelnik dosłownie może wniknąć w wykreowany przez niego świat. Widzi, czuje i przeżywa to, co w danej chwili bohaterowie książki. Napływająca do groty woda, podmuch wiatru, który gasi płomienie świec, mrowienie wywołane strachem – to wszystko staje się udziałem poniekąd biernego odbiorcy. Dla mnie to trochę takie czarowanie słowem. Sprawianie, że momentami to słowo ożywa gdzieś obok czytelnika – przyjmując całkiem realną formę.

Mają więc w sobie „Światła września” i w pewnym sensie pierwiastek magiczny, okraszony baśniową atmosferą i pewną dozą liryzmu. A te ostatnie to ni mniej, ni więcej, jak dwie składowe powieści Dickensa – jednego z ulubionych autorów Zafóna. Gdyby dodać do tego opis biedoty miejskiej, satyryczny humor i ekscentrycznego bohatera – otrzymamy pewne nawiązanie do twórczości angielskiego powieściopisarza. Niewielkie, ale zawsze.

Niemniej jednak „Światła września” określiłabym mianem dreszczowca. Książka ta bowiem świetnie żongluje napięciem czytelnika, wywołując uczucie niepewności, a nawet dreszcz emocji. I co najważniejsze bohaterowie nieraz znajdują się w niebezpiecznej sytuacji, której szczęśliwe rozwiązanie trudno jest przewidzieć…

A zatem, nie pozostaje mi już nic innego, jak zaprosić i tych starszych i tych młodszych czytelników do odwiedzenia Błękitnej Zatoki i rezydencji szalonego wynalazcy. W celu poznania wyjątkowo ciekawej historii, przedstawionej w wyjątkowo interesujący sposób, przez wyjątkowo zdolnego pisarza.
Z pełną odpowiedzialnością – zapraszam!

Moja ocena: 5+/6
Dane o książce: Carlos Ruiz Zafón, Światła września, MUZA S.A. 2011, s. 256.

- Za książkę dziękuję Wydawnictwu MUZA -

35 komentarzy:

  1. Uwielbiam Zafona, jak dotąd czytałam tylko "Grę Anioła", na półce czeka jeszcze "Marina" i czuję, że będę nią zachwycona podobnie jak pierwszą. :) Marzy mi się sięgnięcie po trylogię, o której piszesz, ale póki co funduszy brak, a z każdą wspaniałą recenzją coraz bardziej złorzeczę. :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo chcę tę książkę przeczytać i mam nadzieję, że niedługo mi się to uda:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę się doczekać aż książka wyląduje w moich rękach :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Swoją przygodę z Zafonem zaczęłam od ,,Cienia wiatru''. Niestety nie przypadł mi on do gustu, dlatego mam lekkie obawy czy mimo wszystko zaryzykować sięgając po inną książkę tego pisarza. Zastanowię się jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojacie. Czekam na to, aby przeczytać tę książkę od wieków. Liczę, że na święta ja dostane. Uwielbiam twórczość Zafóna!

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiele już słyszałam o tej serii i muszę się już koniecznie za nią wziąć.

    OdpowiedzUsuń
  7. Już się nie mogę doczekać aż dotrze do mnie przesyłka z Muzy i będę się mogła dorwać do nowego Zafona ;) Jestem fanką "Gry Anioła" i "Cienia wiatru"

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam WAS 8)

    Wszystkich niecierpliwych, wypatrujących z utęsknieniem przesyłki ze "Światłami września" -> doskonale rozumiem ;)

    Wszystkich niezdecydowanych zachęcam do sięgnięcia - ja osobiście uważam tę powieść za jedną z ciekawszych w dorobku Zafóna.

    I wszystkich... Wyczerpały mi się pomysły, więc po prostu wszystkich pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ Cię długo nie było! Najpierw pochwalę nowe tło, które jest bardzo klimatyczne. Recenzja jak zawsze apetyczna. Książka Zafóna apetyczna w równej mierze co recenzja. Z pewnością się skuszę (po cichu liczę, że Mikołaj mi przyniesie).

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Dla mnie to chyba najbardziej wyczekiwana książka roku! Więcej chyba pisać nie trzeba ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. No tak... ja tu chcę oszczędzać, a ty mi nasmacznicie kolejnymi książkami Zafona.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Czytałam niedawno 'Księcia Mgły' i bardzo mi się ta książka podobała, więc mam nadzieję, że ta pozycja również przypadnie mi do gusty ;) Zafón czaruje językiem i uwielbiam tow jego książkach.
    Świetna recenzja!

    OdpowiedzUsuń
  13. Maruda - taki już los nas czytających... 8)

    Catalina - myślę, że się nie zawiedziesz, gdyż "Książę Mgły" i "Światła września" czerpią z podobnych źródeł, że tak to określę. Obie trzymają wysoki poziom i czarują klimatem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj tak, Zafon jest jednym z moich ulubionych autorów, nigdy nie zawiodłam się na jego książkach także i po tą z chęcią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  15. "Świateł września" jeszcze nie mogę zaliczyć do przeczytanych, ale poprzednie młodzieżowe powieści Zafona bardzo przypadły mi do gustu. Mam nadzieję, że i ta dostarczy mi wielu emocji. Na pewno się w nią zaopatrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię Zafona, na półce czeka na mnie jego "Cień wiatru" i później pewnie i po tą sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zaczęłam czytać "Cien wiatru", ale w wyniku okoliczności, których nie potrafię sobie przypomnieć, zaprzestałam czytania. Od marca na półce stoi "Gra anioła", którą usilnie próbuję wepchnąć gdzieś pomiędzy ciąg lektur, ale z każdą próbą kończy się na niespełnionych zamiarach. Mam nadzieję, że doczekam dnia, gdy ręce same sięgną po nią, a oczy zapragną słów, jak to było w początkowej części "Cienia wiatru" gdy bohater wybierał książkę znajdującą się wśród książek zapommianych (dobrze kojarzę?)
    Pozdrowienia ślę :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mam tę książkę na mojej liście :) I tym bardziej się cieszę, bo po Twojej recenzji nabrałam jeszcze większej ochoty by ją przeczytać!

    Świetny nowy wygląd bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Już wkrótce będę miała okazję ją przeczytać i nie mogę, nie mogę i jeszcze raz nie mogę się doczekać! XD Uwielbiam morskie latarnie, wiec już sama okłada mnie przyciąga, nie wspominając o tym, że kocham pana Zafona :D "...pierwiastek magiczny, okraszony baśniową atmosferą i pewną dozą liryzmu." - przepięknie określiłaś to, za co uwielbiam jego książki :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Muszę i ja spróbować! Udało mi się dotychczas zapoznać z "Mariną", a więc czas najwyższy na dalsze zgłębianie twórczości Zafona.

    OdpowiedzUsuń
  21. Jejku, aż wstyd, że ja jeszcze żadnej książki Zafona nie ruszyłam... Muszę nadrobić braki :P

    OdpowiedzUsuń
  22. To będzie moje pierwsze zetknięcie z tym autorem i już nie mogę się doczekać tego spotkania ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. Książka czeka u mnie na półce ;-) Uwielbiam Zafona i nie mogę się już doczekać, kiedy przeczytam...

    OdpowiedzUsuń
  24. Tego autora czytałam "Cień wiatru" i "Marinę" i o ile jego książki uważam za dobre, to jak dla mnie szału nie ma, to nie "mój" autor...Dlatego jakoś mnie nie kuszą inne jego tytuły mimo pozytywnych recenzji. Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  25. od zeszłego tygodnia książka leży mi szczęśliwie w domu, największy jednak problem to wygospodarowanie czasu na jej przeczytanie...

    OdpowiedzUsuń
  26. Wciąż pragnę poznać Zafona, odkryć jego magiczny, sensualny świat, ale gubię się w planach, krążę po zupełnie odmiennych orbitach i nie po drodze mi.
    Obiecuję, że sięgnę, tylko jeszcze nie wiem kiedy.

    OdpowiedzUsuń
  27. Chyba już wiem, czemu tak marzę, by przeczytać jakąś jego książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Kolejna pozytywna recenzja odnośnie twórczości tego autora. Niedługo będę musiała się przemóc i sama zobaczyć, na czym polega jego fenomen.

    OdpowiedzUsuń
  29. Zazdroszczę tym, którzy już mogli przeczytać tę powieść... :']

    OdpowiedzUsuń
  30. Muszę przyznać, że mnie zaintrygowałaś tą recenzją. Jest w niej nutka tajemnicy, która pełną klasę pokazuje pewnie dopiero w książce. Nigdy nie miałam okazji spoktać się z tym autorem i zaczynam tego mocno żałować.

    OdpowiedzUsuń
  31. Już od dawna miałam zamiar ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Piękna recenzja. Ja uwielbiam Zafona za każdą jego książkę.

    OdpowiedzUsuń
  33. Miło mi, że zaszczepiłam w kilku osobach chęć sięgnięcia po twórczość Zafóna. Myślę, że "Światła września", bądź "Książę Mgły" mogą być dobrym początkiem dla rozpoczęcia tej znajomości. Ja już od dawno jestem miłośniczką takich publikacji. Baśniowy nastrój jest wskazany i tego będę się trzymać 8)

    OdpowiedzUsuń
  34. Cieszę się ogromnie, że podzielasz mój zachwyt filmem, który z tego co zauważyłam jest odeniany bardzo przeciętnie. Właśnie skończyłam oglądać ekranizację z 2006r- serial stworzony na potrzeby BBC. Owszem, jest to obszerniejsza ekranizacja, jest inna- bardziej optymistyczna, ale miejscami nieco kiczowata i dziwna. Ta, która i mi i Tobie przyspieszyła bicie serca jest piękna w swojej prostocie i tradycyjności. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie czytałam wielu książek Zafona, moja przygoda z tym pisarzem zaczęła się od powieści "Marina", która moim zdaniem jest niesamowita ! Ten nastrój grozy, bohaterowie, których od razu polubiłam, i bardzo wciągająca historia = lektura obowiązkowa.Nawet się wzruszyłam na końcu, ale moim zdaniem, gdy książka nie kończy się całkiem dobrze sprawia, że bardziej nas porusz i lepiej ją zapamiętujemy. Później sięgnęłam po "Księcia Mgły", który był dobry, ale nie aż tak. A "Światła września" muszę koniecznie przeczytać jak tylko będzie okazja. Zachęciłaś mnie, choć często słyszałam głosy, że Zafon zwykł powtarzać różne elementy swoich powieści. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń