False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

21 wrz 2011

DOM KOŚCI - Graham Masterton


Zastanowiłam się przez chwilę, czy pisarza recenzowanej przeze mnie publikacji trzeba przedstawiać. Czy są jeszcze tacy, którzy nie znają Grahama Mastertona, autora ponad stu książek: thrillerów, horrorów oraz powieści historyczno-obyczajowych. Autora wielokrotnie nagradzanego za swoje opowiadania i powieści. Autora, którego nazwisko mnogo przewija się na bibliotecznych i księgarskich półkach oraz w wirtualnej rzeczywistości. A więc, czyż trzeba go przedstawiać…?

Zaprezentuję za to „Dom kości” – powieść jego autorstwa, a jak sam tytuł wskazuje, nie będzie tutaj mowy o bajkowym domku. Poprzez swoisty koszmar na ziemi poprowadzi nas John, młodzieniec marzący o zostaniu gwiazdą rocka. By przybliżyć realizację życiowych planów rozpoczyna on pracę w agencji nieruchomości. Jak się okazuje domostwa oferowane przez jej właściciela skrywają mroczną tajemnicę. Podczas wyburzania jednego z nich, robotnicy natrafiają na kilkadziesiąt ludzkich szkieletów. Zamurowanych w ścianie, pochodzących sprzed wielu, wielu lat bądź kilku miesięcy. To makabryczne odkrycie to zaledwie początek, wszak w innych domostwach ze specjalnej listy kryją się równie okropne rzeczy. I nie są to tylko kości.

Moja wstępna opinia o powyższej lekturze, zawiera się w następującym cytacie: „czytałam mnóstwo powieści grozy, ale na nic podobnego się nie natknęłam”. I jest to prawda. Przerabiałam już nawiedzone domy, zamki, były i klątwy, było szaleństwo, straszliwe pułapki, a tu proszę – sięgnięto po coś ze skraju nauki, historii i ezoteryki. Czy było groźnie? Nieprzesadnie, ale za to było tajemniczo i nawet trochę magicznie…

Bohaterowie książki wpadają w wir dość niezwykłych wydarzeń i przyznaję, że do pewnego momentu ciężko jest znaleźć logiczne wyjaśnienie niektórych z nich… Człowiek czyta stronę za stroną i coraz trudniej mu uwierzyć w to, co czyta. Bynajmniej nie dlatego, że historia jest źle napisana, ale dlatego, że jest tak nieprawdopodobna, że ciężko wejść w jej klimat. Do czego zmierzam, ano do tego, że najpierw swoje musiałam sprawdzić w różnych źródłach, by rozwikłać wszystkie wątpliwości. A mowa o liniach sił magnetycznych, biegnących pod ziemią – zwanych liniami ley, o miejscach mocy, ale i o praktykach Druidów, czy Stonehenge. I choć Masterton bardzo dobrze kreśli nam wiedzę o wszystkich tych zagadnieniach, to dla własnej pewności trzeba co nieco doczytać, by uzmysłowić sobie,  co też jest fikcją, a co prawdą. Rzecz jasna, jest to opcja dla tych bardziej wnikliwych czytelników, pozostałym z pewnością wystarczą treści zaserwowane przez autora.

Reasumując - „Dom kości” dostarcza nie tylko solidnej dawki „rozrywki”, ale i wielu ciekawostek, jak choćby tych o liniach mocy przecinających Wielką Brytanię.

Dla żądnych grozy wspomnę jeszcze, jak to jest z atmosferą upiorności, czy narracja przyprawia o szybsze bicie serca i nerwowe zerkanie na ciemne zakamarki pokoju? Wszystko zależy od stopnia lękliwości odbiorcy. Masterton czerpie z wielu sprawdzonych chwytów dobrego horroru, a więc jest odpowiednio budowane napięcie, są nagłe ataki, cienie czające się tuż za rogiem, a wszystko to momentami potrafi wytworzyć przeraźliwy nastrój.

Warto też nadmienić, iż do książki dołączono trzy opowiadania pisarza, a są nimi: „Szara Madonna”, „Kształt bestii” i „Pośpieszny Potwór”. Jest to nie lada gratka dla fanów mocnych wrażeń – taki deser owiany grozą, wzbudzający lęk przed nieprzewidywalnością świata. I choć sam autor uznał „Dom kości” za lekturę napisaną z myślą o młodszym czytelniku, to niejednego dorosłego może ona przyprawić o dreszczyk.

Dane o książce: Graham Masterton, Dom kości, Replika 2011, s. 288.

- Za książkę dziękuję Wydawnictwu Replika -

18 komentarzy:

  1. Ogromnie ciekawa jestem własnych wrażeń po przeczytaniu ,,Domu kości''.Na dniach zamierzam właśnie czytać tę książkę i znam już trochę twórczość Mastertona, dlatego wiem, że będę miała porządną dawkę emocji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś czuję, że taka lektura może się wstrzelić klimatem w nadchodzące deszczowe dni. Nie często sięgam po takie historie, ale może tej jesieni się skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam sentyment do Mastertona. Był pierwszym autorem horrorów, którego czytałam, a jako nastolatka, uwielbiałam mocne wrażenia:) Do dziś miło wspominam "Wyklętego" i "Dwa tygodnie strachu". W sumie to nawet jestem ciekawa jego nowej książki, ale boję się, że nie zrobi już na mnie takiego wrażenia jak parę(naście) lat temu:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomysł na fabułę jawi się ciekawie. Masterton jest mi znany, ale do grona ulubionych pisarzy bym go nie zaliczył. Zastanowię się nad tą pozycją...

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam książki pana Mastertona. Jest moim ulubionym pisarzem grozy zaraz po Kingu. O recenzowanej przez ciebie książce przyznam się szczerze że nie słyszałam, ale czym prędzej muszę nadrobić zaległości ;) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. To mój ulubiony pisarz. Polecam każdemu, kto się nie boi :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Masterton to dla mnie mistrz horroru. mam kilkadziesiąt jego książek i ciągle chcę więcej ;) Dom kości dopiero przede mną, ale za to Tobie polecam Kostnicę - historia domu, który oddycha.

    OdpowiedzUsuń
  8. Uwielbiam Mastertona a w szczególności jego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Słyszałam i czytałam o nim, ale jego książek jeszcze nie czytałam... :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Gdy widzę na okładce litery układające się w wyraz "Masterton", muszę to mieć! ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Koniecznie muszę przeczytać! Lubie się bać (oczywiście kontrolowanie;P)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  12. Cóż, ze wstydem przyznaję, że nie słyszałam o Grahamie Mastertonie - być może dlatego, że raczej nie zaczytuję się w tego typu literaturze... Jeszcze się zastanowię, czy sięgnę po "Dom kości". Swoją drogą, to bardzo intrygujący tytuł... ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja się boję takich książek... później mam koszmary :) Może kiedyś uda mi się przełamać, wtedy na pewno sięgnę po Mastertona :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedyś czytałam jedną książkę Mastertona. Pamiętam że solidnie mnie przeraziła :D. Ale to było z osiem lat temu... teraz nie wiem jak bym zareagowała. No i zupełnie nie pamiętam tytułu książki. Dom kości brzmi ciekawie, jeśli kiedyś będę miała ochotę na horror to sobie sięgnę po tę książkę :).

    OdpowiedzUsuń
  15. Niestety, ja kompletnie nie znam, nawet nie kojarzę pana Mastertona, więc mi przedstawienie jednak by się przydało :) Z drugiej strony, nieczęsto sięgam po książki z tego gatunku. Wszelkie horrory i thrillery nie gościły w moich rękach już od...lat. Pewnie stąd ta moja nieznajomość Autora, no i jednak pewna niechęć, którą ciężko będzie przezwyciężyć. Chociaż kto wie? :)

    Wpadłam również po to, by odpowiedzieć na Twój komentarz u mnie, dotyczący "Pachnidła". Myślę, że nawet jeśli film nie wciągnął Cię do końca, a obraz nie poruszył to nadal mogę zachęcać Cię do tej pozycji. Dlaczego? Książka, moim zdaniem, o wiele lepsza. Ten kwiecisty język, wszechobecny zapach, mroczne wierzeje psychiki bohatera. To wszystko niezwykle porywa. Oczywiście, nic na siłę, ale jeśli kiedyś znajdziesz trochę czasu i chęci to polecam :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  16. Masterton jest świetny!
    Zazdroszczę Ci tej książki i mam nadzieję, że ją zdobędę i dołączę do mojej "mastertonowskiej kolekcji" :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ostatnio coraż bardziej przekonuję się do takiej literatury. Nie wypadałoby nie sięgnąć po tę książkę, dlatego też dopisuję do swojej listy i kiedyś z pewnością przeczytam;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mój stopień lękliwości jest tak wysoki, że z pewnością nie sięgnę po tą książkę, z obawy o własne serce oczywiście. :)

    OdpowiedzUsuń