False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

11 wrz 2011

"Bezludny raj" - Ana Maria Matute


Niewielu dorosłych umie tak wymownie opisać świat widziany oczami dziecka. Niewielu za sprawą słowa potrafi przenieść czytelnika do niemalże namacalnego baśniowego świata. Mało komu też udaje się tak zgrabnie wędrować pomiędzy samotnością, miłością, lękiem i smutkiem. Jej się to udało. Połączyła ona bowiem życiowe doświadczenie ze wspomnieniami, które złożyły się na kształt „Bezludnego raju”. A mowa o Anie Mari Matute znanej hiszpańskiej pisarce, wielokrotnie nagradzanej za swoją twórczość dla dzieci i dorosłych. Polski czytelnik miał okazję poznać jej zbiór opowiadań „Szalony konik”,  oraz powieści „Pasażer na gapę z pokładu Ulissesa” i „Wieża strażnicza”. Przekonajmy się zatem, czym urzeka dwukrotna laureatka nagrody im. Hansa Christiana Andersena.

W jej najnowszej powieści poznajemy losy Adriany, najmłodszej z czwórki rodzeństwa, urodzonej nie w porę… W domu w którym przyszła na świat miłość dawno wygasła, a rodzice zajęci własnymi sprawami nie poświęcają córce należytej uwagi. Dziewczynka zostaje powierzone w opiekę niani Marii i kucharce Isabel. Wychowywana w świecie Olbrzymów (dorosłych) nie potrafi znaleźć kontaktu z rówieśnikami. Tworzy swoją małą rzeczywistość… Opuszczony pokój w domu to Miasto Szafek, ciemność to sprzymierzeniec, a cienie na ścianach –przyjaciele, jest i wędrujący Jednorożec z obrazu. W tym iście „magicznym” świecie któregoś dnia pojawia się chłopiec z sąsiedztwa – Gawryła, syn rosyjskiej tancerki. Adriana i on stają się przyjaciółmi. Ich znajomość to światełko w tunelu ponurego dzieciństwa. Razem czytają książki, bawią się w teatr, opowiadają sobie sekrety, są nierozłączni , ale wszystko to do czasu… 

„Bezludny raj” to historia opowiedziana przez dorastającą dziewczynkę. Dzięki zastosowaniu narracji pierwszoosobowej, postać Adriany staje się nam bliższa. Niczym zahipnotyzowani  dajemy się poprowadzić autorce poprzez kolejne lata życia tej wyobcowanej istoty. Matute przedstawia nam dziecko zagubione w świecie dorosłych. Dziecko, któremu nikt, niczego, nie tłumaczy… Ono samo wyciąga wnioski, poznaje, dowiaduje się o czymś często przez przypadek. Nie wie dlaczego znika tata, potem bracia, nie może uwierzyć, że na świecie są „Żli” – ludzie, którzy krzywdzą innych. Poznaje życie poprzez zlepek zasłyszanych informacji, przez co ma mgliste pojęcie o rzeczywistości.

W powieści dość mocno zaakcentowany został problem oziębłości rodzicielskiej, w ogóle ludzkiej oziębłości, która potrafi być bardziej krzywdząca i przerażająca niż wojna. Niby w tle powieści ta wojna istnieje, gdzieś są i rewolucje, gdzieś czai się strach, ale nacisk skierowany został na osamotnienie i lęk wywołany brakiem czułości, zainteresowania. A jeżeli tego uczucia pozbawione zostaje dziecko, gubi się ono gdzieś w swojej roli społecznej, zatraca bezwarunkową miłość, staje się zobojętniałe względem otoczenia.

Ana Maria Matute kreśli obraz dzieciństwa niepozbawionego dramatów, ale i w pewnym sensie magicznego, pełnego symboli, swoistego czaru. Czytając jej powieść, nie wiedząc kiedy, sami powracamy do lat dziecięcych. Zatracamy się w opisach gier i zabaw, zwykłych a jednak tajemniczych miejsc, figli, pierwszych rozterek, bajek na dobranoc i smakołyków. A postać Adriany zaczyna się jawić niczym postać smutnej królewny, którą ktoś, może książę, w końcu przebudzi ze złego snu…

Nie bez powodu po stronach tej powieści co rusz przemyka Jednorożec. Kiedyś wierzono bowiem, że jego róg ma magiczną moc, moc oczyszczania wszystkiego, czego się dotknie. Jaką rolę spełnił on w książce z pogranicza świata dzieci i dorosłych, tego już każdy czytelnik będzie się musiał dowiedzieć na własną rękę…, a warto, naprawdę warto. 

Moja ocena: 6/6
Dane o książce: Ana Maria Matute, Bezludny raj, W.A.B. 2011, s. 368.

- Za książkę dziękuję Wydawnictwu W.A.B. -

15 komentarzy:

  1. Absolutnie muszę przeczytać! To już kolejna pozytywna recenzja, więc nie mogę jej sobie odpuścić:)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo kusząca recenzja! Muszę przyznać, że niewielu potrafi mnie tak przekonać do lektury jak Ty! I bardzo dobrze na tym wychodzę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wczoraj zastanawiałam się w księgarni między tą a inną książką. Wybrałam tą drugą... i teraz żałuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cenię sobie powieści spod znaku "Serii z miotłą", po Twojej recenzji widzę, że się nie zawiodę, dlatego już wypuszczam moje sondy w poszukiwaniu "Bezludnego raju" ;) A okładka - przyciąga jak magnes, naprawdę.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałam się z Wami podzielić dwoma cytatami pochodzącymi z "Bezludnego raju", a zapewniam, że znaleźć tam można znacznie więcej perełek...

    "Cisza była i jest do dziś jednym z moich najukochańszych przyjaciół"

    "Jest się stąd, skąd chce się być, i należy się do tych, do których chce się należeć..."

    Bardzo się cieszę, że miałam możliwość przeczytania książki autorstwa Any Mari Matute. Tacy miłośnicy klimatycznych historii jak ja, nie powinni przejść obok tej powieści obojętnie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie zawsze trafiają do mnie tego typu książki - na przykład "Anię z Zielonego Wzgórza" uwielbiam do dziś, ale "Mały Książę" niespecjalnie mnie zaciekawił. Myślę jednak, że akurat ta propozycja jest godna uwagi nie tylko ze względu na nagrody jakimi jest obsypywana autorka... Przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No i ja się muszę dołączyć do tych wszystkich pochwał :) Recenzja rewelacyjna i bardzo zachęcająca. Muszę, koniecznie, zapoznać się z tą lekturą.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Widzę, że bardzo piękna i wzruszająca historia. Chętnie ją przeczytam jak tylko będę miała okazje. Ostatnio właśnie wydawnictwo W.A.B wydaje niezwykle interesujące pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapowiada się interesująco. Zgodzę się z przedmówczynią, że można znaleźć w ofercie W.A.B. coraz ciekawsze książki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lubię się zanurzyć w lekturze z dozą melancholii, sentymentu, a nawet i nieco magicznej, a wszystko to upatruję w "Bezludnym raju", więc z pewnością po niego sięgnę. Dodam jeszcze, że bardzo przypadła mi do gustu okładka tej powieści -ma coś w sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak zawsze przecudowna recenzja. Ten klimat, tajemniczość towarzyszący tworą dziecięcej wyobraźni z czasów dzieciństwa...mam ochotę przeczytać Bezludny Raj. Szczególnie, że lubię literaturę hiszpańską :)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka musi być naprawdę dobra skoro zdecydowałaś się dać jej maksa. Sama mam słabość do opowieści, których bohaterami są dzieci (moja ulubiona to Piotruś Pan), dlatego z radością przeczytałabym i tę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Cieszę się, że "Bezludny raj" wzbudza same pozytywne emocje. Ja ciągle pozostaję pod urokiem tej lektury i mam nadzieję, że niebawem trafi mi się równie magiczna książka 8)

    Marianna - à propos okładki -te "gwoździki" zdobiące jednorożca są wypukłe, co daje bardzo ciekawy efekt. Mnie również okładka bardzo się podoba.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo lubię książki z Serii z miotłą. Od dobrych kilku lat co jakiś czas natrafiam, na którąś z nich w bibliotece i jeszcze nigdy żadna z nich mnie nie zawiodła. O tej książce czytałam chyba w "Bluszczu" albo "Książkach" i bardzo mnie zainteresowała, szybko znalazła się na liście pozycji, które kiedyś muszę przeczytać.
    Twoja recenzja sprawiła, że z chęcią pobiegłabym do sklepu, ale dzięki Bogu jest niedziela i nie ma mnie w pobliżu żadnego Empiku czy innego Matrasa ;] Do jutra mi przejdzie i poczekam, aż pojawi się w bibliotece.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. I znów ta nieśmiertelna seria z miotłą. Zachęcająca recenzja a i wynotowane przez Ciebie cytaty bardzo przypadły mi do gustu. Muszę
    wreszcie sięgnąć po którąś książkę z serii, w tej zaintrygował mnie ów problem oziębłości rodzicielskiej. Rozejrzę się za nią. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń