A cała przygoda rozpoczyna się pewnej zimowej nocy… Kate, Michael i Emma zostają zabrani z rodzinnego domu w trudnych do wyjaśnienia okolicznościach. Rozłączeni z rodzicami, błąkają się po coraz to nowszych domach dziecka, w żadnym nie zagrzewając miejsca na dłużej. Mimo upływu lat, ciągle wierzą, że mama i tata kiedyś po nich wrócą. Pomóc im może ich nowy opiekun i tajemniczy atlas. Księga, która tak nagle pojawi się w ich życiu przeniesie ich do mrocznej krainy, którą włada zła wiedźma. Czy dzieciom uda się pokonać krwiożercze wilki, rozmaite monstra i rozwikłać zagadkę zaginięcia najbliższych? Jedno jest pewne – na spokój na pewno nie będą mogły liczyć…
Lekturę tej książki porównałabym do przejażdżki kolejką górską. Bezustannie coś się dzieje. Kolejne wydarzenia następują tak szybko, że nie sposób za nimi nadążyć, a co dopiero się nimi znudzić. To nie ten typ lektury, w którym bohaterowie zawsze bez szwanku wychodzą z opresji. W książce Stephensa potwory przeplatają się z błyskiem miecza, czarami, pułapkami, strzałami, trucizną, mrocznymi labiryntami, a wszystko po to, by stale trzymać czytelnika w napięciu. Od pierwszej do ostatniej strony.
To co mi przypadło do gustu to spora dawka ironicznych wypowiedzi, które w ustach dzieci brzmią nie tyle karykaturalnie, co zabawnie. W powieści aż kipi od ciętych ripost i odważnych przekomarzań rodzeństwa oraz innych postaci. Bohaterowie nie są potulnymi owieczkami, każdy staranie zarysowany, absolutnie nie przerysowany. Z ulubieńcem krasnoludów na czele, olbrzymem w szeregu oraz małą złośnicą, odrażającym sługusem i zagadkowym doktorem. Istna mieszanka osobowości, która kiedy trzeba wprowadza w fabułę zamęt, by za chwilę na nowo przywołać ład.
I pewnie byłoby się do czego przyczepić, że to nie takie…, że tamto też…, ale usterki stanowią tak śladową część „Szmaragdowego atlasu”, iż prawie niezauważalną. Jest to naprawdę ciekawie napisana powieść przygodowa z elementami fantastyczno-magicznymi. Czyta się ją szybko, z wielkim zainteresowaniem poznając losy trójki rodzeństwa i zaginionej księgi. Strony umykają spod palców w niesłychanym tempie, a to chyba najlepsza rekomendacja.
Podsumowując, uważam, że „Szmaragdowy atlas” może dostarczyć rozrywki nie tylko młodzieży, ale i dorosłym. Nie jest bowiem tak strasznie by przerazić młodego, a i tak grzecznie by nie zaciekawić starszego. Jest zatem uniwersalnie, a to nie znaczy – źle, czy mało oryginalnie… To znaczy - dla każdego!
Dane o książce: John Stephens, Szmaragdowy atlas, Bukowy Las 2011, s. 408.
- Za książkę dziękuję Wydawnictwu BUKOWY LAS -
Skoro jest to książka nie tylko dla młodzieży, to ja chętnie ją poznam, gdyż fabuła wzbudziła moje zainteresowanie.
OdpowiedzUsuńJeśli książka dostarczy mi rozrywki, to nie wiem czemu nie miałbym jej nie przeczytać:)
OdpowiedzUsuńW sumie nie przepadam z książkami dla każdego :)
OdpowiedzUsuńLubię wyselekcjonowane perełki :)
Odnośnie twojego wpisu:
Również oglądałam nową ekranizację Jane Eyre.
Muszę przyznać, że pod względem atmosfery zamkniętej w klatce filmowej robi ogromne wrażenie.
Ma jednak wiele wad.Pominięcia kluczowych fabuł i zapętleń wątków.
Myślę, że książka wyjaśni Ci wiele niedowiedzeń, które pozostały po obejrzeniu filmu :)
Życzę miłej lektury i jak zawszę mocno ściskam :*
Wydaje się ciekawe.
OdpowiedzUsuńNie byłam przekonana do tej książki, ale po twojej recenzji... chyba do niej zajrzę ;-)
OdpowiedzUsuńTak cudownie polecasz tą lekturę, że nie sposób odmówić. Na pewno poznam ją bliżej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZaczarowałaś mnie tą recenzją. Masz mocne argumenty na korzyść tej książki, a ja mam duże chęci żeby się z nią zapoznać :)
OdpowiedzUsuńWitaj Bellatriks :). Swoją świetną recenzją przypomniałaś mi, że już bardzo dawno nie czytałam książek fantasy. Brakuje mi ich.
OdpowiedzUsuńZ chęcią zapoznałabym się, z poleconą przez Ciebie - od razu zwróciłam uwagę na tajemniczy i ładnie brzmiący tytuł "Szmaragdowy atlas". Brzmi, jak zapowiedź wspaniałej przygody.
Szkoda tylko, że ostatnio jestem zasypana książkami zupełnie innymi rodzajowo; to w większości lektury szkolne i troszkę klasyki. Zresztą, ostatnio strasznie zrobiłam się wybredna i trudno mnie zaskoczyć i zaczarować. Może się starzeję? ;)
Pozdrawiam ciepło
Bukowy Las przepięknie wydaje swoje książki ;) Ale ta pozycja chyba nie dla mnie...
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Jeżeli nabiorę chęci na coś lekkiego i przyjemnego, to z pewnością sięgnę. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że ostatnio jakoś nie mam ochoty na fantastykę, jednak Twoja recenzja zdecydowanie mnie zachęciła do przeczytania w przyszłości tej książki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Bardzo chcę tę książkę i czekam na nią, bo właśnie leci do mnie pocztą z Bukowego Lasu *_* Nie mogę się doczekać ^^
OdpowiedzUsuńMyślałam, że to książka całkiem o czymś innym... ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka wygląda na ciekawą, tak z okładki jak i z treści. Chętnie zafundowałabym sobie taką młodzieńczą przygodę ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji mojej wizyty, chciałabym złożyć Ci najserdeczniejsze życzenia świąteczne: dużo radości, spotkań z bliskimi, ale i odpoczynku z książką w dłoni. Wesołych świąt!
Hm... Chciałabym mieć tę książkę na Gwiazdkę :P Wydaje się trochę mroczna ( z okładki ) ale z Twojej recenzji jest to także książka fantasy z humorem. To lubię ! Mam Harr'ego Potter'a, Opowieści z Narnii ( wszystkie 7 części) i chciałabym mieć tę książkę.Wesołych Świąt, Bellatriks!
OdpowiedzUsuńNie byłam co do niej pewna, ale teraz chętnie się z nia zapoznam :D
OdpowiedzUsuńMam to szczęście, że dostałam tę książkę w prezencie świątecznym. Mikołaj się postarał :)
OdpowiedzUsuńHistoria wydaje mi się trochę "oklepana", ale nie będę wydawać pochopnych decyzji póki nie przeczytam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książkę dostałam na gwiazdkę. Historia rzeczywiście dość oklepana ale książka bardzo mi sie podobała. Serdecznie polecam i czekam na na następne części.
OdpowiedzUsuń