False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

24 cze 2011

Yoko Ogawa - ♥ Miłość na marginesie ♥


Wyobraź sobie, że byłbyś w stanie usłyszeć najczystsze dźwięki, dźwięki niezwykłe… Zderzenie się dwóch kropel wody, kwitnienie drzew, stąpanie pająka  po drewnianej podłodze, tkanie pajęczyny, przecinanie powietrza słowami, czy muskanie skóry przez wiatr. Zapewne byłoby to niesamowite przeżycie. A gdyby tak zamiast tego ktoś otulił wszystkie dźwięki grubą warstwą waty, albo zniekształcił je poprzez drganie, nadmierną głośność, szarpanie, kłucie…, czy nadal byłoby tak przyjemnie?!

Odpowiedzi na to pytanie mogłaby udzielić bohaterka powieści Miłość na marginesie. Młoda kobieta, bezimienna, cierpiąca na głuchotę czuciowo-nerwową. Jej choroba zaczęła się nagle, prawdopodobnie zbiegło się to ze zdradą męża. Od dnia jego odejścia, każdy szmer był dla niej czymś nie do wytrzymania. Nawet ludzki głos drażnił i pulsował w głowie niczym nieprzyjemny grom. Były jednak i te dobre dźwięki, takie jak gra na skrzypcach, czy flecie, które łagodziły ciągłe nawroty niemiłych dolegliwości. Pojawił się i mężczyzna Y –stenograf o wyjątkowych dłoniach, długich zadbanych palcach, działających niczym sprawny mechanizm. Zaczyna się nietypowa znajomość. Ona zachwyca się jego opowieściami, on notuje jej wspomnienia. Razem przenoszą się do przeszłości, po ty by naprawić przyszłość. A na marginesie tego wszystkiego rodzą się uczucia. Tylko czy zdołają się one przebić przez barierę dźwięków…?

Za sprawą tej książki naszło mnie klika refleksji na temat życia i ludzi, a dokładnie ludzkich uszu, które odgrywają nie lada rolę w całej tej historii. To ciekawe jak niewiele interesują nas uszy, tak długo jak wszystko z nimi w porządku. Nie zastanawiamy się jak są zbudowane, jak wyglądają z różnych stron, jak to się dzieje, że dzięki nim słyszymy odgłosy dochodzące z otaczającego nas świata. Uszy są  naszym kontaktem z rzeczywistością, a czasami same są jakby nierzeczywiste… W sztuce, religii, snach, w rozmaitych kulturach, mają one bardzo wiele znaczeń. W starożytności uważano, że ucho to siedziba pamięci, a płatek ucha przechowuje nasze wspomnienia.  Idąc tym tropem o wiele łatwiej jest zrozumieć historię głównej bohaterki...

U Ogawy bowiem nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Jej powieść pełna jest symboliki, ukrytych znaczeń, a całość tekstu tworzy przedziwną metaforę. Metaforę tę każdy będzie mógł odczytać na swój sposób. Autorka stworzyła dzieło uniwersalne, którego bohaterem  może być każdy. Y i pozbawiona imienia kobieta są niczym nośniki prawd o życiu. Choćby takich, że by zacząć żyć na nowo, musimy się najpierw rozliczyć z przeszłością i często zniekształconymi przez czas wspomnieniami.  

Czytelnicy, którzy liczą na wartką akcję, w tej powieści tego nie odnajdą. Ogawa pisze subtelnie, z dbałością o dany fragment, spokojnie. Jednak w taki sposób, który wytwarza u czytającego niezwykły rodzaj skupienia. Pisarka potrafi także budować napięcie, wywołać swoistego rodzaju niepokój, a wręcz atmosferę przenikliwego chłodu bijącego z kart powieści.  Pisze tak, że aż chce się czytać. Jest to nie tylko moje zdanie - autorkę wielokrotnie nagradzano za jej twórczość. Napisała ona przeszło dwadzieścia powieści, z czego jedna doczekała się ekranizacji. Pierwsze spotkanie z pisarstwem Ogawy zaliczam do udanych, dlatego z chęcią sięgnę po kolejne jej książki. A wszystkim polecam nieszablonową opowieść o krainie dźwięków i uczuć – MIŁOŚĆ NA MARGINESIE czeka.

Moja ocena: 4+/6
Dane o książce: Yoko Ogawa, Miłość na marginesie, W.A.B. 2011, s. 208.

 - Książka została przekazana od serwisu nakanapie.pl -

16 komentarzy:

  1. Będę musiała ją przeczytać:). Zapowiada się ciekawa lektura a poza tym podoba mi się okładka;))
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Historia zapowiada się całkiem ciekawie. Mam ochotę ja przeczytać...

    OdpowiedzUsuń
  3. O, tę książkę bardzo chcę przeczytać. Z wielu powodów. Fajnie, że każda recenzja, którą na jej temat czytam jest pozytywna :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow! Genialna recenzja! Ależ mi się spodobała! Nie wiedziałam o tej starożytnej interpretacji roli uszu - to szalenie ciekawe!
    Ja przyznam się do nadwrażliwości słuchowej - dlatego na 1000% sięgnę po tą książkę. Dotyczy to u mnie dźwięków niż słów. Mieszkam na 4 piętrze a wiem jaka sąsiadka właśnie wchodzi po klatce, jak mam uchylone okno to rozpoznaje kroki mamy na podwórku - ale pewnie to sprawka dobrego echa. Mimo wszystko znajomi się śmieją, że dnia pewnego zniknę bo mnie wyśledzi i zwerbuje jakieś FBI z tym słuchem, więc cicho sza!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również przeczytałam wiele pozytywnych recenzji tej książki i wiedziałam, że muszę ją mieć. Strasznie się ucieszyłam, jak zobaczyłam, że NaKanapie.pl szukają do niej recenzenta 8D

    Cassin -Ty to mnie kiedyś rozpieścisz słownie ;)) Nie będę ukrywać, że ja uwielbiam Twoje recenzje równie mocno - są jak pyszna przystawka do przyszłej lektury ;)

    POZDRAWIAM WAS CIEPŁO!

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja myślałam, że to banalna, miłosna historia. Zwykła powieść obyczajowa. Nic szczególnego. A Ty dojrzałaś w niej tyle symboli i różnorakich znaczeń. Pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wrażliwość na dźwięki... To bardzo ciekawe, szczególnie bliskie ludziom chorym na autyzm i tylko w literaturze im poświęconej spotkałam się z tego rodzaju wrażliwością. Ksiązka wydaje się bardzo ciekawa. Lubię zamglone drobnostki, które czynią lekturę wyjątkową. W księgarni na pewno nie zwróciłabym na nią uwagę ze względu na okładkę. Po Twojej recenzji- ja najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie jestem na tyle obeznana w twórczości Nabokova, ale z tego co wyczytałam i z opinii innych czytelników ze znacznie większym stażem, dowiedziałam się, że "Lolita" mimo, iż najbardziej znana, wcale nie najlepsza. Choć to bardzo subiektywne, ale również czułam po lekturze "Lolity" pewnien niedosyt. Zgodzę się jednak z tym, że Nabokova można jedynie kochać lub jedynie nienawidzić.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałam i mnie książka urzekła. :) Tez pisałam o niej u siebie na blogu.

    OdpowiedzUsuń
  10. tego typu literaturę przyjmuję niestety tylko w wykonaniu Murakamiego, choć nie powiem, głuchota czuciowo-nerwowa brzmi bardzo interesująco.

    OdpowiedzUsuń
  11. Przyjemna recenzja czytana z filiżanką kawy w dłoni, zwłaszcza pierwszy akapit rozbudza wyobraźnię. Okładka taka trochę oderwana od treści się wydaje, ale nie czytałam więc, nie wnikam w to dalej... Książka interesuje mnie tak średnio, więc nie wiem czy kiedyś po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapowiada się ciekawa, piękna lektura. A okładka nie podoba mi się. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak ja uwielbiam książki z serii z ,,Miotłą,,
    Totalnie czarują :)
    kolejna genialna recenzja, jak Ty to robisz?:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Seria z miotłą dostarczyła mi wielu ciekawych lektur :) Może zainteresuję się i tą powyższą.

    OdpowiedzUsuń
  15. Słyszałam o tej książce wiele dobrych opinii, ale Twoja recenzja przechyliła szalę (w pozytywnym znaczeniu), toteż muszę w jakiś sposób zdobyć tę powieść. Poza tym książki oznaczone "Serią z miotłą" za każdym razem utwierdzają mnie w przekonaniu, że są godne przeczytania.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń