False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

9 cze 2013

RUTH - Elizabeth Gaskell


Powieść społeczno-obyczajowa do dziś najbardziej kojarzyła mi się z osobą Tołstoja, Balzaka, czy choćby Charlotte Brontë. Do tego grona dołączyła teraz Elizabeth Gaskell. Angielska pisarka z czasów wiktoriańskich, autorka powieści traktujących o życiu różnych warstw społecznych, rozsławiona dzięki napisaniu biografii wspomnianej siostry Brontë. Znana także z historii o duchach, które Charles Dickens publikował w magazynie. Wielbiciele jej pisarstwa z pewnością kojarzą również takie książki, jak choćby „Cranford” czy „North and South”.

Ja za sprawą wydawnictwa MG, które pokusiło się o pierwsze polskie wydanie, poznałam „Ruth”. Typową powieść społeczną z wiktoriańskimi poglądami na temat grzechu, roli kobiety i znaczenia małżeństwa. Epoka wiktoriańska słynie z rygorystycznej moralności z istnienia całego szeregu konwenansów społecznych, do których ludzie musieli się dostosować. I tak, idealna kobieta miała być pracowitą i odpowiedzialną gospodynią, opiekunką domowego ciepła. Zaś każde uchybienie od tego schematu traktowane było, jako model kobiety upadłej (fallen woman). O tym między innymi traktuje „Ruth”…

Tytułowa bohaterka powieści E. Gaskell to samotna i osierocona dziewczyna, zarabiająca na swoje utrzymanie jako szwaczka. Życie, jakie wiedzie zmienia się wraz z pojawieniem pewnego arystokraty. Henry Bellingham oczarowany młodziutką Ruth wymyśla coraz nowsze preteksty do kolejnych spotkań. Na jednej ze wspólnych wycieczek ‘para’ zostaje dostrzeżona w wyniku, czego Ruth traci posadę i dach nad głową. Bellingham zabiera ukochaną do Londynu. Ich szczęście nie trwa jednak długo... Zrozpaczona i porzucona Ruth w krytycznym momencie znajduje schronienie u dobrych ludzi. Lecz sekrety i widma przeszłości nie dają o sobie zapomnieć…

Do sięgnięcia po „Ruth” przekonał mnie zarys fabuły i pewnego rodzaju słabość do tego typu historii. I choć krotki opis treści jawił się obiecująco, a samo wykonanie nie jest złe, to czegoś mi zabrakło... Muszę przyznać, że ducha epoki wiktoriańskiej o wiele przystępniej i barwniej oddają utwory Dickensa czy sióstr Brontë. I to właśnie ich utwory zawiesiły poprzeczkę bardzo wysoko. Elizabeth Gaskell w pewnym sensie dosięgała tej poprzeczki, lecz nie zdołała jej przeskoczyć. Nie uniknęła ona w swojej powieści dłużyzn, aż nazbyt moralizatorskiego tonu i nieco topornego podejścia do wielu wątków. Przez co kilkakrotnie odkładałam lekturę, właściwie niezainteresowana jak potoczą się dalsze losy bohaterów… „Ruth” nie nasyciła mojego czytelniczego apetytu, pozostawiając pewien niedosyt. Być może kogoś innego porwie pisarstwo Gaskell, ja jednak pozostanę wierna siostrom Brontë.

Dane o książce: Elizabeth Gaskell, Ruth, Wydawnictwo MG 2013, s. 544.