False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

30 wrz 2012

"Ocalenie Atlantydy" – Zyta Oryszyn

Wojna i okupacja w istotny sposób wpłynęły na zmiany w strukturze społeczeństwa polskiego. Migracje ludności przybierały różne kierunki i natężenie. W książce Zyty Oryszyn poznać można losy przesiedleńców z ziem wschodnich, których ulokowano na „złotodajnych poniemieckich terenach” (Dolnego Śląska). I jak dowiadujemy się z ust bohaterów, na ziemiach tych „złota nie znajdowano, ale czasami można się było nachapać różności”. A to się trafiła maszyna do szycia, a to zegar ścienny, bombki, jakaś broszka, były też i meble… Tak oto przyszło żyć przesiedleńcom w cudzej skórze, z cudzym dobytkiem, dodatkowo w nieznanym ustroju. Życie to jednak do najłatwiejszych nie należało. I o tym właśnie przeczytamy na kartach powieści „Ocalenie Atlantydy”. Przez książkę nieraz przewinie się hasło „NIECH ŻYJE I UMACNIA SIĘ WŁADZA LUDOWA”, nie raz też będzie dramatycznie, a dla równowagi znajdzie się i miejsce na czarny humor. Poznamy losy korowodu bohaterów osadzonych w rzeczywistości schyłku II wojny i okresu poprzedzającego stan wojenny.

Do osób, które dzieje Polski Ludowej znają jedynie z podręczników historii, wiele treści z „Ocalenia Atlantydy” może nie trafić. Nie dlatego, że są one napisane w skomplikowany sposób, ale dlatego, iż opisują skomplikowane i odległe czasy. Autorka dość sprawnie ukazała zagubienie ludności, której przyszło żyć w zgodzie z „ludową demokracją”. Obserwujemy jak tworzą się małe społeczności, jak przesiedleńcy walczą o dobre życie, jak rodzą się między nimi wzajemne sympatie i antypatie. W wannie znalezionej na korytarzu kamienicy kąpią się wszyscy na zmianę, ale jak trzeba to i chętnie na sąsiada doniosą.

Temat, o którym traktuje lektura, jawił się niezwykle ciekawie. Wystarczyło tym tematem odpowiednio pokierować, rozbudować go, wzbogacić o barwne postacie… Niestety, odnoszę wrażenie, że realizacja nieco zawiodła. Sporo w lekturze pani Oryszyn chaosu. Powracania do sentencji sprzed kilkunastu stron. Trochę to wszystko przypomina zbiór „anegdot” z dość fatalnym finałem. Nie łatwo jest zżyć się z bohaterami (mało wyrazistymi), toteż i niełatwo śledzi się ich losy. Książkę czyta się trochę dla samego czytania. Ma fragmenty, które potrafią zaciekawić, ale wiele jej treści rozmywa się, rozciąga, wprowadzając zamęt i niejasność.

Nasuwa się pytanie: czy nastąpił zgrzyt na linii młody odbiorca – lektura o czasach peerelu, czy książka ogólnie nie zachwyca? Mnie osobiście książka nie urzekła i na pewno nie zaliczę jej do grona lektur, o których długo się pamięta. Miałam nadzieję na kawał literatury, a zdecydowanie czuję się głodna…

Dane o książce: Zyta Oryszyn, Ocalenie Atlantydy, Świat Książki 2012, s. 272.

19 wrz 2012

Edgar Allan Poe - "Wybór opowiadań"


Czas delikatnie okrył kurzem dorobek twórczy Edgara Alana Poe, chociaż zdarzają się śmiałkowie gotowi wydobyć go na chwilę z lamusa. I co też dostają? Spowite pajęczyną wyobrażeń opowieści z nutą grozy, nieco filozoficzne, zgoła romantyczne a równocześnie dość mroczne. A kiedy do tych opowieści doda się osobę autora – którego to biografię opiewa aura tajemniczości, autora o skomplikowanej naturze, przechodzącego ze stanu depresji w euforię, o tyle otrzyma się całość dość niezwykłą. Rodzi się tylko pytanie, czy treści pokryte patyną, odświeżone – wydane na nowo, w sposób niewątpliwie gustowny, przemówią do współczesnego czytelnika, mimo iż są tak odległe…?

Zajrzyjmy zatem do tych treści. Zbiór zatytułowany „Wybór opowiadań” zawiera opowiadania amerykańskiego klasyka horroru w tłumaczeniu Sławomira Studniarza. Nie do końca oceni pracę tłumacza ten, kto tak jak ja po raz pierwszy zetknął się z twórczością Poego. Jednak jak zapewnia wydawca – ów odświeżony przekład wolny jest od archaizmów i staromodnej maniery. I choć pierwsze opowiastki ("Berenika", "Morella", „Ligeja” ) zwiastują, iż w dużej mierze tom traktuje o miłości, trwającej nawet po śmierci ukochanej, to kolejne zgoła ten kierunek zmieniają. Są i opowiadania kryminalne („Zabójstwa przy rue Morgue” i „Skradziony list”), są i te, w których powraca charakterystyczny dla Poego motyw pogrzebania żywcem. Wiele w zbiorze znajdziemy treści mrocznych, pełnych grozy. A w roli narratora często będzie nam dane widzieć zbrodniarza, który z niemalże obłędem i satysfakcją opowiada o swoich niecnych czynach.

Poe i jego bohaterowie mają w sobie coś z romantyzmu: nutę szaleństwa – to pewne, ale i wrażliwość. Walczą z wewnętrznymi demonami niczym pisarz, który powołał je do życia. Tajemnicze moce pchają ich do upadku, miotają się między jawą a snem. Poe zamknął w nich swoje obsesje i lęki, niejednokrotnie kierując literackie twory w stronę przemocy i okrucieństwa, bądź stawiając je w roli ofiar. I tak usytuowane gdzieś na granicy świata realnego i urojeń, często kończą jako istoty pogrzebane żywcem (opowiadania „Cień”, „Zagłada domu Usherów”). Niewiele lepiej skończył ich twórca - zagadkowa śmierć (kilka hipotetycznych przyczyn zgonu) Edgara Allana Poe po dziś dzień, tak jak i jego twórczość, rozbudza ciekawość odbiorców.

Skąd tak ogromny sukces opowiadań pana Poe? Czy przyciąga ów osławione okrucieństwo, pewna dziwność, innowacyjność jak na współczesne pisarzowi czasy? Czy może dziś – to już tylko szacunek dla wielkiego nazwiska… Dla twórcy, który dał podwaliny, wyznaczył kierunek rozwoju powieściom kryminalnym i horrorom. Bez względu na odpowiedź, warto się z nimi zapoznać. Może niekoniecznie przerażą, niekoniecznie też zachwycą, ale z pewnością skłonią do refleksji. A czasami można trochę podumać. 

Dane o książce: Edgar Allan Poe, Wybór opowiadań, Świat Książki 2012, s. 368.

11 wrz 2012

"Elyria. Polowanie na czarownice" - Brigitte Melzer

Myślę czarownica – przedstawia mi się kobieta o wątpliwej urodzie z wielką brodawką na nosie i rozczochranymi włosami, która waży w kotle jakiś eliksir. Jej postać zaś tonie w obskurnym otoczeniu, pełnym pajęczyn i kurzu. Z myślą tą sięgam po książkę pod tytułem „Elyria. Polowanie na czarownice” autorstwa Brigitte Melzer. I masz! Już na wstępie całe moje wyobrażenie o wiedźmie może się schować. Bo miast paskudnej zołzy, pojawia się młoda, ładna, brązowooka niewiasta. Wywodząca się z Wędrującego Ludu (sztukmistrzów, aktorów, komediantów). I gdyby nie słowa pewnej przepowiedni: „Ona, w której złotych oczach płoną ognie Dziewiątego Piekła, uwolni swoją magię w postaci wszystko niszczącej pożogi i tym samym przyniesie światu wybawienie lub pogrąży go w wiecznej ciemności”, pewnie życie tytułowej czarownicy potoczyłoby się zupełnie inaczej…

Oskarżona o uprawianie magii, ścigana przez Łowców Czarownic i ślepych mnichów – wyznawców Czarnego Króla (demona). Stanie się posiadaczką mocy, o której nie śniła w najgorszych koszmarach. Będzie zagrożeniem dla siebie i bliskich. Dla łowców: zwykłą wiedźmą i złodziejką, którą należy zabić, dla mnichów i ich pana swoistego rodzaju brakującym ogniwem… Dla kapitana Królewskich Wilków – miłością życia. Przeznaczono jej wybawić świat od władz ciemności i będzie tego musiała dokonać za wszelką cenę.

Z treści więcej zdradzać nie powinnam. Zatem przejdę do oceny. Zarzutów, co do poziomu lektury mam mało. Fabuła jest zgrabnie pomyślana, postacie dość wyraziste i interesujące (oprócz Creana, którego motywy postępowania są mocno naciągane), akcja wartka, wątek miłosny nieprzesadzony – czyli wszystko w odpowiednich ilościach i proporcjach. Jak przystało na książkę o czarownicy, nadprzyrodzonych mocy nie brakuje, jest i demon, są łowcy czarownic i płonący stos. Jest i parę drastycznych fragmentów – na całe szczęście nie zdominowały one lżejszych treści.

Można by się przyczepić, że czas akcji jest mało precyzyjnie określony – raczej domyślny, że autorka ma skłonność do powielania wniosków, które już wcześniej przedstawiła, że, że… Ale czy to wszystko w ogóle ma znaczenie, kiedy stronice książki umykają niepostrzeżenie, gdy czytelnik wierzy w to, co czyta, czuje się świadkiem opisywanych wydarzeń i jeszcze ubolewa nad tym, iż lektura dobiega końca…? Elyria doprawdy potrafi wciągnąć czytelnika w swój świat! Ten zaś podąża jej śladem jakby niechybnie został zaczarowany.

Powieść Melzer poleciłabym miłośnikom fantasy z przeplatającym się wątkiem romansowym oraz fanom trzymającej w napięciu przygody. Także tym, którym znudziły się typowe czarownice. Wszak warto wyjść poza utarte schematy, by dotrzeć w nowe i nieznane.

Moja ocena: 5/6
Dane o książce: Brigitte Melzer, Elyria. Polowanie na czarownice, Świat Książki 2012, s. 320.