False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

31 maj 2012

Vincent van Gogh i jego ostatnia muza...


„Zakochana modelka” – cóż się kryje pod tym dość swobodnym tytułem. Nie czytając opisu z okładki, wydawać by się mogło, że jakiś romans, naiwna opowieść o miłości skąpanej w blasku słońca. Nic bardziej mylnego! I jakże miłe jest to zaskoczenie, gdy okazuje się, że w powieści osnutej skądinąd miłością jest tak wiele innych przykuwających wzrok czytelnika treści. A najważniejszą z tych treści jest zgrabnie odmalowana postać neurotycznego malarza i jego niewinnej muzy. Ciekawie uchwycone przez autorkę uczucie, to zaledwie dopełnienie wszystkiego, co złożyło się na tę lekturę…

Książka Alyson Richman to próba odtworzenia ostatnich miesięcy życia Vincenta van Gogha. Ukazuje ona pobyt artysty we francuskiej wiosce Auvers-sur-Oise, w której to malarz poddawał się kuracjom doktora Gacheta. Nie zabraknie zatem wspominek o malarstwie, czas ten był bowiem bardzo owocny dla van Gogha – stworzył on ponad siedemdziesiąt obrazów z czego kilka zalicza się do najsłynniejszych w historii sztuki. Twórczy trans przerywa obraz życia rodziny doktora Gacheta. Jego młodej córki Marguerite, która po śmierci matki przejęła na siebie rolę gospodyni, nastoletniego syna, oraz nieślubnej kochanki i jej dziecka – niewiasty o imieniu Louise-Josephine. Burzliwe losy tejże rodziny splotą się nierozerwalnie wraz z losami podupadającego na zdrowiu psychicznym malarza. A w miarę rozkwitu tych wzajemnych relacji, czytelnik będzie świadkiem potajemnych schadzek, wybuchów złości, odkrywania sekretów, niemałych awantur, zazdrości i ekstrawagancji.
 
Można by rzec, że „Zakochana modelka” to publikacja dopracowana w każdym calu. Od okładki począwszy, a na wnętrzu skończywszy. Ciekawa szata graficzna, wciągająca, wręcz ‘słowem malowana’ treść – to wszystko sprawia wrażenie, jakby sztuka przez duże „S” wylewała się z oprawy i stron powieści. Nie wspomnę już o tym, iż powieść ta zawiera w sobie więcej smaczków i nieodgadnionych tajemnic, niż by się można spodziewać… Sama autorka zdradza na koniec skąd zaczerpnęła temat do napisania powyższego dzieła, kto użyczył jej potrzebnych informacji i co też odkryła, szperając w zakurzonych kartach historii. To dodaje publikacji jeszcze ciekawszego wydźwięku!

Powieść Alyson Richamn w dość naturalny sposób skłania także do głębszego poznania życia słynnego malarza – Vincenta van Gogha. Jak tylko skończyłam ją czytać, miałam nieodpartą chęć ujrzenia prac artysty, jak również wnikliwego zapoznania się z jego biografią. Niewątpliwie był on człowiekiem wiodącym dość nietuzinkowy żywot, żywot który potrafi inspirować po dziś dzień. Niedoceniony za życia, cierpiący na napady lękowe, powracające depresje, wyalienowany, ciągle poszukujący właściwej drogi, zmienny i nieobliczalny, a przy tym jakże interesujący. Książka, której bohaterem jest van Gogh, nie może być nudna!
 
Moja ocena: 5/6
Dane o książce: Alyson Richman, Zakochana modelka, Wydawnictwo Bukowy Las 2012, s. 304.

- Za książkę dziękuję Wydawnictwu Bukowy Las -

miłość słowem malowana

26 maj 2012

Paryż na widelcu ──I≡


Za sprawą książki „Paryż na widelcu” odkryłam inne oblicze francuskiej stolicy, niż to znane z filmów, powieści, czy zwykłych przewodników. Książka Clarke’a otwiera oczy na Paryż z całym jego jestestwem, wadami, denerwującymi zwyczajami i niepisanymi prawami mieszkańców. Ta prawdziwa i niewątpliwie interesująca odsłona smakuje o wiele lepiej, albo przynajmniej tak samo dobrze, jak powszechnie znany wizerunek miasta. Clarke zdejmuje z Paryża gwiazdorski kostium pokazując, że ten „zachwyca nawet bladym świtem, bez makijażu i z resztkami snu na oczach”.

Metro, ulice, Paryżanie, jedzenie, miłość, moda, historia, kino, woda, seks… Co łączy ze sobą wszystkie te hasła? Nic innego jak publikacja Stephena Clarke’a, która barwnie i nierzadko żartobliwie porusza każdą z tych kwestii. I tak dowiemy się z niej, które z paryskich stacji metra są najciekawsze, jak opłakiwano likwidację ulicznych pisuarów, ileż to bakterii kryje w sobie bagietka, kiedy hitem było szczurze salami, którzy mężczyźni płacą więcej za seks, jakie jest najlepsze miejsce na romantyczny spacer czy kolację, oraz jak uniknąć kolejek w muzeach i w końcu: ile kosztuje zgoda na filmowanie urokliwych paryskich zakątków. A to zaledwie początek, podnóże „góry informacji” o słynnym mieście zakochanych. Potencjalnego czytelnika zapewniam, że jest o czym czytać! Zaś niektóre z opisanych w książce tematów z pewnością zaskoczą nawet zapalonych bywalców francuskiej aglomeracji.

W publikacji tej próżno szukać nużących opisów rodem z przewodnika: trasa nr 1, trasa nr 2, a najlepiej udać się tam metrem, a potem kierować się w stronę taką a taką i oczywiście obowiązkowo odwiedzić muzeum i… Nie, nie, to nie tego typu książka! Autor nie zabiera nas na Wieżę Eiffla, nie reklamuje pięciogwiazdkowych hoteli i nie zachwala Luwru, on pokazuje to, czego żaden przewodnik pokazać nie chce. Dzięki temu jest intrygująco i swojsko, bowiem przydatne wskazówki przeplatają się z anegdotami.

Cóż można dodać, by nie zdradzić co lepszych smaczków z kart książki…? Clarke to świetny obserwator paryskich zwyczajów potrafiący zgrabnie przekazać ów obserwacje innym. Dlatego też jego książkę czyta się dobrze – wszak prosty i łatwo przyswajalny styl nie nastręcza czytelniczych problemów, co najwyżej sprawia, że lektura jest lekka i przyjemna. Można by rzec – w sam raz na letni relaks. Idealna dla lubiących Paryż, czytanie i podróże!
 
Moja ocena: 4+/6
Dane o książce: Stephen Clarke, Paryż na widelcu: Sekretne życie miasta, Wydawnictwo W.A.B. 2012, s. 336.

18 maj 2012

Neil Gaiman - "Nigdziebądź"


We wstępie do „Nigdziebądź” czytam: Neil Gaiman zawsze ubiera się na czarno, wszystko, co nosi, od T-shirtu po płaszcz, zawsze jest czarne, zatem czy jego powieści są równie mroczne jak i ubiór…? Coś w tym jest. W każdej książce Gaimana, jaką miałam okazję poznać, spotkałam się z mocniejszymi fragmentami. Było i dziecko raczkujące na cmentarz, byli rodzice z guzikami zamiast oczu, były i złowrogie przepowiednie oraz niepokojący mrok. A w tym wszystkim był i niesamowity klimat. I za to cenię sobie twórczość Gaimana. Liczę też, że uda mi się przeczytać każdą z jego książek. A obecnie do grona lektur przeczytanych dołączam „Nigdziebądź”.

Jest to historia z pogranicza fantasy, horroru, opowieści grozy oraz urban fantasy. Nie brakuje w niej magicznych, czy wręcz dziwnych i niecodziennych wydarzeń. Co jakiś czas autor raczy czytelnika nie tyle odrażającymi, co niepokojącymi, a wręcz drastycznymi scenkami z życia czarnych charakterów. Także, krew czasami kapie z kart powieści, a krzyk, ból, czy dziwny jadłospis (żywe żaby, głowa gołębia) na moment wciskają w fotel. Jedno trzeba przyznać tej lekturze - nie jest ona sztampowa i co najważniejsze niesamowicie wciąga. Autor niezwykle wymownie przedstawił dwa oblicza Londynu – tego istniejącego naprawdę i tego iście fantastycznego, w którym niemalże wszystko jest możliwe („Londyn Nad i Londyn Pod, podziemie zamieszkałe przez ludzi, którzy zniknęli w szczelinach świata”).

W obu tych miejscach żyje główny bohater powieści Richard Mayhew. Młody mężczyzna, który wiedzie najnormalniejszy pod słońcem żywot – ma mieszkanie, pracę, narzeczoną… Pewnego dnia, w drodze do restauracji znajduje na chodniku ranną dziewczynę. Mimo protestów towarzyszki postanawia jej pomóc. Od tej chwili nic już nie jest takie jak było. Dotychczasowe życie Richarda zmienia się nie do poznania! Młodzieniec u boku Drzwi (ściganej przez okrutnych morderców), tajemniczego Markiza de Carabas, niezwyciężonej Łowczyni i innych równie ciekawych osobistości, będzie musiał stawić czoła własnym demonom i nie tylko im… Książka ta pokazuje jak niektórzy mocno pragną uciec od monotonni i szarości codziennej egzystencji. Kiedy nie ma innego sposobu na nudę, a wszystko dookoła wydaje się być miałkie i nijakie – Londyn Pod i jego widmowe podziemia z pewnością dostarczą wielu atrakcji.

Wszystkich żądnych wiedzy, jakie niezwykłe tajemnice kryją podziemia Londynu i z czym przyjdzie się zmierzyć Richardowi, zachęcam by sięgnęli po „Nigdziebądź”. Jeżeli ktoś jeszcze nie zna twórczości Gaimana, autora m.in. „Koraliny”, „Księgi cmentarnej”, czy „Gwiezdnego pyłu”, niech czym prędzej to zmieni, bo warto! Aby przenieść się w inną rzeczywistość, aby rozsmakować się w wyśmienitym stylu pisarskim i zanurzyć się w literackiej przygodzie. Gaiman, to obietnica porywającej lektury! Trzeba tylko dać się porwać.

Moja ocena: 5-/6
Dane o książce: Neil Gaiman, Nigdziebądź, Wydawnictwo Nowa Proza 2012, s.320.

- Za książkę dziękuję Wydawnictwu Nowa Proza -

14 maj 2012

"Opowiadania wszystkie" - Leopold Tyrmand


Pierwsze spotkanie z twórczością danego pisarza może nas oczarować albo i nie, zachęcić lub zniechęcić do kolejnych spotkań. „Opowiadania wszystkie” były takim moim pierwszym zetknięciem z pisarstwem Leopolda Tyrmanda. I tak się złożyło, że odebrałam je dwojako – nie oczarowały mnie, ale i nie przekreśliły w moich oczach dorobku tego twórcy.

Natknęłam się na zdanie, w którym była mowa o tym, że trudno zestawiać opowiadania Tyrmanda z jego powieściami, gdyż w tych pierwszych autor dopiero szlifował swój pisarski warsztat. Mogę więc tylko żałować, że nie zaczęłam od lektury choćby słynnego „Złego”… Nie ma jednak co roztrząsać tematu, pora przejść do meritum. Zacznę od tego, iż opowiadania Tyrmanda dotychczas rozproszone w różnych zbiorach i pismach, dopiero teraz doczekały się wydania pod jedną okładką. Te pilnie zebrane opowieści pełne są wątków autobiograficznych, toteż tym mogą zyskać sobie wielu zwolenników – fanów smaczków z życia niewątpliwie interesującej jednostki. Ich poziom zaś prezentuje się rozmaicie. Są bowiem historie, które zaskakują błyskotliwością słowa, ale są i takie, które nużą. Istna mozaika tematów, ale z wyraźną przewagą sportu, polityki i przeżyć wojennych. A jako że ja fanką sportu nie jestem, to i nie dostrzegłam wspaniałości tychże opowiadań. Ale jak to w tego typu zbiorach bywa – istnieje duża szansa, że trafi się i na coś swojego. I ja trafiłam. Jednak końcowy wynik lekturowych wrażeń wypada raczej na niekorzyść Tyrmanda… Typ bohatera cwaniaka przeplatający się co rusz na kartach książki zdecydowanie mnie nie uwiódł.

Nie uwiodły mnie także rozważania nad ludzką naturą, których w rzeczonych opowiadaniach również na brakuje. Może za wyjątkiem tych zawartych w opowieści: „Rower, czyli zemsta moralności”, gdzie typowy krętacz i kombinator nie może uwierzyć, że nie wszyscy są tacy jak on i nie wszędzie ludzie połakomią się na pozostawiony na ulicy rower... Gdyby było więcej tego typu historii, moja ocena zbioru z pewnością byłaby wyższa.

We wstępie do jednej z powieści Tyrmanda przeczytałam: „Tylko całość jego różnorodnej twórczości pozwoli docenić wreszcie jak wybitnym pisarzem był Leopold Tyrmand (…)” i tak sobie myślę, że być może ja także muszę poznać inne dzieła tego pisarza, by móc się pod tym zdaniem podpisać. Jedno jest pewne – za ten pierwiastek autentyczności Tyrmand zasłużył na drugą szansę. Zasługuje też by w ogóle go poznać.

 

Dane o książce: Leopold Tyrmand, Opowiadania wszystkie, Wydawnictwo MG 2012, s. 376.

- Za książkę dziękuję Wydawnictwu MG -