False memory-Dean Koontz

"Aby dotrzeć tam, dokąd nigdy nie dotrzemy, stać się takimi, jakimi nigdy nie będziemy."

15 kwi 2012

SIOSTRA – Rosamund Lupton

„Siostra” autorstwa Rosamund Lupton chodziła za mną niczym cień już od jakiegoś czasu. Czytałam wiele pochlebnych recenzji na jej temat, a i hasła takie jak: „nieprawdopodobnie dobra”, „ekscytujący thriller”, „bestseller”- nie pozostawiły mnie obojętną wobec tej powieści. Nie będę ukrywać, że po takim morzu pozytywnych reakcji czytelników z całego świata, oczekiwałam lektury, która mnie zachwyci, zaskoczy i porwie od pierwszej aż do ostatniej strony. Jednak o tym, jak wypadło moje spotkanie z tą skądinąd rozsławioną lekturą, napiszę później…

Teraz skupię się na przybliżeniu treści. Sam opis z okładki obiecuje książkę z tajemnicą, pełną emocji i trzymającą w napięciu… A znaleźć to wszystko mamy w historii Beatrice i jej zaginionej siostry Tess. Tragiczny finał wielogodzinnych poszukiwań przeniesie smutny rezultat, Tess bowiem zostanie odnaleziona martwa. Policja, znajomi i matka dziewczyny uwierzą w teorię samobójstwa, tylko Beatrice będzie dążyła do odkrycia prawdy. Ta zaś okaże się być gorsza od wszelkich podejrzeń…

Beatrice to osoba asekuracyjnie podchodząca do życia, ułożona perfekcjonistka. Jej młodsza siostra to wolny duch, artystka, niebojąca się ryzyka, żyjąca dość nietuzinkowo. Tej pierwszej przyjdzie się zmierzyć z poczuciem winy i żalem po stracie bliskiej osoby. Beatrice wraz z odkrywaniem prawdy o zmarłej siostrze, odkryje także własne ‘ja’, dotąd głęboko skrywane. I tutaj zaznaczyć trzeba, że towarzyszyć temu będą liczne wynurzenia –osobiste wyznania, które często zalewają stronnice i właściwie nie wnoszą niczego nowego do treści. Bohaterka stosuje przy tym liczne metafory, porównania do postaci literackich, ich zachowań, a przy tym niejednokrotnie się powtarza, jakby sama gubiła się w swoich zwierzeniach.

Akcja rozkręca się na dobre dopiero pod koniec powieści. Tutaj już czyta się ją z zapartym tchem, chcąc czym prędzej poznać rozwiązanie zagadki. Mniej jest miejsca na wspominki, na żale, wylewanie łez, a więcej na konkrety. I niewątpliwie zakończenie rekompensuje trochę monotonny początek. Nie jest to do końca tak, że ksiązka nudzi, nie ciekawi… Pomysł na fabułę ewidentnie był, staranność też, ale brakuje trochę tej przysłowiowej kropki nad ‘i’. Fragmentaryczna, urywana w rozmaitych momentach narracja, czasami wprowadza zamęt, a jak już wspominałam sentymentalne zwierzenia Beatrice, w pewnym momencie nieco nużą. Niemniej jednak thriller trzyma w napięciu, ma nieoczekiwane zwroty akcji, wodzi czytelnika za nos i nie pozwala odkryć prawdy, przed finiszem. Za to daję duży plus. Także i za emocje, wiele trafnych spostrzeżeń i ogólnie dobrze zarysowaną treść.

Spotkanie z „Siostrą” mimo małych mankamentów, uważam za bardzo udane. Był nawet jeden moment, w którym lektura ‘wbiła mnie w krzesło’ i z niedowierzania oraz zaskoczenie, aż wybałuszyłam oczy. A to znaczy, że zaangażowałam się w wykreowaną przez Lupton opowieść i niezaprzeczalnie miło mi się ją czytało. Oby więcej takich debiutów.

Moja ocena: 5-/6
Dane o książce: Rosamund Lupton, Siostra, Świat Książki 2012, s. 320. 


- Za książkę dziękuję Wydawnictwu Świat Książki -

12 kwi 2012

Soból i panna – Weyssenhoff Józef


„Soból i panna” to lektura na wskroś swojska, przesiąknięta ziemskim klimatem, mająca w sobie i coś romantycznego i coś realistycznego. Nie brakuje w niej fragmentów opiewających urodę krajobrazów litewskich, opisów polowań, czy piękna pierwszej miłości. Można by zatem rzec, że zarówno dla czytelnika, jak i czytelniczki znajdą się w tej książce odpowiednie treści. Panowie będą zadowoleni z licznych wstawek łowieckich, panie zaś, zapewne wciągną historie mezaliansów, tudzież zakazanych uczuć. Ja z zaciekawieniem czytałam o jednym i drugim, z przewagą dla tego drugiego, ale o tym później.

Najpierw przybliżę nieco z treści... Zamożny student – Michał Rajecki spędza wakacje w okolicach rodzinnych Jużynt. Tam też w czasie polowania spotyka młodziutką wiejską dziewczynę – Warszulkę. Młodzi mają się ku sobie i z nieukrywaną chęcią widują się jeszcze nie raz. Michał skutecznie rozkochuje w sobie pannę z ludu, mami ją obietnicami, a potem przepada w wielkim świecie. Ich uczucie zostaje wystawione na wiele prób – dzielą ich różnice społeczne, majątkowe, odległość, sposób patrzenia na życie. A panicz zamiast ująć strapień Warszulce, niechybnie tylko ich przysparza…

Wydawać by się mogło, iż historia tego „romansu”, to trzon powieści, lecz nic bardziej mylnego… „Soból i panna” to w głównej mierze ukazanie jedności człowieka z przyrodą, idylliczna wizja życia chłopów i wielkich państwa, pochylenie się nad ich zajęciami, czy przemyśleniami. I jak wskazuje sam tytuł (nawiązanie do staropolskie pieśni myśliwskiej „Pojedziemy na łów”) – opowieść traktująca o „filozofii” polowania. Właściwie brak w książce jakichś tragicznych zdarzeń, nie licząc oczywiście dramatycznej miłości. Nie oznacza to, że książka jest nieciekawa. Ja, choć nie jestem zwolennikiem łowiectwa i wręcz mnie odstręcza od tego typu „rozrywki”, przyjęłam te treści całkiem dobrze. Dlatego, że były one nierozerwalnie związane z tamtejszymi zwyczajami - tym się zajmowali bohaterowie powieści i głównie to wypełniało im wolne dni. Ale nie da się ukryć, że o wiele bardziej wciągnął mnie wątek z Michałem i Warszulką, czy choćby jego przyjacielem i Janielką. Niezwykle prawdziwie przedstawił autor różne oblicza miłości, i różne też podejście do niej. Za tę melodramatyczną część fabuły daję autorowi o wiele większą ocenę, aniżeli za odstrzał zwierzyny…  

Jako ciekawostkę napiszę, że dzieło Weyssenhoffa doczekało się ekranizacji (1983r.), ponoć wiernej fabule pierwowzoru, jednak z wątkiem romansowym na pierwszym planie. Chętni więc, będą mogli zestawić swoje czytelnicze wizje z literackim obrazem, sama nie omieszkam tego zrobić.

Wracając do powieści – trzeba przyznać, że dobrze się czyta tę sielską lekturę. Można się i nad nią zamyślić, i czegoś z niej dowiedzieć, troszkę i ponudzić razem z wykreowanymi postaciami. Ot taka to przyjemna publikacja, dzięki której czytelnik zapoznaje się z realiami życia odmiennymi od teraźniejszości, czy dialogami, jakich teraz próżno szukać w literaturze. Wszak „Soból i panna” to nie premiera, a kolejne wydanie (pierwsze w 1911 roku). Cóż mogę dodać - z pewnością warto poznać tę publikację.

Moja ocena: 4/6
Dane o książce: Weyssenhoff Józef, Soból i panna, Świat Książki 2012, s. 288.

9 kwi 2012

- PRAGA -

Chciałam się z Wami podzielić paroma zdjęciami z mojej wycieczki do Pragi. Odwiedziłam tę piękną stolicę przed świętami wielkanocnymi. Był to wyjazd obfitujący w zwiedzanie, kosztowanie przysmaków czeskiej kuchni oraz iście wiosenny wypoczynek (pogoda dopisała). Naturalnie nie zabrakło i książek!


↑ Antykwariat ten odwiedziłam w drodze na górujący nad miastem Zamek Praski ( Pražský hrad). Na samym wzgórzu zamkowym miałam też okazję zobaczyć domek (zlokalizowany na Złotej Uliczce), w którym pod nr. 22 przez jakiś czas mieszkał Franz Kafka. ↓


Nie jest tajemnicą, że Czesi dużo czytają, a i rynek książki stoi u nich na bardzo wysokim poziomie. Nie mogłam się nadziwić, jakie to piękne wydania mają tam niektóre powieści – twarde oprawy, złocone litery, woluminy z zakładkami – szkoda tylko, że nie zafundowałam sobie żadnego z tych skarbów… Powód był prosty – nie znam czeskiego, więc bym sobie nie poczytała. Ale chociaż mogłam nacieszyć oczy ilością sklepów z książkami, których było naprawdę wiele.

Jako ciekawostkę napiszę Wam jeszcze, że w Czechach takich „miłośników książek” jak my określa się słowem „knihomil”, co oznacza człowieka, który "miluje knihy". W tym momencie pokuszę się o rym: kto knihy (książki) miłuje ten i zakładki chętnie kupuje! Powiedzonko to oczywiście znalazło odzwierciedlenie w praktyce… Skończyło się na trzech pamiątkowych zakładkach, ale byłam bliska zakupienia o wiele większej ilości… ↓


___________________________________________________________________________

Pragę zapamiętam jako miasto o niezwykłym klimacie. Ze swoimi licznymi zabytkami, urokliwymi kawiarenkami, antykwariatami, wąskimi uliczkami i alejkami spacerowymi z pewnością jeszcze przez długi czas będzie nawiedzać moje myśli.

AHOJ!